czwartek, 31 lipca 2014

Intelligence

Intelligence
Ciekawie zapowiadający się serial ze świetną obsadą niestety anulowany w tym roku. Premierę swoją miał w styczniu 2014, a finałowy odcinek sezonu, jak i całego serialu miał miejsce w maju tego samego roku. Scenarzystą był Michael Seitzman.

Powstało 13 odcinków, a całe zakończenie serialu nie jest jednoznaczne. Widać, że opowieść miała trwać nieco dłużej, lecz z powodu niskiej oglądalność serial został anulowany i nigdy nie dowiemy się, co mogli by nam producenci zaserwować w kolejnym sezonie…

Intelligence opowiada o byłym żołnierzu – Gabriel Vaughn (w rolę wcielił się Josh Holloway), który poddał się zabiegowi wszczepiania w swój mózg małego chipu, dzięki któremu mógł on w każdej chwili połączyć z siecią, satelitą i praktycznie każdym urządzeniem. Do pomocy otrzymał młodą agentkę secret service - Riley Neal (Meghan Ory), która początkowo miała go pilnować lecz szybko stała się jego partnerką w misjach oraz przyjaciółką w życiu osobistym.

Oboje wykonywali różnorakie zadania. Ich przełożonym była Lillian Strand (Marg Helgenberger), a do pomocy w kwestii naukowej i technicznej mieli Nelsona i Shenendoaha Cassidy (odpowiednio P. J. Byrne i John Billingsley).

Jak się okazało serial oprócz proceduralnych odcinków miał wątek główny, który był prowadzony całkiem fajnie. Niestety bez zakończenia z powodu cancela. Możemy się tylko domyślać jak mogłoby się to zakończyć.

Serial ten jest adaptacją książki "Dissident" - Johna Dixona.

Według mnie Intelligence był świetnym serialem. Może nie powalał na łopatki ale oglądało mi się go bardzo dobrze i żałuję, że go anulowali. Podobała mi się prowadzona historia i uważam, że genialnie dobrani zostali główni aktorzy. No cóż, szkoda. Zostało mi tylko żałować, że nie dano temu serialowi szansy na kolejny sezon. Śmiało daję mu mocną 7/10.

Galeria Postaci:
   
Gabriel Vaughn, Riley Neal, Lillian Strand

   
Shenendoah Cassidy, Nelson Cassidy, Chris Jameson

  
Mei Chen, Jeffrey Tetazoo, Leland Strand

poniedziałek, 28 lipca 2014

TopLista 25 serialowych agentów i stróżów prawa

Przedstawiam swoją topkę 25 serialowych agentów i stróżów prawa występujących w serialach, które miałem okazję oglądać. 
Na jednej pozycji znajduje się jedna albo dwie postacie w zależności od tego, czy postać miała swojego partnera czy nie. W Topce nie uwzględniłem postaci działających "za biurkiem", analityków, szefów ekip itd. (na to jeszcze przyjdzie czas...) :)
Jedynym wyjątkiem w topce jest ekipa BAU z Criminal Minds.

Uwaga poszczególny tekst może zawierać spoilery. Czytacie na własne ryzyko !

25. Horatio Caine & Mac Taylor (CSI Miami/CSI NY) - Najniższe miejsce na liście. Pomimo, iż obaj reprezentują różne seriale to jednak połączyłem ich jako duet z powodu licznych crossoverów oraz faktu, iż CSI NY jest spin-offem drugiego serialu. Na tym miejscu mogły uplasować się również całe dwie ekipy lecz postanowiłem wyróżnić tylko ich kapitanów. Może i seriale nie porwały tak jak inne na mojej liście to jednak warto było umieścić ich w topce.

niedziela, 27 lipca 2014

Thierry Henry górą

26.07.2014, Red Bull Arena, mecz towarzyski

 NY Red Bulls 1 : 0 Arsenal 

(33' Wright-Phillips)

Składy:
NY Red Bulls: Robles (81' Meara) - Duval (78' Kimura), Miller (46' Alexander), Olave (45' Armando), Oyongo - Sekagya (61' Miazga), McCarthy (70' Bover) - Cahill, Sam (81' Lade), Wright-Phillips (45' Akpan), Henry (53' Luyindula).
Arsenal: Szczęsny (45' Martinez) - Jenkinson (45' Bellerin), Hayden (45' Miquel), Monreal, Gibbs - Arteta (45' Flamini), Wilshere (45' Coquelin) - Zelalem (45' Akpom), Ramsey (45' Diaby), Cazorla (71' Toral) - Rosicky (71' Olsson).

