wtorek, 31 grudnia 2013

Podsumowanie 2013 roku

Rok 2013 można powiedzieć odchodzi w przeszłość. Zanim jednak wejdę w przyszły, postanowiłem w jakiś tam sposób podsumować ten kończący się.


Największym wydarzeniem dla tego bloga było zdecydowanie jego powstanie, narodziny 28 września. Od tamtej pory, aż do teraz ''wyrzuciłem z siebie'' 75 postów, a blog odwiedzono 1895 razy (nie uwzględniając moich wyświetleń), więc ktoś jednak tego bloga przegląda, za co wielkie dzięki. :)

Prawie, że od początku bloga ruszyłem z projekt pod hasłem: Dragon Ball, który na obecną chwilę ma już 13 tekstów. Do tego zakładki z tekstami odnośnie zakończonych seriali, filmów i innych rzeczy w tematyce komiksu, mój osobisty wątek związanych Arsenalem (na razie w sezonie 2013/2014) oraz Stuff, w którym się od czasu do czasu chwalę swoim różnorakim stuffem.


Po za tym, to czym mogę się jeszcze pochwalić to udział w życiu Heroes Movies.
Kolejny rok w ekipie, tym razem jako super moderator, do tego sporo pracy na rzecz redakcji. W 2013 roku ukończyłem w całości dział poświęcony kreskówce Spider-man:The Animated Series oraz  niedawno – Superman: The Animated Series. Łącznie to 119 streszczeń odcinków oraz w setkach (a może i więcej) przygotowanej grafiki. Zająłem się także plebiscytem na najlepszą postać serialową, który trwał dłuższy okres czasu. Od przyszłego roku zajmę się kolejnym działem – Batman: The Animated Series.

W 2013 roku zakończono kilka prześwietnych seriali, z którymi ciężko było mi się rozstać. Dwa, które cisną mi się na usta to na pewno Fringe oraz Dexter. Dwa różne, ale jakże wspaniałe tytuły.
Zakończono również Breaking Bad, którego jak dotąd nie miałem okazji oglądać, ale w przyszłym roku zapewne to nadrobię.
Z nowych seriali, które miały swoje premiery w 2013, a które równocześnie oglądam i bardzo polecam to Sleepy Hollow oraz The Blacklist. 
Sam jednak zacząłem oglądać kilka innych tytułów, które już trwały, a były to m.in. True Blood czy Homeland, nie mówiąc już o tytułach, które nadrobiłem, a widziałem wcześniej: Criminal Minds, Hawaii Five-0, NCIS: Los Angeles.


W 2013 roku odeszło kilka znanych postaci. Nie będę wymieniał wszystkich nazwisk, lecz tylko dwa, które mną najbardziej wstrząsnęły. Pierwszy z nich – Paul Walker, aktor znany z roli w serii filmów Fast and Furious, który zmarł w wypadku 30 listopada.
Drugie nazwisko to legenda, aktor nieśmiertelny, który był i jest dla mnie topowym aktorem serialowym, czyli James Gandolfini. Zagrał w wielu filmach, ale jego prześwietna kreacja w Rodzinie Soprano przyniosła mu najwięcej słaby. Aktor zmarł na atak serca 19 czerwca.


Kolejne ważne dla mnie wydarzenia były związane z Arsenalem Londyn, drużynie której kibicuję. Sezon 2012/2013 zakończył się wczesnym latem. Arsenal sezon ten zakończył na 4 pozycji z dorobkiem 73 punktów (strata do mistrza – 16 pkt.) oraz z bilansem bramkowym – 72:37.
Sezon 2013/2014 zaczął się źle, lecz zmienił się od drugiej kolejki i trwa w najlepsze. W obecnej sytuacji Kanonierzy prowadzą w tabeli przed ManCity, Chelsea i Everton. W 2013 roku do klubu z Emirates Stadium dołączyli Monreal, Flamini, Yaya Sanogo oraz Mesut Ozil, który dołączając do drużyny z Realu Madryt pobił rekord transferowy klubu z Londynu.


Biorąc pod uwagę całą piłkę nożną to w kończących się sezonach ligowych 2012/2013 mistrzami swoich krajów zostali: Manchester United (Anglia), FC Barcelona (Hiszpania), Bayern Monachium (Niemcy), Juventus Turyn (Włoch), PSG (Francja).
Champions League wygrała drużyna Bayernu Monachium, która w niemieckim finale pokonała BVB. W Europa League triumfowała Chelsea Londyn, która w finale pokonała Benficę Lizbona.

Rok 2013 był dla Polski jednym z najgorszych lat w historii polskiej piłki. Żaden z polskich klubów nic nie zwojował, ba po raz kolejny żaden klub nie awansował do LM, a jedyna Legia, która była w LE, wygrała tylko jeden mecz. Polska reprezentacja pod wodzą Fornalika, dała plamę i pośmiewisko na cały świat nie awansując do mistrzostw w Brazylii, przegrywając wszystko, co się dało. Nawet piłkarze San Marino zdołali strzelić nam bramkę...
Na mundial nie awansowały też takie drużyny jak Serbia, Szwecja czy Turcja.


W kończącym się roku padł również największy transfer w historii piłki nożnej. Gareth Bale, który opuścił Tottenham na rzecz Realu Madryt za ok. 100 milionów euro. 


W 2013 roku mieliśmy również okazje obejrzeć kolejny film pełnometrażowy z serii Dragon Ball. Dragon Ball Z: Battle of Gods, bo taki był jego tytuł opowiadał o starciu Son Goku z bogiem zniszczenia – Birisu. Po raz pierwszy pokazano osiągnięciu poziom SSJGod.
W kończącym się roku mieliśmy również premiery filmów o super Hero. Z DC nowy  Man of Steel, a Marvel zaatakował nas trzema pozycjami: Iron Man 3, Thor: The Dark World oraz The Wolverine.


Krótko podsumowując jeszcze rok 2013 w polskim rapie. Najlepszymi albumami były dla mnie: 
  1. Te-Tris x Pogz – Teraz
  2. Planet ANM – Pas Oriona
  3. Quebonafide – Eklektyka
  4. Siwers - Bez Ceregieli
  5. VNM – ProPejn
Rok należał do Aptaun, a całościowo należał do duetów, których było nad wyraz dużo. Najfajniejszym albumem dla mnie było Teraz, nielegalem – Pas Oriona, a debiutem chyba jednak Za Młodzi na Heroda

Oby rok 2014 był jeszcze lepszym rokiem pod każdym względem !

