poniedziałek, 31 marca 2014

House, M.D.


Czy jest ktoś kto nie słyszał o House ? Wątpię.
Serial legenda. Premierowy odcinek pokazano 16 listopada 2004 roku, a ostatni finałowy odcinek wyemitowano 21 maja 2012, czyli stosunkowo niedawno.

O czym tak w ogóle jest ten serial? Serial medyczny? Dramat? Komedia? Według mnie wszystko po części, ale w głównej mierze jest to serial o doktorze House. Serial opowiada o znamienitym lekarzu – Gregory House, bo tak ma na imię główny bohater jest odpowiedzialny za diagnozowanie wszelakich dziwnych medycznych przypadków. Diagnozowaniu oraz ich leczeniu oczywiście. Fabuła dosyć prosta i nieoryginalna, gdyby nie jeden fakt – House nie jest normalnym lekarzem. Jest szalonym, egoistycznym samolubem, lekarzem, który używa niezliczoną ilość epitetów, groteski, żartów nie na miejscu i nawiązań z każdej dziedziny. Jego metody leczenia i odkrywania prawdy są niekonwencjonalne i niejednokrotnie zaskakujące. Nie zmienia to faktu, że jest genialnym i naprawdę świetnym lekarzem. U boku głównego bohatera widzimy specjalną ekipę diagnostyków, specjalistów, którzy wchodzą w skład jego drużyny. Są jego pomocnikami, kolegami, ale często również obiektami kpin, drwin i żartów.

House, M.D. był najczęściej oglądanym serialem i programem telewizyjnym w 2008 roku. Otrzymał również wiele nagród m.in. Złote Globy i trzy razy Emmy. Serial zaliczył 8 sezonów, na które składały się 177 odcinki.

niedziela, 30 marca 2014

Bardzo dobry mecz i remis w hicie kolejki

29.03.2014 - Emirates Stadium, 32 kolejka Barclays Premier League.

 Arsenal 1 : 1 ManCity 

(52' Flamini - 19. D. Silva)

Składy:
Arsenal: Szczęsny - Sagna, Mertesacker, Vermaelen, Gibbs - Arteta, Flamini - Rosicky, Cazorla, Podolski (79' Oxlade-Chamberlain) - Giroud (85' Sanogo).
ManCity: Hart - Zabaleta, Demichelis, Kompany, Clichy - Toure, Fernandinho - Navas (65' Milner), Silva, Nasri (81' Garcia) - Dżeko (85' Negredo).

Hit kolejki i bardzo ważny mecz w kontekście walki o mistrzostwo. Arsenal poprzez ostatnie mecze znacząco zaprzepaścił szanse na zwycięstwo w lidze. Szanse są już matematyczne.
Mecz z Manchesterem City od samego początku stał na wysokim poziomie. Od pierwszych minut, to Manchester narzucił swój rytm gry. Ciągłe ataki, wymiana wielu podań i strzały. W 19 minucie spotkania akcję wyprowadził Silva, odegrał piłkę do Dżeko, który uderzył w słupek bramki polskiego bramkarza. Piłka nabiła się na wbiegającego Hiszpana, który otworzył wynik meczu.
Arsenal dochodził do sytuacji strzeleckich lecz nie wykorzystał żadnej z nich.
Druga połowa zaczęła się z dużym naciskiem na Arsenal. Kanonierzy przeważali zdecydowanie w drugiej części gry, a udowodnili to strzeleniem bramki w 52 minucie. Podanie z lewej flanki od Podolskiego, na bramkę zamienił Flamini, który pewnym strzałem pokonał angielskiego bramkarza.
Pomimo wielu okazji z obu stron, mecz ten zakończył się remisem 1:1.

sobota, 29 marca 2014

Krilan


Krilan - mnich buddyjski, niski, początkowo z ogoloną głową, z czasem się to zmienia. Postać, która nie posiada nosa, a na jej czole widnieje sześć kropek. Postać ta jest niezwykle ciekawa. Na początku egoistyczny, samolubny rywal Son Goku, z czasem najlepszy przyjaciel, świetny wojownik, który w z biegiem wydarzeń przestaje się liczyć w świecie Dragon Ball. Początkowo postać pierwszo planowa, z czasem nie pojawia się w ogóle, bądź bardzo sporadycznie.
Krilan jest jednym z najpotężniejszych ludzi zamieszkujących Ziemię. To, co go charakteryzuje to bezinteresowna dobroć, chęć pomagania innym, nawet gdy wie, że jest to heroiczne. Niezwykle lojalny wobec przyjaciół. W porównaniu do innych postaci, Krilana dosyć często możemy ujrzeć w normalnych ubraniach, wykonującego zwykłe codzienne czynności. Mieszka na wysepce Genialnego Żółwia. Jego żoną jest #18, a córką Marron. Co ciekawe, niegdyś Krilan miał dziewczynę, niebiesko włosą Maron, która występowała w okresie ataku Garlica. Jej imię jest prawie, że identyczne, do tego, które nadał swojej córce.

środa, 26 marca 2014

Słaby mecz i tylko remis

25.03.2014 - Emirates Stadium, 29 kolejka Barclays Premier League.

 Arsenal 2 : 2 Swansea 

(73' Podolski, 74' Giroud - 11' Bony, 90' Flamini (sam.))

Składy:
Arsenal: Szczęsny - Sagna, Mertesacker, Vermaelen, Gibbs - Flamini, Arteta - Oxlade-Chamberlain (57' Podolski), Rosicky (79' Kallstrom), Cazorla - Giroud (88' Sanogo).
Swansea City: Vorm - Rangel, Williams, Chico Flores, Taylor - Britton, Shelvey (79' Hernandez) - de Guzman, Michu (63' Dyer), Routledge - Bony.