Drugi mecz Kanonierów przygotowujący drużynę do nowego sezonu. Tym razem wyjazd do Stanów Zjednoczonych, a dokładniej do Nowego Jorku, gdzie Arsenal zmierzył się z drużyną Red Bulls. W drużynie gospodarzy wystąpiła legenda The Gunners - Thierry Henry. To właśnie dzięki jego dośrodkowaniu padła jedyna, zwycięska bramka. Po tym dośrodkowaniu zamieszanie w polu karnym wykorzystał Wright-Phillips i umieścił piłkę w siatce polskiego bramkarza. Dzięki tej bramce drużyna z NY wygrała spotkania.
Zobaczyć Henry'ego na boisku to była fantastyczna rzecz, mam nadzieję, że na koniec kariery założy jeszcze choć z raz koszulkę z armatką na piersi.

czwartek, 24 lipca 2014

Nowy dział GRY już niebawem

Chęci dużo, pomysłów wiele, czasu mało - tak obecnie wygląda moja sytuacja odnośnie Fabryki. Staram się jednak wrzucać nowe rzeczy dosyć systematycznie.

Dziś już postanowiłem się podzielić publicznie moim kolejnym projektem (po między innymi ostatnimi TopListami, które nieco zaniedbałem :D) dotyczącym GIER.

Na górze strony pojawiła się już nowa zakładka dotycząca tegoż projektu. Na czym będzie opierał się projekt? A no tak jak brzmi jego tytuł będzie on o grach, grach, w które miałem okazje grać, które mile (i niemile) wspominam itd. Mam w planach screeny, wspomnienia, krótkie opisy i tego typu rzeczy. Kiedy pojawi się pierwsza gra nie mogę powiedzieć, mogę obiecać jednak, że już niedługo...

Stay tuned !

środa, 23 lipca 2014

Fantastic Four: Rise of Silver Surfer



Fantastic Four: Rise of the Silver Surfer

Druga część przygód fantastycznej czwórki. Reżyserem był Tim Story, a sam film swoją premierę miał w 2007 roku.

Film bez fajerwerków lecz podobał mi się bardziej niż poprzedni. Przekonałem się jako tako do obsady. Chris Evans całkiem ok, chociaż bardziej wolę go jako Kapitana. Alba daje radę, choć momentami była dla mnie zbyt plastikowa. Ioan Gruffudd jako Mr. Fantastic był w porządku i to właśnie on obok Chiklisa, który wcielił się w The Thinga byli najlepsi z tego tercetu.

Sam pomysł na film był dobry, choć wydaje mi się, że to przerosło twórców. Film był za krótki w obliczu wszystkich wydarzeń, przez co wiele wątków zostało zakończonych na szybkiego. Dobrze, że pojawił się Dr Doom, lecz nie do końca rozumiem jego nagłego zniknięcia. Dostał bęcki i co, wyparował? Koniec Dooma, to do niego niepodobne. Podobnie sytuacja ma się z Galactusem. Zbliżył się do Ziemi i bach w kilka sekund go nie było. Minusem tutaj jest również fakt, że nie pokazali nam go w formie fizycznej. Chociaż może to i lepiej, bo nigdy nie wiadomo jakby im to wyszło. Nie mniej jednak było to dla mnie zrobione chyba tylko po to aby zrobić. Nie rozwinięty wątek w tym filmie, pasowałoby to lepiej do  serialu albo gdyby film był nieco dłuższy i jakoś ciekawie by to rozwinęli.


Sam pomysł i motyw z Silver Surferem ciekawy. Fajnie wprowadzona postać, podobała mi się i uważam, że był to najmocniejszy punkt tego filmu.