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Dragon Ball: Episode of Bardock


Dragon Ball: Episode of Bardock - Zalicza się raczej do anime, niż do typowego filmu kinowego. Stworzony na podstawie trzy rozdziałowej mangi. Trwa jedynie niecałe 20 minut i opowiada o przygodach ojca Son Goku – Bardocku tuż po wydarzeniach z filmu specjalnego - Dragon Ball Z: Bardock - The Father of Goku.
Reżyseria - Naho Ooishi
Data premiery – 17.12.2011

Streszczenie:
Film rozpoczyna się od końcowej sceny filmu - Dragon Ball Z: Bardock - The Father of Goku. Bardock po odkryciu spisku przez swojego władcę wyzywa go do walki. Freezer, bo to właśnie dla niego służył, rzuca w jego stronę wielką ognistą kulę, która pozornie zabija Bardocka i w rzeczywistości niszczy planetę Vegeta. Pozornie zabija, ponieważ ten atak przenosi ojca Son Goku kilkaset lat w przeszłość.
Bardock pomimo licznych ran trafia pod opiekę dwójki mieszkańców owej planety Plant. Okazuje się, że trafił on na planetę Vegeta, która setki lat temu nazywała się Plant, a zamieszkiwali ją zupełnie inne stworzenia, które jeszcze nie zostały podbite przez ród Sayian i Tsufuli. Kosmicznym wojownikiem opiekuje się lekarz imieniem Ipana. Do leczenia jego ran wykorzystuje specjalną maść, która w przyszłości będzie służyła jako główny składnik płynu w komorach leczniczych, w których leczyć się będą między innymi Vegeta czy Son Goku.

Ipana miał syna – Berry’ego, który okazał się być bardzo gościnny. Przynosił on wojownikowi leki oraz jedzenie. Szybko zaprzyjaźnił się z przybyszem.
Na Plant przybywa dwójka wojowników - Tobi i Kyabira, którzy mają w planach podbić nową planetę dla swojego władcy, niejakiego Chilleda. Bardock bez najmniejszego problemu pokonuje najeźdźców, za co dziękują mu mieszkańcy planety.
Niedługo po tym, na planecie zjawia się także Chilled, który jak się okazuje jest dalekim krewnym Freezera. Zaczyna on przesłuchiwać mieszkańców Plant w celu dowiedzenia się jaki los spotkał jego ludzi. Gdy dowiaduje się o tajemniczym Bardocku niszczy wioskę, by wyciągnąć go z kryjówki. Udaje mu się to, bo po chwili staje z nim twarzą w twarz kosmiczny wojownik.
Bardock myli go z Freezerem i momentalnie się rzuca na changellinga. Niestety wróg odpiera jego atak, przez co ten wpada w tarapaty. Na ratunek wojownikowi rusza Berry, lecz obrywa on Chilleda, co ostatecznie wstrząsa Bardockiem. Przypomina on sobie śmierć swoich kompanów na Kannassie z ręki Dodorii, oraz zagrożenie, które groziło Berry’emu i zmienia swoją postać w super kosmicznego wojownika. Jego włosy przybrały złoty kolor, oczy stały się zimno niebieskie, a moc znacząco wzrosła. Był on tym samym pierwszym kosmicznym wojownikiem w historii, który osiągnął ten poziom mocy.
Z dziecinną łatwością odpiera atak Chilleda, po czym rzuca się na niego raniąc go. Tyran wpada w złość i postanawia zniszczyć całą planetę wraz ze swoim nowym przeciwnikiem. Wystrzeliwuje w tym celu pocisk w stronę Plant, lecz atak odpiera Bardock i kumulując moc odpycha energię wroga dzięki czemu pokonuje Chilleda.
Ostatnia scena, jaką widzimy to ciężko ranny Chilled znajdujący się na swoim statku kosmicznym. Mówi on swoim ludziom, by przekazali jego rodzinie, by uważali na kosmicznych wojowników, którzy potrafią zmieniać swoje włosy na złoty kolor. Tuz po tych słowach umiera.

Opinia:
Według mnie jest to świetny film, lecz nie jest on doskonały. Przede wszystkim widać nowoczesne tworzenie anime, które nie przypomina za bardzo tych tworzonych w latach ’90. Ipana, Berry jak i pozostali mieszkańcy Plant są zrobieni w taki sposób, by nie zwracali na siebie aż tyle uwagi, co postacie pierwszoplanowe.
W filmie tym dowiadujemy się kilku nowych rzeczy. Mianowicie tego, iż Chilled był dalekim krewnym Freezera. Można by rzecz, że bardzo dalekim, ponieważ według mnie jego moc nie była aż tak wielka jak Freezera. Przegrał on swoją walkę, ponieważ stanął do walki z super kosmicznym wojownikiem, lecz nie zdołał nawet stawić mu oporu. 

Nie jest to nigdzie oficjalnie potwierdzone, ale można zakładać, że akcja tego odcinka dzieje się bardzo daleko przed anime Dragon Ball. Plant, na której mieszkają dziwne stworzenia, dosyć prymitywnie, w budowlach niczym prehistorycznych. Najprawdopodobniej setki lat później zostaną oni skolonizowani przez Tsufuli, a następnie na planecie zjawią się Sayianie, którzy wybiją Tsufuli (stąd też zemsta Bebi na kosmicznych wojownikach w Dragon Ball GT) i nazwą planetę od imienia swojego króla – Vegeta.
Po za tym, film ten jest dla mnie za krótki. Ocena ode mnie to 7/10.

niedziela, 29 grudnia 2013

Szczęśliwe zakończenie roku

29.12.2013 - St James' Park, 19 kolejka Barclays Premier League.

 Newcastle 0 : 1 Arsenal 

(65' Giroud)

Składy:
Newcastle: Krul - Debuchy, Williamson, Collocini, Santon - Anita (74' Ameobi), Tiote - Sissoko (78' Haidara), Cabaye, Gouffran (62' Ben Arfa) - Remy.
Arsenal: Szczęsny - Sagna, Koscielny, Mertesacker, Gibbs (70' Arteta) - Flamini, Wilshere - Walcott (80' Jenkinson), Rosicky, Cazorla - Giroud (86' Bendtner).