Mecz zaległy 29 kolejki. Arsenal od początku dyktował warunki gry, ciągła dominacja w posiadaniu piłki, stworzonych sytuacjach i ilości podań. Niestety żadna z sytuacji w pierwszej połowie nie przyniosła skutku. Co gorsza w 11 minucie spotkania to goście wyszli na prowadzenie. Świetne dośrodkowanie wykorzystał Bony, który wyskoczył do piłki i pokonał polskiego bramkarza.
Pierwsza połowa pomimo wypadła dosyć blado w wykonaniu Kanonierów. Dużo strat, błędów, a każda akcja wyglądała tak, jakby zawodnicy chcieli wejść z piłką do bramki rywala. 
Swoje sytuacje miał Cazorla, Giroud i Oxlade-Chamberlain.
Druga połowa zaczęła się identycznie jak pierwsza. Posiadanie piłki i ataki Kanonierów lecz żadna z dogodnych sytuacji nie zmieniła wyniku. Do czasu. Świetna zmiana Podolskiego, który w 73 minucie doprowadził do wyrównania. Świetnym rajdem lewą stroną popisał się Gibbs, który dośrodkował piłkę wprost pod nogi czyhającego w polu karnym Poldiego.
Nie minęła dokładnie minuta, a Arsenal wyszedł na prowadzenie, znowu dzięki Niemcowi. Podolski powtórzył wyczyn Gibbsa sprzed kilkunastu sekund i wrzucił piłkę w pole karne, gdzie czekał na nią Giroud.
Debiut zanotował Szwed Kim Kallstrom, który pojawił się na boisku i zanotował bardo dobrą zmianę.
Gdy wydawało się, że Arsenal wydrze trzy punkty rywalowi doszło do tragedii. W doliczonym czasie gry, zawodnicy Swansea wyprowadzili atak na bramkę Arsenalu. Szczęsny popisał się świetną interwencją lecz niestety wybita przez niego piłka odbiła się od Flaminiego i powędrowała do pustej bramki Kanonierów.
W ten sposób Swansea ostatecznie zremisowała z Arsenalem 2:2, a tytuł mistrzowski dla podopiecznych Wengera oddala się coraz bardziej. Terminarz nie napawa optymizmem, ponieważ kolejne spotkania to mecz z ManCity oraz Evertonem.

wtorek, 25 marca 2014

X-Men: First Class


X-Men: First Class
Według mnie jeden z najfajniejszych dotychczas filmów o mutantach. Reżyserem był Matthew Vaughn, a film swoją premierę miał w 2011 roku.

Na samym początku widzimy genezę kilku postaci. Między innymi niemiecki obóz koncentracyjny znajdujący się w Polsce, a w nim znęcanie się nad młodym wówczas Erikiem (Magneto). Antagonistą jest faszysta, główny czarny charakter tego filmu - Sebastian Shaw. Mutant, w którego rolę wcielił się Kevin Bacon, był niesamowicie fajny. Był bezwzględny i jego celem było zniszczenie rasy ludzkiej poprzez wywołanie konfliktu nuklearnego między Rosją, a Stanami Zjednoczonymi. Jak się okazuje do niczego poważnego nie doszło, ale to wszystko to zasługa mutantów stojących po stronie dobra. Widzimy również postać małego chłopca Xaviera, który spotyka Raven i od razu nawiązuje z nią bliższy kontakt.
Geneza i początek filmu to okres lat 40 XX wieku. Cała akcja filmu zaś ma miejsce w 1961 roku. Eric dysponując mocą władania metalem postanawia zemścić się na Sebastianie za przeszłość, jaką mu wyrządził. W końcu jednak łączy swoje siły z Charlesem i wspólnie zbierają ekipę młodych mutantów, których postanawiają wyszkolić. Wspólnie stawiają czoła Sebastianowi i jego armii mutantów.

To, co zrobiło na mnie wielkie wrażenie to pomysł z pokazaniem Pierwszej Klasy. Dużo nawiązań oraz genezy postaci.
Charles Xavier – wypadł bardzo fajnie jako dorosły, młody mężczyzna. Ciekawa docinka ze strony Hanka, który zażartował mu odnośnie jego fryzury, podczas gdy ten miał skorzystać z Cerebro. Trochę humoru, ale również sporo powagi, między innymi podczas treningu czy finału filmu, gdzie Xavier zmuszony zostaje do poruszania się na wózku i zakłada pierwszą linię obrony, drużynę X-men.
Magneto – bardzo mocny punkt tego filmu. Świetnie pokazana geneza, to, co spotkało go w obozie koncentracyjnym, później z wiekiem chęć zemsty. Ostatecznie dołączył do ekipy Charlesa, ale widać było niejednokrotnie, iż nie pasuje do tej drużyny. W finałowej części filmu widzimy, że Erik jednak przechodzi na ciemną stronę mocy i werbuje kolejne to postaci do swojej drużyny.
W filmie tym pojawił się nawet Wolverine, choć zaledwie na parę sekund ale od razu przyprawił widza o kupę śmiechu.

Drużyna młodych mutantów, która została zwerbowana przez Xaviera to Hank McCoy (który w końcu przeobraża się w Beast), przyjaciółka, którą znał już od dawna Reven (Mistique), Banshee, Havok, Darwin (który w obronie przyjaciół ginie) oraz Angel, dziewczyna, która ostatecznie przechodzi na stronę wroga.
W drużynie antagonisty jakim był Sebastian Shaw mogliśmy ujrzeć zmysłową Emmę Frost, która była niesamowita w tej roli. Kipiała seksem, ale również i swoją bezwzględnością. Po za nią byli również Riptide oraz Azazel.
Pomimo, iż film uważam za bardzo udany, to jednak trochę nie wykorzystano potencjału poszczególnych mutantów. Rozumiem, że jest to film X-men, gdzie twórcy nie mogli się skupić na jednej konkretnej postaci, no ale mogli się troszkę bardziej postarać przy zakreśleniu niektórych postaci. Przykładem jest Darwin, który pojawił się tylko po to by umrzeć. Podobnie jak Wolverine, choć uważam to jednak za smaczki i odfajkowanie poszczególnych mutantów w filmie. Nie jest to jednak jakimś wielkim minusem.