Film uważam za nienajgorszy ale też na pewno i nie najlepszy. Podobał mi się bardziej niż pierwsza część ale dotychczas pojawiło się wiele, wiele innych ciekawszych projektów. Fantastic Four nigdy mnie nie jarali. Za ten film mogę dać ocenę 6/10. Ciekaw jestem, czy zobaczymy kiedyś czwórkę bohaterów wraz z np. X-men, bądź Avengers…

Chętnych do przeczytania streszczenia, biografii postaci, ciekawostek i wielu innych materiałów związanych z tym filmem zapraszam do odwiedzenia:
Działu dotyczącego filmu F4 na HeroesMovies

sobota, 19 lipca 2014

Udany debiut Pumy

19.07.2014 - Meadow Park, Mecz towarzyski.

 Boreham Wood 0 : 2 Arsenal 

(68' Olsson, 86' Afobe (k.))


Składy:
Boreham Wood: Russel - Nunn, Morgan, Gerrard, Hill (81' Donnelly) - Reynolds, Whichelow, Thomas (81' Mawer), Angol (84' Sterling-Parker) - Shakes (59' Cox), Montgomery (65' Noto).

Arsenal: Szczęsny (46' Martinez) - Jenkinson (46' Gibbs), Ajayi (46' Miquel), Hayden (46' Pleguezuelo), Monreal (46'Bellerin) - Ramsey (46' Rosicky), Coquelin (46' Diaby) - Zelalem (46' Flamini), Willock (46' Olsson), Toral (46' Akpom) - Sanogo (46' Afobe).

Pierwszy mecz przygotowawczy drużyny Kanonierów do nowego sezonu. Arsenal stanął do towarzyskiego meczu na malutkim boisku drużyny rywali - Boreham Wood.
W kadrze na to spotkanie znalazło się kilka doświadczonych zawodników, ale i także młokosów z młodzieżówki. Pierwsza połowa meczu była dosyć zachowawcza. Boreham nie pokazało nic przez praktycznie cały mecz, a Arsenal w pierwszej połowie grał ostrożnie lecz z przewagą w posiadaniu piłki i wymianie podań. Świetne okazje mieli Sanogo oraz kapitan - Ramsey, lecz żaden z nich nie potrafił zdobyć pierwszej bramki. 
Po zmianie stron, Kanonierzy zmienili całą jedenastkę z Wojtkiem na czele. Została jednak zachowana równowaga i mieszanka doświadczenia z młodością i to się opłaciło. W 68 minucie Arsenal wyszedł na prowadzenie po fantastycznym prostopadłym zagraniu Rosickiego. Piłka trafiła na wbiegającego Olssona, a ten "podcinką" pokonał bramkarza drużyny przeciwnej. Kilkanaście minut później świetną akcję przeprowadził Akpom, lecz zabrakło mu bardzo mało do zdobycia drugiej bramki. W tej akcji jednak faulowany w polu karnym został Afobe, który chwilę później wykorzystał rzut karny. Arsenal pewnie pokonał drużynę Boreham i może myśleć już o kolejnym sparingu.

czwartek, 17 lipca 2014

Nike ORDEM piłką nowego sezonu BPL


Nike ORDEM została oficjalną piłką nowego sezonu 2014/2015 w rozgrywkach ligowych w Anglii.
Barclays Premier League rusza już za mniej niż miesiąc. Otwarcie 16 sierpnia !

Na blogu oczywiście cała relacja z każdego meczu Kanonierów zarówno odnośnie meczy ligowych, pucharowych czy towarzyskich. Kompendium wiedzy w zakładce The Gunners. Zapraszam !

wtorek, 15 lipca 2014

Kanonierzy na Mundialu w Brazylii


Na mundialu w Brazylii barwy Arsenalu Londyn reprezentowało 12 zawodników. Jedni grali w pierwszym składzie, inni nie pojawili się na boisku ani razu. Nie mniej jednak można być zadowolonym z występów Kanonierów w Brazylii.

NIEMCY
Mesut Özil
Lukas Podolski
Per Mertesacker
Niemcy w wielkim stylu wygrali mundial. W finale pokonali Argentynę i ukoronowali swój świetny występ w Brazylii. W kadrze Niemców znalazło się trzech Kanonierów ale tylko Özil grał w pierwszym składzie. Mesut wystąpił we wszystkich meczach, zdobył jedną bramkę. Przeprowadził wiele rajdów, a jego gra pozwoliła Niemcom na tak dobry wynik. Był wyróżniającą się postacią w kadrze. Podolski natomiast wystąpił dwukrotnie lecz nie zagrał w żadnym z tych spotkań pełnych 90 minut. Nie zdobył ani jednej bramki, a w objęciu całego turnieju przegrał rywalizację z młodszymi kolegami - Goetze i Schürrle. 
Mertesacker na początku był podstawowym stoperem. Wszystko dlatego, iż Lahm grał w pomocy. Gdy trener przesunął go na obronę, to miejsce ze składu zabrał Mertesackerowi Boateng, który tworzył duet wraz z Hummelsem. Nie mniej jednak Per może zaliczyć dosyć dobry występ na turnieju w Brazylii.