Mecz zaczął się od zmasowanego ataku Arsenalu. Dużo podań, lecz zero wykończenia strzałem na bramkę. Newcastle przygasło od początku. Z czasem gra rozwinęła się na korzyść Srok. Debuchy, Cabaye i Remy stworzyli kilka ciekawych akcji, lecz żadna nie przyniosła bramki.
Kanonierzy prowadzili grę lecz tylko pod względem czasu posiadania piłki i wymienionych podań.
W doliczonym czasie gry pierwszej połowy najgroźniejsze sytuacje mieli jednak gospodarze. Najpierw potężnym strzałem z dystansu popisał się Sissoko, lecz piłkę wybił niezawodny w tym sezonie Szczęsny. To dało im rzut rożny, po którym gości uratowała poprzeczka i wybijający piłkę Wilshere. Pierwsza połowa na remis.
Druga połowa rozpoczęła się w podobnie. Jedna i druga drużyna atakowała ale żadna nie strzeliła bramki. To zmieniło się dopiero w 65 minucie. Rzut wolny zza pola karnego wykonywał Walcott. Po mocnym dośrodkowaniu, piłkę do bramki głową skierował Giroud. Strzelił pierwszą i jedyną bramkę, niwelując tym samym swoją niemoc strzelecką.
Końcówka należała do gospodarzy, którzy robili wszystko by zdobyć wyrównującą bramkę. Krul kilkukrotnie wbiegał w pole karne rywala. Na szczęście nikt nie zdobył wyrównującego gola i tym samym Arsenal znowu ląduje na pozycji lidera. Kończy tym samym rok 2013 na pierwszej lokacie.

sobota, 28 grudnia 2013

Bardock Elite

Bardock – ojciec Son Goku oraz Raditza, krewny Turlesa. Wojownik należący do niskiej klasy wojowników. Pomimo to posiadał dosyć sporą siłę i był liderem własnej drużyny. Tak jak każdy z kosmicznych wojowników działał na polecenie tyrana Freezera. Podbijał kolejne to planety i oddawał je dla swego władcy.
Urodził się i wychował na planecie Vegeta. Jako jeden z nielicznych kosmicznych wojowników odkrywa prawdziwe intencje Freezera i postanawia się mu przeciwstawić. Bardock znany jest z tego, iż wymyślił stwarzanie kuli energii, która emitowała promienie księżyca i pozwalała wojownikom zmieniać się. Tę technikę wykorzystał między innymi Vegeta zjawiając się na Ziemi. 
Bardock nie był dobrym ojcem. Nie obchodził go los swojego syna, a tym bardziej już po sprawdzeniu jego mocy po urodzeniu. Nie obchodziło go również, co się z nim stanie.
Bardock przypominał wyglądem Son Goku oraz kuzyna Turlesa. To, co go charakteryzowało w wyglądzie to przepaska, którą nosił na głowie. Był to skrawek materiału nasączony w krwi swojego zmarłego przyjaciela – Tomy.

piątek, 27 grudnia 2013

Dragon Ball Z: Bardock - The Father of Goku


Dragon Ball Z: Bardock - The Father of Goku

Reżyseria: Daisuke Nishio
Data premiery: 17.10.1990

Streszczenie:
Film ten zaczyna się od pokazania dwójki wojowników Freezera, którzy opiekowali się w inkubatorze małym chłopcem, chłopcem, któremu dali na imię Kakarotto, a był to nie kto inny jak Son Goku…

Akcja przenosi się na planetę Kanassa, gdzie toczy się jednostronna walka kosmicznych wojowników przemienionych w małpy z tamtejszym ludem. Po zwycięstwie wojownicy wracają do swoich pierwotnych form i spędzają czas w swoim gronie. Była to specjalna grupa kosmicznych wojowników, której przewodził silny lider imieniem Bardock. Był on ojcem Son Goku. W skład tej drużyny wchodziło 4 wojowników – Toma, Seripa, Panbuukin i Borgos. Nagle spod gruzu wydostał się jeden z ocalałych mieszkańców planety, który natychmiast zaatakował Bardocka. Uderzył go i rzucił na niego klątwę. Klątwa ta była swego rodzaju proroctwem. Od tej chwili Bardock widział przyszłość jaka czeka jego lud. Ten atak spowodował, iż pozostali wojownicy odpowiedzieli i zabili napastnika. Bardock jednak stracił przytomność…

W tym samym czasie na rodzinnej planecie młody Vegeta trenuje walcząc z Saibaimanami. W pojedynkę i bez najmniejszego problemu pokonuje wojowników, a wszystkiemu przygląda się Nappa. Walkę tę oglądało z kamer również kilku poddanych Freezera, którzy byli pod wrażeniem umiejętności księcia super wojowników. Vegetę nudzi jednak pobyt na planecie i prosi swojego władcę o wyruszenie na obcą planetę by podbić ją. Freezer przystaje na jego propozycję.

Bardock po powrocie na Vegetę poddaje się leczeniu w komorze leczniczej. Reszta jego ekipy postanawia w tym czasie podbić kolejną z planet. Wyruszają na podbój, tym razem bez swojego lidera.
Bardock, który leczył rany i był pod opieką lekarzy Freezera doznaje tajemniczych wizji. Widzi Bulmę, Genialnego Żółwia, Piccolo, a także swojego syna lecz nie wie dlaczego i jaki jest tego cel. Po odzyskaniu sił postanawia wyruszyć na planetę by pomóc swojej drużynie.

W tym czasie na owej planecie wszyscy wojownicy Bardocka giną w walce. Ostatni z nich, najsilniejszy, który był największym przyjacielem lidera ekipy – Toma, zostaje znokautowany jak się okazuje przez Dodorię – jednego z najlepszych wojowników Freezera.