Fajny pomysł na wątek między Hankiem i Reven, gdzie oboje chcieli zmienić swój wygląd. Reven zrezygnowała z pomysłu przyjaciela, a ten po wstrzyknięciu serum przeobraził się w wielkiego, niebieskiego Beast’a.

Wielkim plusem był również główny wątek, czyli okres zimnej wojny, wzbierającego konfliktu, który podsycał Sebastian.

Dla fanów przygód o mutantach jest to pozycja obowiązkowa. Dla zwykłego laika, który nie wie z czym to się je – nie koniecznie. Osobiście polecam ten film tej pierwszej grupie i uważam go, za bardzo udany. Od siebie dam mu z czystym sumieniem bardzo mocną 9/10.

poniedziałek, 24 marca 2014

TOP 10 X-Men

Przedstawię dziś swoje top 10 mutantów.

10 - Jubilee - tak naprawdę Jubilation Lee, mutantka, która potrafi władać eksplozjami plazmatycznymi, które przypominają fajerwerki. Jej moc często zależna była od jej emocji. W przypadku strachu, złości jej moc rosła. Zadebiutowała w Uncanny X-Men #244 w 1989 roku.





9 - Storm - Ororo Munroe, dziewczyna o szaro białych włosach, która dysponowała mocami władania pogodą. Podczas używania swoich mocy, jej oczy zmieniały kolor na agresywny biały. Wystąpiła w filmach X-men, a w jej rolę wcieliła Halle Berry. Pierwszy swój występ w komiksach zanotowała w Giant-Size X-Men #1 w 1975 r.





8 - Jean Grey - Niezwykle potężna mutantka, która dysponuje mocami telepatycznymi i telekinetycznymi. Potrafi czytać w myślach, wpływać na innych czy poruszać przedmiotami na odległość. Jest znana także ze stania się Phoenixem. Widzieliśmy ją w filmach kinowych oraz kreskówkach, jedna z najpopularniejszych mutantek. Pierwszy raz pojawiła się w X-Men #1 w 1963 roku.




7 - Rogue - Anna Marie D’Acanto, mutantka charakteryzująca się białymi pasemkami na włosach. Dysponowała niebezpieczną mocą przejmowania energii życiowej i wspomnień danej osoby poprzez dotyk. W przypadku kontaktu z mutantami, przejmowała ich moce. Z czasem nauczyła się kontrolować swoje moce. Była w związku z Gambitem. Po raz pierwszy pojawiła się w Avengers Annual #10 w 1981 roku.




6 - Mistique - W rzeczywistości Raven Darkhölme. Jej charakterystyczną cechą jest niebieski kolor ciała oraz czerwono purpurowe włosy. Potrafiła zmienić się w dowolną postać, zmienić nie tylko swój wygląd ale i głos, a nawet ubiór. Jest jednym z przeciwników X-Men, wystąpiła nawet w filmach kinowych. Debiutowała w Ms. Marvel No.16 w 1978 roku.




5 - Deadpool - Wade Wilson, członek projektu Weapon X. Niezwykle szalony, zwariowany i dowcipny pod względem charakteru. Naukowcy Weapon X wszczepili mu czynnik regenerujący dzięki czemu potrafi regenerować rany, odbudowywać utracone kończyny, a nawet jest zdolny przeżyć strzał w głowę. Można powiedzieć, że jest nieśmiertelny. Po za tym jest silny, zwinny, szybki i potrafi nieźle walczyć wręcz. Do walki używa katany, bądź broni palnej. Pierwszy pojawił się w New Mutants #98 w 1991 roku.


4 - Shadowcat - Katherine "Kitty" Pryde, nastolatka o wielkich ambicjach i niezwykłej mocy. Potrafiła przenikać przez przedmioty, ludzi i inne materia. Wystąpiła w filmach lecz szczególnie w pamięć zapadła mi jej walka z Juggernautem w X-Men: The Last Stand. Debiut zanotowała na łamach Uncanny X-Men #129 w 1980 roku.





3 - Colossus - Jego prawdziwe imię to Piotr "Peter" Nikołajewicz Rasputin. Rosjanin o łagodnym sercu, pałający uczuciem do Kitty. Colossus dysponuje niezwykłą siłą oraz potrafi zamienić swoje ciało w metal. Po raz pierwszy pojawił się w Giant-Size X-Men #1 w 1975 roku.





2 - Gambit - Remy LeBeau, kochanek Rogue, były złodziej, włamywacz. Niezwykle ciekawy mutant, który potrafi naładowywać przedmioty energią kinetyczną (najczęściej karty do gry), które po zderzeniu z celem wybuchają. Debiutował w Uncanny X-Men Annual #14 w 1990 roku.





1 - Wolverine - najpopularniejszy ze wszystkich mutantów. James Howlett potrafi wysuwać z dłoni trzy szpony. Z czasem po przejściach związanych z Weapon X, jego cały szkielet (również i szpony) zostały zamienione na adamantium. Potrafił się samoistnie leczyć. Posiadał również wyostrzone zmysły słuchu i węchu. Silny, brutalny i szybki mutant wystąpił nie tylko w kreskówkach ale również i w filmach kinowych X-men, jak i dwóch skupionych na jego postaci. Po raz pierwszy pojawił się w The Incredible Hulk #181 w 1974 roku.

sobota, 22 marca 2014

Jubileusz Wengera i pogrom na Stamford Bridge

22.03.2014 - Stamford Bridge, 31 kolejka Barclays Premier League.