BELGIA
Thomas Vermaelen
Reprezentacja Belgii dotarła do ćwierćfinału, a Thomas był tylko rezerwowym drużyny. Zagrał tylko raz spędzając na boisku 31 minut.

KOSTARYKA
Joel Campbell
Campbell zanotował świetny występ na mundialu. Był jedną z rewelacji turnieju i jedną z gwiazd swojej drużyny. To między innymi dzięki niemu Kostaryka zaszła w Brazylii aż tak daleko. Nie przebrnęła przez fazę ćwierćfinału lecz i tak została czarnym koniem turnieju. Campbell, który ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Olympiakosie rozegrał na tym mundialu rozegrał 5 meczy (295 minut) i strzelił jedną bramkę.

FRANCJA
Olivier Giroud
Bacary Sagna
Laurent Koscielny
Reprezentacja Francji nie może pochwalić najlepszym mundialem w historii, zdecydowanie nie. Trójka Kanonierów (w sumie to dwójka, ponieważ w czasie trwania mundialu Sagna oficjalnie odszedł do ManCity) spisała całkiem nieźle. No może oprócz wspomnianego Sagny, który nie wniósł do drużyny nic interesującego, a był jedynie rezerwowym. Co innego z pozostałą dwójką. Koscielny zagrał w 4 meczach jako stoper (222 minut) i mógł pochwalić kilkoma naprawdę świetnymi interwencjami. Giroud natomiast rozegrał 5 meczy (165 meczy) i był głównie zmiennikiem Benzemy, chociaż w kilku meczach wyszedł w podstawowej jedenastce. Giroud strzelił dla swojej reprezentacji 1 bramkę.

SZWAJCARIA
Johan Djourou
Djourou, który w ekipie Arsenalu jest już tylko "na papierze" rozegrał w reprezentacji Szwajcarii 4 spotkania (390 minut). Był podstawowym obrońcą Helwetów, a jego drużyna wyszła z grupy lecz na tym ich przygoda w Brazylii się skończyła.

ANGLIA
Jack Wilshere
Alex Oxlade-Chamberlain
Anglicy polegli na całej linii. Nie wyszli z grupy. Ox nie wszedł ani razu na boisko. Wilshere natomiast zanotował 2 występy spędzając na boisku dokładnie 90 minut. Nie strzelił jednak ani jednej bramki.

HISZPANIA
Santi Cazorla
Sytuacja z Cazorlą podobna jak w przypadku Anglików. Hiszpanie polegli na całej linii, nie wyszli ze swojej grupy, a Santi rozegrał dwa mecze. W jednym wszedł z ławki jako rezerwowy, a w ostatnim meczu grupowym zagrał od pierwszych minut. Jego występ można jednak zaliczyć do całkiem udanych, ponieważ znacząco wyróżniał na tle słabych kolegów z drużyny.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Niemcy mistrzami świata !

13.07.2014, Estadio do Maracana - Rio De Janeiro), sędzia: N. Rizzoli (Włochy).


Niemcy 1 : 0 Argentyna

(113' Goetze)

Składy
Niemcy: Neuer, Hoewedes, Boateng, Hummels, Lahm, Müller, Kramer (33' Schürrle), Kroos, Schweinsteiger, Özil (120' Mertesacker), Klose (88' Goetze).
Argentyna: Romero, Garay, Rojo, Zabaleta, Demichelis, Perez (86' Gago), Biglia, Mascherano, Lavezzi (46' Aguero), Messi, Higuain (78' Palacio). 