Jakiś czas później na planecie zjawia się sam Bardock. Widzi ciała mieszkańców tego świata, co cieszy go, iż jego drużyna wykonała zadanie bez jego pomocy. Niestety po chwili odnajduje ciała swoich kompanów. Jest w szoku z powodu klęski swoich przyjaciół. Okazuje się, że Toma żyje. Informuje on swojego lidera, że to wszystko było pułapką zastawioną przez Freezera, który postanowił pozbyć się kosmicznych wojowników, ponieważ bał się, iż w przyszłości mogą oni stać się wielką siłą i będą mogli sprzeciwić jego tyranii. Po tych słowach Toma umiera w ramionach przyjaciela, który zabiera kawałek materiału i zanurza go w krwi zmarłego wojownika. Zakłada ją na głowę i poprzysięga zemstę. 
Po chwili na polu walki zjawia się ekipa wojowników Dodorii. Bardock staje z nimi do walki i pokonuje ich wszystkich dysponując niezwykłą siłą. Na koniec staje twarzą w twarz z Dodorią. Wojownik Freezera wystrzeliwuje w jego stronę wielki pocisk, który nim miota. Zaraz po tym zostaje on wezwany przez swojego pana. Myśląc, iż zabił Bardocka wraca na statek tyrana. 

Bardock tymczasem przeżył atak wroga, lecz został poważnie ranny. Natychmiast wyruszył na Vegetę by ostrzec resztę wojowników o zdradzie Freezera. Podczas podróży minął się z kapsułą, na pokładzie której znajdował się jego syn. Został on wysłany na Ziemię.

Bardocka ciągle nękały wizje przyszłości. Widział on swojego syna, który będąc już dorosły toczy pojedynek z Vegetą oraz widzi przerażający koniec planety Vegeta. Po dotarciu do domu, uświadamia sobie, że zbliża się nieuniknione. O resztkach sił dostaje się do pomieszczenia, w którym zasiadał tłum kosmicznych wojowników. Oświadczył im o zdradzie o Frezeera, lecz ci go wyśmiali. Zostawił ich i sam wyszedł na zewnątrz. Zauważył wtedy statek kosmiczny, którym zbliżał się Freezer. Natychmiast ruszył on w stronę władcy by go pokonać. Ze statku wypuszczonych zostały setki wojowników, którzy zaatakowali Bardocka w przestrzeni kosmicznej. Wojownik poradził sobie z nimi, lecz w końcu z pokładu statku wyszedł Freezer. Bez większego trudu odparł atak Bardocka, po czym rzucił w jego stronę olbrzymią kulę energii.
Pocisk zniszczył wszystkich na drodze w tym także ogarniętego przez wizję wojownika. W ostatniej chwili zobaczył on, że jego syn pomści lud kosmicznych wojowników i stanie do walki z Freezerem. To spowodowało uśmiech na jego twarzy. Po chwili jednak zginął tak jak i reszta wojowników i cała planeta Vegeta. 

Tymczasem w zupełnie innej części kosmosu, Vegeta dowiaduje się o zagładzie swojej rodzinnej planety. Według informacji została ona zniszczona przez wielką asteroidę…

Kapsuła z małym Kakarotto ląduje na Ziemi. Małego chłopca odnajduje dziadek Son Gohan i nadaje mu imię – Son Goku.
Opinia:
Według mnie jest to świetna historia pokazana w nietypowy sposób. Wiele wyjaśnia. Przede wszystkim to, co stało się z rodzinną planetą kosmicznych wojowników. Jakie naprawdę miał obawy Freezera, kim był Bardock oraz gdzie w czasie katastrofy przebywał Vegeta. Pomysł stworzenia klątwy i wizje, które nękały Bardocka były zrealizowane naprawdę fajnie. Ciekawe, co byłoby gdyby Bardock przeżył atak, albo po prostu uciekł. Mógłby dołączyć na stronę swojego syna, walczyć w dobrych intencjach, jego wizje pomogłyby wojownikom w przyszłości. Nie musieliby liczyć na Trunksa, ponieważ sami by wiedzieli o cyborgach, przebudzeniu Buu itd.
To, co zasługuje na wspomnienie to ciekawe pokazanie małego Son Goku, który urodził się na Vegecie, a który nie liczył się zbytnio dla swojego ojca. Nie obchodził go jego los. Dopiero, gdy sam stanął w obliczu śmierci, wszystko się zmieniło. Małe dziecko trafiło na Ziemię, gdzie odnalazł go przybrany dziadek. Fajny prequel wydarzeń z Dragon Ball. Polecam jak najbardziej i osobiście oceniam ten film na maksymalną ocenę, czyli 10/10. 

czwartek, 26 grudnia 2013

Pewna wygrana Arsenalu w Boxing Day

26.12.2013 - Boleyn Ground, 18 kolejka Barclays Premier League.

 West Ham 1 : 3 Arsenal 

(46' C.Cole - 68', 71' Walcott, 79' Podolski) 


Składy:
West Ham: Adrian – O’Brien (63' Demel), Tomkins, Collins (38' Rat), McCartney – Noble, Diame – J. Cole, Nolan (75' Taylor), Jarvis – C. Cole.
Arsenal: Szczęsny - Sagna, Mertesacker, Vermaelen, Gibbs - Arteta, Ramsey (65' Podolski) - Walcott, Özil (81' Flamini), Cazorla - Giroud (85' Bendtner).

Początek meczu dla gospodarzy, którzy zaczęli atakować i było widać, że zależy im na punktach na swoim podwórku. Świetne interwencje Szczęsnego zapobiegły utracie bramki. Do głosu przeszedł również Arsenal, który przytłoczył w końcu Młoty i przejął kontrolę nad grą. Niestety żadna z ekip nie potrafiła strzelić bramki i bezbramkowy remis utrzymał się do końca pierwszej połowy.
Druga zaczęła się idealnie dla West Hamu. Po strzale z dystansu błąd popełnił Szczęsny, który wypuścił piłkę przed siebie, a ją konsekwentnie dobił Carlton Cole.
Stracona bramka poddenerwowała Kanonierów, lecz było widać, że wpłynęła na nich całkiem pozytywnie. Dużo sytuacji pod bramkowych, strzałów z dystansu, zamieszań w polu karnym i nic. Bramka dla Arsenalu wisiała w powietrzu już od pierwszej połowy.
W 67 minucie padła wyrównująca bramka za sprawą Walcotta. Anglik prowadząc piłkę lewą flanką zszedł do środka i mocnym strzałem pokonał dobrze spisującego się dotychczas Adriana.
Minęły zaledwie ponad 3 minuty, a Arsenal wyszedł na prowadzenie. Kapitalne wprowadzenie przez Wengera Podolskiego, który ładnie wrzucił piłkę w pole karne, a tam Walcott strzałem głową zdobywa drugą bramkę.
Osiem minut później "kropkę na i" postawił wpuszczony do gry po kontuzji Podolski, który otrzymał piłkę od Giroud i technicznym strzałem wpakował ją do bramki Młotów. Było 1:3 dla gości i West Ham nie był już w stanie odpowiedź. A swoje okazja do podwyższenia miał Arsenal.