 Chelsea 6 : 0 Arsenal 

(5' Eto'o, 7' Schurrle, 17' Hazard (k), 42', 66' Oscar, 71' Salah)


Składy:
Chelsea: Cech, Ivanovic, Azpilicueta, Cahill, Terry, Matic, Luiz (62' Salah), Schurrle, Oscar (72' Mikel), Hazard, Eto'o (10' Torres).
Arsenal: Szczesny, Sagna, Gibbs, Mertesacker, Koscielny (46' Flamini), Arteta, Rosicky, Oxlade-Chamberlain (46' Jenkinson), Cazorla, Podolski (23' Vermaelen), Giroud.

Mecz numer 1000 w barwach Arsenalu obchodzi Wenger. Niestety nie będzie mile wspominał tego jubileuszu. Pierwsza połowa to nokaut ze strony Chelsea.
Szybka strzelona bramka prze Eto'o i szybka kontuzja Kameruńczyka, która nie pozwoliła mu na spędzenie więcej czasu na boisku. W jego miejsce wszedł Fernando Torres.
Niedługo po tym kolejne bramki. Na 2:0 Schurle, który rozegrał kapitalny mecz.
Zaraz po tym dochodzi do niecodziennej sytuacji, gdzie antybohaterem zdecydowanie zostaje sędzia tego meczu - Andre Mariner. Zagranie ręką w polu karnym Oxlade-Chamberlaina i czerwona kartka dla... Kierana Gibbsa. Sytuacja komediowa. Rzut karny w tej sytuacji wykonuje i wykorzystuje niezawodny Hazard.
Pod koniec pierwszej połowy osłabionych Kanonierów dobija Oscar.
Druga połowa zaczyna się żywiej ze strony Arsenalu. Kilka sytuacji, lecz żadna nie wykorzystana. Natomiast padają dwie kolejne bramki dla The Blues. Na 5:0 podwyższa Oscar, zdobywając swoją drugą bramkę, a "kropkę nad i" stawia zmieniony, młody Egipcjanin - Salah.
Arsenal dotkliwie przegrywa i powiększa stratę do liderującej w tym momencie Chelsea.

piątek, 21 marca 2014

1000 mecz Arsène Wengera w Arsenalu Londyn

Jutrzejszy mecz z Chelsea w derbach północnego Londynu będzie jubileuszowym 1000 meczem Arsène Wengera jako trenera Arsenalu Londyn. 
Piękny jubileusz legendy kluby z Emirates, a wcześniej Highbury.


Arsène Wenger urodził się 22 października 1949 roku w Strasburgu we Francji. Studiował inżynierię na Uniwersytecie w Strasbourgu i zdobył tam tytuł magistra ekonomii oraz elektrotechnika.
Języki, które zna to francuski, angielski, alzacki, u niemiecki, a w stopniu podstawowym - włoski, hiszpański i japoński.

Przygodę z piłką nożną zaczynał jako gracz drużyny RC Strasbourg. Nigdy jednak nie zrobił wielkiej kariery więc postanowił zostać trenerem. Został menedżerem francuskich drużyn Nancy, a z czasem bardziej prestiżowej Monaco. Po przygodzie we Francji udał się do Japonii, gdzie podjął się prowadzenia tamtejszej drużyny Nagoya Grampus Eight. Po dwóch sezonach zmienił jednak kraj, jak i kontynent - Japonię zamienił na Anglię.

28 września 1996 przejął drużynę Arsenalu Londynu, z którą jest związany aż po dzień dzisiejszy.
Co ciekawe pierwszym zawodnikiem w historii, który urodził się w czasie, gdy już Wenger był trenerem Arsenalu i zadebiutował w seniorskiej drużynie pod jego wodzą jest Gedion Zelalem (ur. 26.01.1997).

Sukcesy, które osiągnął Wenger będąc menedżerem Kanonierów:

Zwycięzca:
  • Premier League (3) - w sezonach 1997/98, 2001/02, 2003/04.
  • Puchar Anglii (4) - w sezonach 1997/98, 2001/02, 2002/03, 2004/05.
  • Tarcza Wspólnoty (5) - w latach 1998, 1999, 2002, 2004.
Wicemistrz:
  • Champions League (1) - w sezonie 2005/06.
  • Premier League (5) - w sezonach 1998/99, 1999/00, 2000/01, 2002/03, 2004/05.
  • Puchar Anglii (1) - w sezonie 2000/01.
  • Puchar Ligi Angielskiej (2) - w sezonach 2006/07, 2010/2011.
  • Tarcza Wspólnoty (2) - w latach 2003, 2005.
  • Puchar UEFA (1) - w sezonie 1999/00.
Nagrody indywidualne:
  • Menedżer roku w lidze japońskiej - 1995.
  • Francuski menedżer roku - 1988, 2008.
  • Menedżer roku w lidzie angielskiej - 1998, 2003, 2004.
  • Trener dekady - 2000-2010.
  • Trener roku według Onze d'Or - 2000, 2002, 2003, 2004.
  • Menedżer roku LMA - 2001/02, 2003/04.
  • Trener roku według BBC Sport - 2002, 2004.
  • Kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego - 2003.
  • Freedom of Islington - 2004.
  • FWA Tribute Award - 2005.
  • Osobowość angielskiego futbolu - 2006.
  • Najlepszy menedżer miesiąca w Premier League - 11 razy. 

Statystyki Arsène Wengera jako trenera Arsenalu Londyn:

Meczy ogółem - 999.
Zwycięstw - 572.
Remisów - 235.
Porażek - 192.
Ogólnie jako trener wszystkich drużyn wygrywał - 56,78 %.
Ogólnie jako trener wszystkich drużyn przegrywał - 20,08 %.