Arsenal po ostatnich derbach Londynu z Chelsea stanął do walki w kolejnych derbach, które było bardziej dynamiczne i okazały się wielkim sukcesem dla zawodników z Emirates. Po tym spotkaniu Arsenal ponownie wzbił się na szczyt tabeli ligowej i zapewne oczekuje dzisiejszego arcyciekawego i ważnego spotkania Manchesteru City z Liverpoolem oraz ostatniego meczu w tym roku kalendarzowym z Newcastle.

wtorek, 24 grudnia 2013

Derby Londynu na remis

23.12.2013 - Emirates Stadium, 17 kolejka Barclays Premier League.

 Arsenal 0 : 0 Chelsea 

Składy:
Arsenal: Szczęsny - Sagna, Mertesacker, Vermaelen, Gibbs - Arteta, Ramsey - Walcott, Özil, Rosicky - Giroud.
Chelsea: Cech - Ivanović, Cahill, Terry, Azpilicueta - Obi Mikel, Lampard - Ramires, Willian (77' Oscar), Hazard (73' Schurrle) – Torres (88' D. Luiz).

Derby Londynu. Spotkanie zapowiadało się niesamowicie interesująco. Początek meczu był niesamowicie nudny. Walka w środku pola i żadna z ekip nie potrafiła przebrnąć przez drugą linię rywala. W Chelsea świetnie spisała się obrona jak i trójka defensywnych pomocników (Mikel, Lampard, Ramires). Postawiony przez nich "autobus" nie dał szans Kanonierom na sprawną akcję.
Pierwsza połowa była bardzo wyrównana, lecz to Chelsea miała swoją okazję. Piękne podanie Hazarda i mocny strzał Lamparda zatrzymał się na poprzeczce bramki Wojtka. Zaraz po tym, tragiczną serię pomyłek zanotował arbiter spotkania - Mike Dean. Najpierw po brutalnym ataku Mikela nie odgwizdał faulu (zawodnik powinien dostać z miejsca czerwoną kartkę), a następnie nie podyktował rzutu karnego, za ewidentne podcięcie Walcotta w polu karnym.
Pod koniec pierwszej połowy do kontrataku doszli zawodnicy The Blues. Wilian jednak w dziecinny sposób zachował w polu karnym i po prostu oddał piłkę polskiemu bramkarzowi.
Druga część spotkania zaczęła się w podobnym tonie, lecz to Kanonierzy zaczęli szturmować bramkę przeciwnika.
Świetną okazję miał Ozil, który chwilę później został zaatakowany przez Ivanovicia. Doszło między zawodnikami nawet do poważnego spięcia, w którym interweniować musieli pozostali zawodnicy.
Mourinho dokonał trzech zmian. Wymienił skrzydłowych i pod koniec spotkania wzmocnił defensywę kosztem ataku.
Swoje okazje na zdobycie bramki mieli również Giroud, Gibbs i Ramsey, lecz żaden z nich nie potrafił ostatecznie umieścić piłki w siatce. Posiadanie piłki było na korzyść gospodarzy (62%)
Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Było to ostatnie spotkanie 17 kolejki, więc w tabeli prowadzi Liverpool, który pomimo, iż posiada tyle samo punktów, co Arsenal ma lepszy bilans bramkowy. Następne pozycje odpowiednio zajmują - Manchester City, Chelsea i Everton.

niedziela, 15 grudnia 2013

Smoki i Kryształowe Kule

W każdej części Dragon Ball mieliśmy do czynienia z kilkoma różnego rodzaju smokami. Były one złe, neutralne, miały różne cele swoich wizyt. Na pewno były one nieodłączną częścią świata Dragon Ball. Powiązane są z konkretnymi Nameczanami, a przede wszystkim z kryształowymi kulami. 

Shenlong i ziemskie kryształowe kule


Klęska na Etihad z pogromcą na własnej ziemi

14.12.2013 - Etihad Stadium, 16 kolejka Barclays Premier League.

 Manchester City 6 : 3 Arsenal 

(14' Aguero, 39' Negredo, 50', 88' Fernandinho, 66' D. Silva, 90' Yaya Toure - 31', 63' Walcott, 90' Mertesacker)

Składy:
Arsenal: Szczęsny - Sagna, Mertesacker, Koscielny (41' Vermaelen), Monreal - Flamini (72' Gnabry), Ramsey - Walcott, Özil, Wilshere - Giroud (76' Bendtner).
Manchester City: Pantilimon - Zabaleta, Kompany, Demichelis, Clichy - Nasri (90' Javi Garcia), Fernandinho, Yaya Toure, David Silva (71' Milner) - Aguero (49' Jesus Navas), Negredo.