Statystyki Premier League:
Meczy Premier League - 667 (drugi w historii - przebija go w tym względzie jedynie Sir Alex Ferguson).
Zwycięstwa - 387.
Remisy - 165.
Porażki - 115.
Bilans bramek - strzelonych 1259, straconych 627.
Ilość zdobytych punktów - 1326.
Ilość zawodników, których miał okazję trenować - 144.

Statystyki Pucharu Ligi Angielskiej:
Ilość meczy - 35.
Zwycięstwa - 23.
Remisy - 2.
Porażki - 10.
Bilans bramek w Pucharze Ligi Angielskiej - strzelonych 87, straconych 50.

Statystyki w Pucharze Anglii:
Liczba meczy - 51.
Zwycięstwa - 32.
Remisy - 8.
Porażki - 11.
Bilans bramkowy - strzelonych 94, straconych 48.

Statystyki Champions League:
Liczba meczy - 164.
Zwycięstwa - 76.
Remisy - 41.
Porażki - 47.
Bilans bramkowy - strzelonych 252, straconych 179.

Pozostałe rozgrywki Europejskie (Puchar UEFA, Puchar Zdobywców Pucharów, Puchar Europy Mistrzów Klubowych):
Liczba meczy - 18.
Zwycięstwa - 8.
Remisy - 4.
Porażki - 6.
Bilans bramkowy - strzelonych 34, straconych 23.

Bilans przeciwko angielskim drużynom:
Najwięcej meczy przeciwko - Manchester United (47).
Najwięcej zwycięstw z drużyną - Everton (25).
Najwięcej remisów z drużyną - Tottenham (16).
Najwięcej porażek z drużyną - Manchester United (23).
Najwięcej bramek strzelonych dla drużyny - Tottenham (82).

Za kadencji Arsène Wengera w Premier League zadebiutowali między innymi tacy zawodnicy jak:
Wojciech Szczęsny, Jack Wilshere, Aaron Ramsey, Nicklas Bendtner, Theo Walcott, Cesc Fàbregas, Gaël Clichy, Jermaine Pennant, Kolo Touré, Gilberto Silva, Edú, Ashley Cole, Fredrik Ljungberg, Nicolas Anelka.


Stan na dzień 21 marca 2014.

niedziela, 16 marca 2014

Koguty po raz 3 w tym sezonie uznają wyższość Arsenalu

16.03.2014 - White Hart Lane, 30 kolejka Barclays Premier League.

 Tottenham 0 : 1 Arsenal 

(1' Rosicky)


Składy:
Tottenham: Lloris - Naughton, Kaboul, Vertonghen, Rose - Sandro (69' Paulinho), Townsend, Bentaleb, Eriksen (82' Soldado), Chadli (69' Sigurdsson) - Adebayor.
Arsenal: Szczesny - Sagna, Koscielny, Mertesacker, Gibbs - Arteta, Rosicky (69' Flamini) - Oxlade-Chamberlain (85' Vermaelen), Podolski (77' Monreal), Cazorla - Giroud.

Trzecie już w tym sezonie derby północnego Londynu. Pierwsze dwa spotkania na korzyść Arsenalu, którzy odpowiednio wygrywali w lidzie (1:0) i w The FA Cup (2:0). Tym razem pora na mecz na White Hart Lane.
Mecz ten ułożył się idealnie dla podopiecznych Wengera. Już w 1 minucie tego spotkania Arsenal otworzył wynik. Niezwykle skuteczny kontratak przeprowadził Rosicky, który z własnej połowy wyprowadził piłkę i po krótkiej wymianie z Oxlade-Chamberlainem wpakował ją pięknym strzałem z prawej flanki boiska.
Przez całą pierwszą połowę mecz ten układał się po myśli Arsenalu. Widać było, że Kanonierzy ustawili się w defensywie, by czyhać na rywala w kontratakach. Kilka sytuacji zmarnowali Podolski, Giroud i przede wszystkim Oxlade-Chamberlain, który na listę strzelców mógł wpisać dwukrotnie.
Druga połowa była już zupełnie inna, szczególnie jeśli chodzi o grę Kogutów. Przeważali i za wszelką cenę starali się zdobyć wyrównującą bramkę.
Fatalny błąd w polu karnym popełnił Szczęsny, lecz z opresji wyciągnęli go Koscielny i Mertesacker. Pomimo naporu gospodarzy, wynik tego spotkania nie uległ zmianie. Arsenal po raz 3 w tym sezonie pokonał stołecznego rywala.

środa, 12 marca 2014

Niezwykła Historia Marvel Comics

Niezwykła Historia Marvel Comics 
(Marvel Comics: The Untold Story)

Liczba stron: 512
Autor: Sean Howe
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydanie: 2013

Ładne wydanie, twarda oprawa z wypukłymi nadrukami na okładce, wstążka działająca jako zakładka, 512 stron, papier może nie najwyższej jakości - tak prezentuje się wizualnie ta książka. Jednak jak mawia stare chińskie przysłowie "Nie oceniaj książki po okładce" jest w tym jednak wiele prawdy, ponieważ zawartość tej książki to o wiele więcej niż "ładne wydanie".

Sean Howe opisał w tej książce całą historię wydawnictwa Marvela. Począwszy od dnia powstania, aż po czasy, gdy w kinach premierę miał film Avengers. Książka ta zawiera wiele opisów, dialogów i anegdot opartych na oryginalnych wywiadach. Książka zawiera ponadto szczegóły i kulisy poszczególnych wydarzeń w Marvelu takich jak: negocjacje z wytwórniami, historie komiksów - ich bohaterów jak i wrogów, prace kolejnych to autorów, rysowników, problemy i sukcesy w branży. Bez zbędnego koloryzowania, ukazana sama prawda okiem narratora i poszczególnych autorów komiksowego świata Marvela. Mamy okazję poznać takich twórców jak Stan Lee, Jack Kirby, Jim Shooter, Frank Miller, Steve Ditko i wielu innych.

Mamy do czynienia także z pokrótce opowiedzianymi historiami poszczególnych postaci i wydarzeniami m.in. śmierć Gwen Stacy, przedstawienie Phoenix, Secret Wars, czarny kostium Petera Parkera i wiele innych. Zaprezentowane mamy praktycznie wszystkie postaci począwszy od Spider-mana, Fantastic4, X-men, Daredevila, Thora, Hulka, Captaina America, Iron Mana, a kończąc na ich przeciwnikach.

Książka ta, to według mnie kompedium wiedzy o firmie sygnowanej marką Marvela. Znakomita lektura dla każdego fana jak i osób, które nie wiedzą za bardzo czym jest Marvel i mają na przykład problem z rozszyfrowaniem danych postaci, które znają tylko z filmów. Zdecydowanie polecam.

Koniec rywalizacji w Champions League

11.03.2014 - Allianz Arena, 1/8 Champions League - Rewanż.

 Bayern 1 : 1 Arsenal 

(54' Schweinsteiger - 57' Podolski)


Składy:
Bayern Monachium: Neuer - Lahm, Dante, Martinez, Alaba - Schweinsteiger - Robben, Thiago, Götze (60' Kroos), Ribéry (85' Muller) - Mandzukić.
Arsenal: Fabiański - Sagna, Mertesacker, Koscielny, Vermaelen - Arteta (77' Gnabry), Oxlade-Chamberlain (84' Flamini) - Cazorla, Özil (46' Rosicky), Podolski - Giroud.

Pierwszy mecz obu ekip zakończył się wynikiem 0:2 dla Bayernu i rozgrywany był na Emirates. Te spotkanie rewanżowe było mission impossible dla podopiecznych Wengera.
Od pierwszej minuty Arsenal prezentował się słabo, bardzo słabo. Bayern dominował w środku pola i wyprowadzał kolejne to akcje. Żadna z nich nie była jednak tak groźna, by mogła otworzyć wynik meczu. Bezbarwna i dosyć nudna pierwsza połowa kończy się wynikiem bezbramkowym.
Druga połowa spotkania to już mecz o wiele lepszy, bardziej dynamiczny. Nieudolnego Özila zamienił na placu boju Mały Mozzart i od razu gra wyglądała lepiej.
Niestety to Bayern otworzył wynik tego meczu. W 54 minucie rajdem lewą stroną boiska popisał się Ribéry, który wyłożył piłkę jak na tacy wbiegającemu Schweinsteigerowi, który nie dał szans polskiemu bramkarzowi.
Ta bramka zmieniła na boisku dosłownie wszystko. Arsenal obudził się i zaledwie 3 minuty później wyrównał stan meczu. Świetnie na boisku odnalazł się Podolski, który minął bezradnego Lahma i stanął oko w oko z niemieckim bramkarzem. Pomimo dosyć ostrego kąta, Poldi pewnym, mocnym strzałem pokonał swojego reprezentacyjnego kolegę. Od tej pory, to właśnie Kanonierzy doszli do głosu i prowadzi grę. Bayern zaczął się gubić i popełnił kilka znaczących błędów, lecz zawodnicy Wengera nie zdołali tego wykorzystać. Gdy wynik utrzymywał się remisowy, szanse na awans Arsenalu były zdeptane z murawą doszło do faulu w polu karnym Londyńczyków. Koscielny przepchnął Robbena, a sędzia odgwizdał jedenastkę. Do piłki podszedł Muller, lecz piłkę genialnie wybronił Fabiański.
Wynik remisowy utrzymał się już do końca. Arsenal może być zadowolony ze zdobytego korzystnego wyniku na boisku rywala jakim jest remis. Niestety dwumecz z Bayernem został przesądzony w pierwszym spotkaniu i Arsenal musi pożegnać się z Europejskimi pucharami w tym sezonie.

poniedziałek, 10 marca 2014

Iron Man 3


Iron Man 3 – to trzeci już  film opowiadająca o Iron Manie (nie licząc Avengers). Premierę miał w 2013 roku, a reżyserem był Shane Black.
Tony Stark, milioner i naukowiec po wydarzeniach z Nowego Jorku opowiedzianych w Avengers ma kolejny problem. Musi stawić czoła niezwykle groźnemu przeciwnikowi i mieniem Aldrich Killian, który wykorzystując tajemniczy Extremis zdobywa niezwykłe zdolności. We wszystko zamieszany jest również niejaki Mandarin. Tony w walce ze złem może liczyć na przyjaciela Jamesa Rhodesa, swoją dziewczynę - Pepper Potts ale i nie tylko…

Mam mieszane uczucia odnośnie tego filmu. Co prawda był fajny, trzymał w napięciu, ale czegoś mi jednak w nim brakowało.
Odnośnie samej postaci Tony’ego Starka aka Iron Man byłem spokojny i nie zawiodłem na nim. Aktor jest prześwietny w tej roli i dał sobie świetnie radę jako milioner playboy i jako super bohater. Widzieliśmy to już w poprzednich filmach. Tutaj mieliśmy coś więcej. Mianowicie Tony pokazał, że można być bohaterem nawet bez swojej zbroi, przynajmniej ja tak uważam. Ta puenta, którą widzieliśmy w końcówce filmu była według mnie najważniejsza. Zniszczenie wszystkich zbroi, zostawienie za sobą poprzedniego życia.

A odnośnie pozostałych zbroi i całej akcji, finałowej walce z wrogiem jestem pod wielkim wrażeniem. Wkroczenie do akcji różnorakich zbroi i cała walka była imponująca. Efekty specjalne w tym filmie to istny majstersztyk.