Już przed rozpoczęciem spotkania wiadome było, że mecz ten będzie niezwykle ciekawy i emocjonujący. Arsenal pomimo ostatniej porażki w Champions League prowadzi w lidze i spisuje całkiem dobrze, a The Citizens pokonali ostatnio Bayern.
Mecz ten zaczął się od zmasowanych ataków przeważnie ze strony Manchesteru City. To nie znaczy jednak, że Kanonierzy zamknęli autobus we własnym polu karnym. Atak za atak, strzał za strzał. Nie musieliśmy długo czekać na gole. Już w 14 minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego zgrał głową Demichelis i pewnym strzałem wykończył Aguero. Co ciekawe, kilkanaście sekund wcześniej identyczna akcja rozgrywana była po drugiej stronie boiska. Tam jednak w piłkę nie trafił Wilshere.
Arsenal wyrównał w 31 minucie. Ozil wycofał piłkę zza pole karne, a tam bezbłędny Walcott posłał piłkę prosto do siatki.
Kanonady ciąg dalszy. Obie ekipy nastawione były bardzo ofensywnie. w 39 minucie mieliśmy okazję zobaczyć kolejną bramkę, niestety dla City. Yaya Toure przeniósł piłkę na lewą stronę prosto pod nogi wbiegającego Zabalety, a ten pewnie dośrodkował ją w pole karne, gdzie piłkę do siatki posłał Negredo. Niestety w tej samej akcji poważnie ucierpiał Koscielny i musiał opuścić boisko na noszach.
Druga połowa zaczęła się w podobnym tonie jak pierwsza. 
W 50 minucie, po błędzie defensywy Londyńczyków piłkę do bramki posłał Fernandinho.
W 63 minucie nadzieję dla Arsenalu przywrócił ponownie Walcott. Po ładnym przerzuceniu piłki przez Ramsey, Anglik pięknym, technicznym strzałem pokonał bezradnego Pantilimona. Była to jedna z najładniejszych bramek w tym meczu.
Ta bramka chyba rozjuszyła The Citizens, ponieważ zaledwie parę minut później podwyższyli oni wynik spotkania. Jesus Navas dośrodkował piłkę w pole karne, a tam jego rodak - D. Silva dokładając nogę pokonał Polskiego bramkarza.
Swoje stuprocentowe okazje mieli również Giroud, Wilshere lecz żaden z nich nie wykorzystał stuprocentowych okazji. 
W 88 minucie drugą bramkę zdobył Fernandinho i został on uznany za zawodnika meczu.
W doliczonym czasie gry, bramkę na otarcie łez zdobył po uderzeniu głową stoper Arsenalu - Mertesacker.
Zaraz po tej bramce, Milner wyszedł oko w oko ze Szczęsnym, który ostatecznie go faulował, a rzut karny, który wyegzekwował Yaya Toure przypieczętował wynik spotkania.
Bardzo psującym widowisko był główny sędzia jak i jego partnerzy na liniach. Popełnili co najmniej 2 kategoryczne błędy. Nie dostrzegli ewidentnego zagrania ręki w polu karnym przez Zabaletę oraz odgwizdali spalonego Giroud, choć ten nawet nie zbliżył się do linii spalonego.

Po arcyciekawym spotkaniu, Arsenal musiał uznać wyższość Manchesteru City. Pomimo przegranej nadal jednak utrzymał się na pozycji lidera. Niestety stracił 3 punkty i przewaga nad drugą Chelsea to już tylko 2 punkty. A następny mecz ligowy rozgrywany jest na Emirates właśnie z Chelsea.
Pocieszeniem może być fakt, iż jak dotąd nikt nie strzelił Manchesterowi aż 3 bramek na ich stadionie, gdzie są niepokonani i gromią każdego. Pokonali już ManU oraz Tottenham i wynikiem 6:0.

piątek, 13 grudnia 2013

Skarb Kibica - Champions League

Dawno nie wrzucałem żadnego stuffu, więc pora to zmienić. Jako, że akurat co skończyła się faza grupowa Champions League postanowiłem wrzucić swoje Skarby Kibica.

czwartek, 12 grudnia 2013

O krok od tragedii, podwójna porażka Arsenalu

11.12.2013 - San Paulo, 6 kolejka Champions League.

 Napoli 2 : 0 Arsenal 

(74' Higuain, 90' Callejon)

Składy:
Arsenal: Szczęsny - Jenkinson, Mertesacker, Koscielny, Gibbs - Flamini, Arteta - Rosicky (74' Monreal), Özil, Cazorla (68' Ramsey) - Giroud.
Napoli: Rafael - Maggio, Fernandez, Albiol, Armero - Dzemaili, Behrami - Callejon, Pandew (57' Insigne), Mertens - Higuain.

Arsenal Londyn, drużyna, która przed ostatnią kolejką fazy grupowej Champions League, była najpewniejsza awansu i to z pierwszego miejsca zaprzepaściła wszystko w ostatnim, wyjazdowym spotkaniu z Napoli. Wystarczyło Kanonierom zagrać na zero z tyłu. Niestety przegrali z Napoli i w dodatku, w drugim spotkaniu rozgrywanym w tej grupie śmierci Borussia pokonał Marsylię i to Niemcy awansowali z pierwszego miejsca w grupie, a Londyńczykom została druga lokata...

Samo spotkanie nie układało się po myśli Wengera. Większość czasu gra toczyła się w środku pola. Bardziej zdeterminowani byli Włosi, którzy w przypadku wygranej różnicą trzech bramek zdobyli by awans do 1/8 finału. Szczęsny popełnił poważny błąd w pierwszej połowie, lecz na szczęście nie wykorzystał tego Higuain. Pierwsza połowa na minimalną korzyść dla Napoli.
Druga połowa rozpoczęła się i przebiegała w podobnym tonie jak pierwsza. W 74 minucie pierwszą bramkę zdobył Higuain, który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i pokonał ostatecznie Wojtka, oddając strzał w dolny róg bramki.
Niedługo po straconej bramce, sytuacja Kanonierów skomplikowała jeszcze bardziej. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał, słabo spisujący się w tym spotkaniu Arteta. 
W doliczonym już czasie gry, kropkę na i postawił Callejon, który wykorzystał błąd w obronie i przelobował Szczęsnego.

Grupa F wygląda więc następująco:

1. Borussia Dortmund -- 12 pkt. - bramki: 11-6
2. Arsenal Londyn -- 12 pkt. - bramki: 8-5
3. Napoli -- 12 pkt. - bramki: 10-9
4. Olympique Marsylia -- 0 pkt. - bramki: 5-14

Spotkanie kończy się wynikiem 2:0 i poważnie komplikuje sytuację Arsenalu.
Jutro w godzinach południowych będzie miało losowanie par 1/8 Champions League. Porażka Kanonierów powoduje, iż nie będą oni rozstawieni i mogą trafić na Bayern, Atletico, Real, Barcelonę bądź PSG.

środa, 11 grudnia 2013

Vegeta



Vegeta – jedna z najważniejszych, jak i najsilniejszych postaci w Dragon Ball. Książę Kosmicznych wojowników pochodzący z planety Vegety. Syn króla Vegety, brat Tarble’a, mąż Bulmy, ojciec Trunksa i Bry.
Vegeta od początku pojawienia się, przez dłuższy okres czasu był zdecydowanie czarnym charakterem opowieści o smoczych kulach. Wraz z upływem czasu i nowych to wydarzeń przeszedł na stronę dobra, lecz zawsze kierował się swoim charakterystycznymi cechami, których raczej nie posiadali inni wojownicy – pychą i dumą. 