Świetnie w roli przyjaciela Jamesa Rhodesa wypadł Don Cheadle. Iron Patriot to był fajny występ gościnny w tym filmie i jestem z tego powodu naprawdę zadowolony. 
Pepper Potts oczywiście również dała radę, z resztą podobnie jak Tony w poprzednich filmach.

Odnośnie czarnych charakterów to jestem troszkę zażenowany pokazaniem Mandarina, w którego wcielił się Ben Kingsley. Trochę zawiodłem się na rozstrzygnięciu tej sprawy z "wielkim terrorystą". Nie mniej jednak Aldrich Killian dał radę i pociągnął jako tako pomysł na czarny charakter tego filmu. Zlewał się on jednak trochę z pozostałymi żołnierzami zainfekowanymi Extremisem. To trochę na minus. 
Sam pomysł na wprowadzenie pomysłu z Extremis był udany. Ciekaw jestem czy kiedyś wrócą do tego w jakimkolwiek filmie Marvela.
Może się powtórzę ale największym plusem tego filmu jest Tony Stark i pytanie postawione widzom – Czy to zbroja czyni go bohaterem? No właśnie. Można to chyba różnie interpretować ale mi wydaje się, że nie.
Podsumowując film był fajny, warty obejrzenia lecz nie powalił na łopatki i według mnie nie znajduje się w czołówce najlepszych filmów Marvela. Biorąc pod uwagę rok 2013 to bardziej podobał mi się Man of Steel czy Thor: The Dark World. Nie mniej jednak Iron Man 3 jest filmem godnym polecenia. Daję mu bardzo mocną 7/10.

 Iron Man will return!

Chętnych do przeczytania streszczenia, biografii postaci, ciekawostek i wielu innych materiałów związanych z tym filmem zapraszam do odwiedzenia:
Działu dotyczącego filmu Iron Man 3 na HeroesMovies

niedziela, 9 marca 2014

Thor: The Dark World

Thor: The Dark World – film, który obejrzałem dopiero niedawno, a który premierę swoją miał w listopadzie ubiegłego roku, zrobił na mnie niesamowite wrażenie.
Pierwszy film o Thorze był dobry, podobał mi się, lecz nie aż tak jak Mroczny Świat, który według mnie był zdecydowanie lepszy.

Dobrze nam znany Thor - potężny superbohater dysponujący mocą gromów, po wydarzeniach z pierwszej części jak i filmu Avengers staje do kolejnego niezwykle ciężkiego boju. Musi obronić Ziemię, Asgard jak i pozostałe światy przed żądnym władzy Malekithem, który powrócił by zapanować nad wszechświatem i pogrążyć go w czeluściach mroku. Thor, który nie jest w stanie sam uporać się z wrogiem łączy swe siły z dawnym przeciwnikiem - Lokim. We wszystko zamieszana jest również Jane Foster za sprawą tajemniczego Aetheru…

Fabułę na ten film uważam za udaną. Mamy do czynienia z mrocznym elfem Malekithem postacią, której nie dało się poznać wcześniej dzięki filmom Marvela. Według mnie postać ta została jednak trochę "umniejszona". Nie wiem, może to tylko moje wrażenie, ale czasem wydawało mi się, że głównym łotrem w tym filmie jest raczej jego sługus Algrim. Właśnie – odnośnie tej postaci to byłem pod wielkim wrażeniem, od razu zaleciało mi "odchudzonym Doomsday’em z DC". : ) 
Czarne charaktery tego filmu były ok. Teraz przejdę na drugą stronę.
Thor. Pokazany fajnie, sporo humoru, za co wielki plus. Trochę mało było jego ekipy, szczególnie Sif, która strasznie mi się spodobała. Liczyłem, że umieszczą (chociaż ją) u boku Thora w finałowej walce. No ale cóż, brak drużyny Gromowładnego zrekompensowała inna postać. Mianowicie Loki. Tom Hiddleston jest niesamowity w tej roli. Dobrze ukazany na początku "proces" i skazanie Lokiego za zbrodnie i umieszczenie w lochach. Ogromny plus za, chociaż krótki, ale występ Kapitana Ameryki, w którego przeobraził Loki. To był fajny smaczek. Loki w dodatku wniósł sporo humoru. Rozegranie walki z wrogiem to był dla mnie majstersztyk. To musiało się podobać. Dobrze, że ta postać zginęła tylko rzekomo. Końcówka filmu daje dużo myślenia. Na pewno nie był to jego ostatni występ w filmach Marvela.

Wielkim plusem tego filmu były również efekty specjalne. Świetne łączenie świata prawdziwego (Londynu) ze światem wyimaginowanym (Asgard). Płynne przejścia z jednego w drugi kraniec wszechświata. Oglądając ten film miałem bardzo wiele skojarzeń. Mianowicie początek filmu i walka Asgardczyków to było dla mnie niczym Lord Of The Rings. Później walka z mrocznymi elfami to już inny klimat – Star Wars. Nie mniej jednak podobało mi się to.
Dobrze, że na samym początku filmu pokazali pokrótce historię mrocznych elfów, co się z nimi stało i kto stał za ich pokonaniem.

Postacie pochodzący z Ziemi w szczególności Jane Foster wypadły całkiem fajnie. Natalie Portman znowu zapachniała mi Gwiezdnymi Wojnami, ponieważ po raz kolejny odnalazła się w podobnym klimacie. Reszta postaci między innymi Darcy i Ian to już spora dawka humoru.