Po raz pierwszy widzimy go w serii Dragon Ball Z, lecz jego geneza pochodzi jeszcze z przed okresu pierwszej części. Już jako dziecko należał do elity super kosmicznych wojowników. Jego moc przerastała wielu dorosłych osobników. Będąc księciem rodzinnej planety Vegety i mając tym samym ojca - władcę był od zawsze traktowany z szacunkiem w swojej rasie. Niestety, jeszcze przed śmiercią ojca stał się niewolnikiem, pracującym dla tyrana Frezera. Miał za zadanie podbijać kolejne to planety dla swojego nowego władcy. Podczas misji Vegety z towarzyszami (Nappą i Raditzem), o której nie wiedział Frezer, obawiając się szybko rozwijających się kosmicznych wojowników, postanowił raz na zawsze zniszczyć planetę Vegetę. Wmówił jednak ocalałym, iż za zniszczeniem stała niszczycielska asteroida. 

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Mega trudny mecz i podział punktów

08.12.2013 - Emirates Stadium, 15 kolejka Barclays Premier League.

 Arsenal 1 : 1 Everton 

(80' Ozil - 84' Deulofeu)

Składy:
Arsenal: Szczęsny - Jenkinson, Koscielny, Mertesacker, Gibbs - Arteta, Ramsey (68' Rosicky) - Wilshere (68' Flamini), Özil, Cazorla (68' Walcott) - Giroud.
Everton: Howard - Coleman, Distin, Jagielka, Oviedo - Barry, McCarthy - Mirallas (79' Deulofeu), Barkley (90' Naismith), Pienaar (71' Osman) - Lukaku.

Przed meczem obie drużyny uczciły minutą braw zmarłego Nelsona Mandelę. 
Spotkanie te zapowiadało niesamowite emocje. Everton jest jedną z drużyn, która radzi sobie dzielnie w lidze i stawia czoła nawet tym drużynom z górnej półki. Tym razem było podobnie.
Spotkanie rozgrywane na The Emirates od samego początku było niesamowicie widowiskowe i dynamiczne. Od pierwszych minut to Everton przycisnął gospodarzy, lecz na nie wiele się to zdało. Dużo walki w środku boiska i przy obu bramkach. Pod koniec połowy rozpędu nabrali Kanonierzy, którzy zaczęli szturmować bramkę Howarda. Golkiper gości jest w niesamowitej formie i wybronił kilka naprawdę świetnych strzałów. 
Do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis.
Druga połowa była bardzo podobna do pierwszej, lecz coraz większą przewagę zdobyli Kanonierzy. Świetne akcje z obu stron i niesamowite interwencje obu bramkarzy pokazywały jak bardzo zależy obu ekipom na zdobycie jak największej ilości punktów w tym meczu. Obie linie obronne wyglądały jak monolit. 
Dopiero aż w 80 minucie doczekaliśmy sie pierwszej bramki. Rosicky genialnie uwolnił po prawej stronie Walcotta, który wrzucił piłkę w pole karne. Giroud minął się z futbolówką, lecz na miejscu był niezawodny Ozil, który pewnie wpakował piłkę do siatki rywala. 
Odpowiedź gości była natychmiastowa. Nie całe 4 minuty później, dokładnie w 84 minucie, bramkę zdobył młody talent The Toffies, który chwilę wcześniej zameldował na boisku. Deulofeu pięknym strzałem z pod kolana pokonał bezbronnego Szczęsnego i było 1:1. Od tej chwili inicjatywa była po stronie Arsenalu. Zmasowany atak nie przyniósł jednak decydującej i zwycięskiej bramki. W fenomenalnej okazji znalazł się Giroud, który w ostatniej minucie doliczonego czasu, zza pola karnego popisał się fantastycznym uderzeniem z pół obrotu, lecz piłka z olbrzymią siłą uderzyła w spojenie słupka z poprzeczką bramki Howarda. Mogła to być bramka kolejki i zwycięskie trafienie Arsenalu. Niestety, podział punktów, który zadowala chyba każdą ze stron. 
Tym sposobem Arsenal ma przewagę 5 punktów nad rywalami, lecz następne spotkania zapowiadają się niezwykle ciężko. W kolejności mecz z Napoli z Champions League, a następnie dwa spotkania w lidze na szczycie - z Manchesterem City i Chelsea Londyn. Ten miesiąc może być decydujący w walce o mistrzostwo.

czwartek, 5 grudnia 2013

Przełom Bendtnera i wygrana w 14 kolejce

05.12.2013 - Emirates Stadium, 14 kolejka Barlcays Premier League.

 Arsenal 2 : 0 Hull City 

(2' Bendtner, 47' Ozil)

Składy:
Arsenal: Szczęsny - Jenkinson, Mertesacker, Koscielny, Monreal - Flamini, Ramsey (80' Arteta) - Rosicky (73' Wilshere), Özil, Cazorla - Bendtner (73' Walcott)
 Hull City: McGregor – Chester, Bruce, Figueroa – Huddlestone – Elmohamady, Livermore, Meyler, Brady (58' Rosenior) – Graham (58' Boyd), Sagbo (74' Gedo).

Mecz u siebie z drużyną, która w ostatniej kolejce pewnie pokonała górujący w tym sezonie Liverpool. Mecz był brany jak najbardziej poważnie. Dowodem na to była ofensywna gra już od pierwszych minut. 
W 2 minucie spotkania swoją niemoc strzelecką przerwał Bendtner. Duńczyk po 90 sekundach meczu mocnym strzałem głową pokonał bramkarza Tygrysów, a dośrodkowanie bił boczny obrońca - Jenkinson.
Ciągła dominacja Arsenalu była widoczna gołym okiem. Swoje okazje mieli również Cazorla i Ramsey. Tak dobrze jak pierwsza połowa zaczęła się również druga. Już po nie całych dwóch minuta od gwizdka sędziego, koronkową akcję wykończył Ozil, pakując piłkę do siatki rywala po podaniu Ramsey. 
Wynik taki utrzymał się do końca spotkania, choć mógłby być większy. Posiadanie piłki było po stronie Kanonierów (68%), oddali oni również więcej strzałów, bo aż 20 (przy 7 rywala). 
Po tej kolejce, rozgrywanej nietypowo, bo w środku tygodnia, Arsenal prowadzi w tabeli ligowej z przewagą 4 punktów przed drugą Chelsea.