Scena końcowa, czyli iluzja Lokiego, który stał się Odynem oraz ta po napisach końcowych z Kolekcjonerem kapitalnie podsumowały ten film. Było to dla mnie naprawdę dobrze spędzone kilkadziesiąt minut przed ekranem. Pomimo, iż teoretycznie film trwał długo, to ani przez chwilę się nie nudziłem. Warty obejrzenia, nie tylko dla fanów. Daję mu 9/10. Niestety nie dychę ale to tylko z powodu Malekitha, o którym napisałem na początku.

sobota, 8 marca 2014

Dzień Kobiet - Top Lista 25 serialowych kobiet

Z okazji dzisiejszego Dnia Kobiet postanowiłem zaprezentować swoją top listę 25 najładniejszych serialowych kobiet. Biorę pod uwagę oczywiście seriale, które obejrzałem, bądź oglądam na bieżąco. W odnośniku przy każdej z nich (GALERIA) można obejrzeć daną aktorkę od "innej strony", do czego gorąco zapraszam. :)

 25 - Elizabeth Keen (Megan Boone) - The Blacklist (GALERIA)

Everton rozbity - pewny awans do półfinału The FA Cup

08.03.2014 - Emirates Stadium, ćwierćfinał The FA Cup.

 Arsenal 4 : 1 Everton 

(7' Özil, 69' Arteta (k.), 83', 86' Giroud - 33' Lukaku)

Składy:
Arsenal: Fabiański - Sagna, Mertesacker, Vermaelen, Gibbs (88' Jenkinson) - Arteta, Flamini - Oxlade-Chamberlain (78' Rosicky), Özil, Cazorla - Sanogo (61' Giroud).
Everton: Robles – Coleman, Stones, Distin, Baines – McCarthy, Barry – Mirallas (76' McGeady), Barkley (84' Deulofeu), Pienaar (76' Osman) – Lukaku.

Ćwierćfinałowy mecz The FA Cup rozgrywany w terminie ligowym. Arsenal po raz kolejny podejmuje na Emirates swojego pucharowego rywala. Tym razem przeciwnikiem Kanonierów był mocny Everton.
Mecz ten rozpoczął się od zdecydowanych ataków Londyńczyków. Widać było, że ostatni słaby mecz ze Stoke niekorzystnie wpłynął podopiecznych Wengera. Na pierwszą bramkę nie trzeba było długo czekać. Już w 7 minucie spotkania gola strzelił Özil, który rajdem lewą stroną boiska nie dał szans Hiszpańskiemu bramkarzowi.
Chwilę później świetną sytuację miał Yaya Sanogo, lecz niestety piłka nie wpadła do siatki. Akcje swoje marnowali również Oxlade-Chamberlain, Cazorla i Özil. Po dośrodkowaniu Sagny, bramkarz rywala popełnił poważny błąd, a piłka wyładowała na poprzeczce bramki The Toffes.
W 33 minucie wyprowadzony kontratak Evertonu wykorzystał Lukaku, który po podaniu Mirallasa wpakował piłkę do pustej bramki. 
Druga połowa rozpoczęła się raczej spokojnie. Obie ekipy postanowiły przeważyć w środku pola nim pokuszą się na zmasowany atak na bramkę rywala. Po wymienieniu kilka akcji, w 69 minucie w polu karnym faulowany został Oxlade-Chamberlain. Do piłki podszedł Arteta i pewnym uderzeniem pokonał Roblesa, lecz sędzia nakazał powtórzyć jedenastkę. Hiszpan jednak bez oznak presji podszedł do piłki po raz drugi i ponownie pokonał swojego rodaka.
Gracze Evertonu nie byli w stanie odpowiedzieć na bramkę Artety. Gdy na boisku znalazł się Giroud pokonał on dobijając rywala dwukrotnie. W odstępie 3 minut, a dokładniej w 83 i 86 minucie spotkania pokonał bramkarza The Toffes, po asystach Sagny i Özila.
Spotkanie zakończyło się wynikiem 4:1 dla gospodarzy i tym samym zakwalifikowali się oni do półfinału The FA Cup.

czwartek, 6 marca 2014

Kadridże do Pegazusa

Niedawno znalazłem kilka sztuk zabytkowych kadridży do mojej pierwszej (i jak na razie jedynej) w życiu konsoli. Pegazus to było coś !

sobota, 1 marca 2014

Britannia Stadium fortecą nie do sforsowania

01.03.2014 - Britannia Stadium, 28 kolejka Barclays Premier League.

 Stoke 1 : 0 Arsenal 

(75' Walters (k))

Składy:
Stoke City: Begović - Cameron, Shawcross, Wilson, Pieters - Walters, Nzonzi, Whelan, Adam (73' Ireland), Arnautovic (88' Etherington) - Crouch.
Arsenal: Szczęsny - Sagna, Mertesacker, Koscielny, Gibbs - Arteta, Wilshere (81' Yaya Sanogo) - Cazorla, Rosicky (74' Oxlade-Chamberlain), Podolski (67' Ozil) - Giroud.

Britannia Stadium, czyli miejsce, gdzie Stoke zatrzymuje największych. W tym sezonie pokonali Chelsea, ManU i zremisowali z ManCity. Pora na Arsenal.
Cała pierwsza połowa tego spotkania to niezwykle wyrównana gra w środku pola. Bramkarze praktycznie niewidoczni. Walka o utrzymanie przy piłce.
Ciekawiej zaczęło robić się dopiero w drugiej połowie. Wtedy to do głosu doszli Kanonierzy, którzy dosyć poważnie zagrozili bramce Londyńczyków. Stoke przeprowadziło również kilka ataków. Decydujące wydarzenie meczu miało miejsce w 75 minucie. Mianowicie wtedy Kościelny zagrał piłkę ręką w polu karnym i sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Walters i konsekwentnie, pewnym strzałem pokonał polskiego bramkarza. Arsenal po straconej bramce natarł do przodu. Niestety pomimo kilku naprawdę świetnych sytuacji, szczególnie tej Sanogo, który przestrzelił na pustą bramkę, nie udało się Arsenalowi wywieźć z tego spotkania choćby jednego punktu.