środa, 4 grudnia 2013

15 przeciwników Spider-mana

Kolejna top lista, tym razem biorę się za Marvela, a dokładniej za 15 przeciwników Spider-mana.

15 - Hydro-Man
- Morris Bench, przeciwnik, który niejednokrotnie stawiał czoła Peterowi Parkerowi. Potrafi manipulować, władać i przybierać formę cieczy. Zadebiutował w 1981 r. w Amazing Spider-Man #212.





14 - Kingpin
- właściwie to Wilson Fisk, gangster, szef podziemia Nowego Jorku. Znany również z potyczek z Daredevilem. Kingpin był jednym z głównych przeciwników Pająka w serialu animowanym Spider-man: The Animated Series. Postać ta zadebiutowała w 1967 r. w Amazing Spider-Man #50.




13 - Chameleon
- a tak naprawdę Dmitri Smerdyakov, rosyjski szpieg, super łotr, który potrafi zmieniać swoją postać. Członek takich organizacji jak Sinister Six, Hydra czy Superior Six. Zadebiutował w 1963 r. w Amazing Spider-Man #1.





12 - Electro
- Maxwell Dillon, przeciwnik Spider-mana charakteryzujący się mocą władania elektrycznością. Niezwykle niebezpieczny, członek wielu grup takich jak: Superior Six, Sinister Six. Po raz pierwszy pojawił się w 1964 r. w Amazing Spider-Man #9.





11 - Carnage
- jeden z najpopularniejszych symbiontów. Połączył się on z przestępcą, seryjnym mordercą zwanym jako Cletus Kasady tworząc postać zwaną jako Carnage. Przeciwnik ten jest o wiele bardziej niezrównoważony niż Venom. Charakteryzuje się czerwono czarnym kostiumem i zdolny jest do wytwarzania macek formujących się na kształt różnych narzędzi zbrodni. Po raz pierwszy jako Cletys Kasady pojawił się w 1991 r. w Amazing Spider-Man #344, a jako Carnage rok później w Amazing Spider-Man #361.


10 - Kraven The Hunter
- Sergei Kravinov, niezwykle silny, posiadający zwierzęce zmysły przeciwnik Parkera. Myśliwy, łowca wykorzystujący zwierzęce zmysły do walki. Spokrewniony z Chameleonem. Członek grupy Sinister Six. Zadebiutował w 1964 r. w Amazing Spider-Man #15.





9 - Shocker
- Herman Schultz, dosyć niedoceniona postać, której nie mieliśmy jeszcze okazji ujrzeć w żadnym filmie Marvela, a w samych kreskówkach jego występ nie był zbytnio znaczący. Potrafi wytworzyć z ramion tak potężne wibracje, iż te niszczą wszystko co spotkają na swojej drodze. Po raz pierwszy pojawił się on w 1967 r. w Amazing Spider-Man #46.



8 - Rhino
- Aleksei Sytsevich, niezwykle silny przeciwnik, który nie dysponuje natomiast wysokim ilorazem inteligencji. Znany jest z taranowania swoich rywali. Porównywany do Juggernauta. Rhino charakteryzuje się szarym kostiumem i rogami umiejscowionymi na głowie. Po raz pierwszy pojawił się w 1966 r. w Amazing Spider-Man #41.




7 - Scorpion
- tak naprawdę Mac Gargan, mężczyzna, który został zmutowany z dna skorpiona przez dr Stillwella, przez co powstał Scorpion, przeciwnik Spider-mana, charakteryzujący się zielonym strojem i ogonem, z którego potrafi strzelać kwasem. Członek takich organizacji jak Dark Avengers, Sinister Six czy Masters of Evil. Działał także jako Spider-man czy też nawet Venom. Zadebiutował w 1965 r. w Amazing Spider-Man #20.



6 - Mysterio
- Quentin Beck niegdyś pracownik studia filmowego, przerodził się w przestępcę, który podczas walki używa wszelkiego rodzaju iluzji i sztuczek. Członek Sinister Six, zadebiutował w 1964 r. w Amazing Spider-Man #13.





5 - Vulture
- Adrian Toomes przeciwnik Spider-man, który dzięki skrzydłom potrafi latać. Tak jak kilka postaci wyżej, również i Vulture należał do Sinister Six. Po raz pierwszy pojawił się w 1963 r. w Amazing Spider-Man #2.





4 - Lizard
- tak naprawdę dr Curtis Connors, naukowiec specjalizujący się w neogenice, przyjaciel Petera Parkera. Naukowiec starał się odtworzyć utracone ramię, mieszając swoje geny z dna jaszczurki. Poprzez ten zabieg zmieniał się on w krwiożerczego jaszczura. Postać tą mieliśmy okazję zobaczyć w najnowszym filmie The Amazing Spider-man. W komiksie zadebiutował w 1963 r. w Amazing Spider-Man #6.


3 - Venom
-  Eddie Brock był dziennikarzem Daily Buggle, który nienawidził Parkera. Połączył się z nim symbiont pochodzący z kosmosu tworząc potężną postać zwaną Venomem. Najpopularniejszy symbiont w świecie Marvela oraz jeden z najgroźniejszych przeciwników Spider-mana. Symbiont ten łączył się także ze Spider-mana czy Scorpionem. Po raz pierwszy Venom pojawił się w 1984 r. w Amazing Spider-Man #252.


2 - Dr Octopus
- Otto Octavius, naukowiec specjalizujący się w atomistyce i fizyce kwantowej, który pewnego razu doznał tragicznego w skutkach wypadku. Od tamtej pory jest w stanie kontrolować umysłem cztery potężne macki przymocowane do swoich pleców. Szalony i niebezpieczny przeciwnik, który był członkiem takich organizacji jak Masters of Evil czy Sinister Six. Po raz pierwszy pojawił się w 1963 r. w Amazing Spider-Man #3.


1 - Green Goblin

- Jest to złe alter ego szefa korporacji - Normana Osborne'a. Szalony, niezrównoważony przeciwnik Spider-mana, który swoją twarz chowa pod halloween'ową maską i porusza się na specjalnie stworzonym przez siebie gliderze. Jego bronią są między innymi bomby wyglądające jak wycięte dynie. Członek Dark Avengers, Sinister Six czy też Sinister Twelve. Zadebiutował w 1964 r. w Amazing Spider-Man #14.