Wielki finał na Maracanie. Bez gospodarzy, którzy są wielkimi przegranymi tego turnieju. Dość szybko odpadły wielkie ekipy jak Hiszpania, Włochy, Anglia czy Portugalia. Było także kilka niespodzianek w postaci Kostaryki, Chile, Kolumbii czy Algierii ale to jednak dwie potęgi doszły do finału. Niemcy, którzy byli faworytami jeszcze przed rozpoczęciem turnieju oraz Argentyńczycy z Messim w składzie. 
Mecz ten był otwarty i odważny od pierwszych minut. Obie ekipy napierały do przodu. Szczególnie Argentyńczycy, którzy stworzyli kilka stuprocentowych okazji. Wielkie pudło zaliczył Higuain. To właśnie jego sytuacja mocno zaważyła na losach tego spotkania. Niemcy również mieli swoje okazje ale żadna ze stron nie potrafiła zdobyć bramki w regulaminowym czasie. Pierwsza, jedyna i na wagę złota bramka padła dopiero w drugiej części dogrywki. Podobnie jak cztery lata temu złoto drużynie dał Iniesta, tym razem w jego rolę wcielił młody Goetze. Zdobył piękną bramkę, po której Argentyńczycy się już nie podnieśli. Niemcy zdobyli upragnione trofeum mistrzostw świata w Brazylii. Stali się tym samym pierwszą europejską drużyną, która dokonała tego na kontynencie Ameryki Południowej.


Mistrzostwa Świata w Brazylii były fenomenalnym turniejem, który przejdzie do historii. Dla mnie osobiście był chyba najfajniejszym turniejem, jaki miałem okazję oglądać. Aż się łezka w oku pojawiła, że to już koniec i mundial ten przechodzi do historii. 

Najlepszym bramkarzem turnieju został Manuel Neuer, który co prawda jest bramkarzem Niemców, ale grał można by powiedzieć również na pozycji libero. Wprowadził do światowej piłki coś nowego i chwała mu za to. Najlepszym zawodnikiem został wybrany Lionel Messi, chociaż nie do końca się z tym zgadzam. Ok był naprawdę świetny ale nie wiem czy nie wręczyłbym tego tytułu innemu piłkarzowi. 
Królem strzelców został James Rodriguez z Kolumbii, który zdobył 6 bramek. Dla mnie czarnym koniem tego turnieju została ekipa Kostaryki, która wygrała grupę z mistrzami świata (Urugwajem, Włochami i Anglią) i dotarła do ćwierćfinału.
Wielkim rozczarowaniem była na pewno postawa reprezentacji Hiszpanii czy Anglii.

Na mundialu tym mieliśmy okazję ujrzeć świetnych młodych zawodników o których warto zapamiętać, iż w niedalekiej przyszłości mogą rządzić światową piłką (a może już to robią?). 
Są to między innymi: Oscar (Brazylia), de Vrij, Blind, Depay (Holandia), Aurier (WKS), J. Rodríguez, Cuadrado (Kolumbia), J. Campbell, Navas (Kostaryka), E. Valencia (Ekwador), Xhaka, Shaqiri (Szwajcaria), Pogba, Matuidi (Francja), Rojo (Argentyna), Origi, Mertens (Belgia).

Najlepsza jedenastka całego turnieju według mnie wygląda następująco:

Neuer (Niemcy)

de Vrij (Holandia) --- Blind (Holandia) --- Hummels (Niemcy) --- Rojo (Argentyna)

Robben (Holandia) --- T. Kroos (Niemcy) --- J. Rodriguez (Kolumbia)

T. Müller  (Niemcy) --- L. Messi (Argentyna) --- Van Persie (Holandia)

niedziela, 13 lipca 2014

Trzecie miejsce dla Oranje !

13. 07. 2014 - Estadio Nacional - Brasilia, sędzia - D. Haimoudi (Algieria)

Brazylia 0 : 3 Holandia
(3' Van Persie, 17' Blind, 91' Wijnaldum)

Składy
Brazylia: J. Cesar, Maxwell, D. Luiz, T. Silva, Maicon, L. Gustavo (46' Fernandinho), Paulinho (57' Hernanes), Oscar, Ramires (73' Hulk), Willian, Jo.
Holandia: Cillessen (91' Vorm), de Vrij, Vlaar, Indi, Blind (70' Janmaat), de Guzman, Wijnaldum, Clasie (90' Veltman), Van Persie, Kuyt, Robben.

Kolejna dotkliwa porażka gospodarzy. Brazylijczycy nie tak zakładali sobie ten turniej. Ich celem numer jeden było zwycięstwo w wielkim finale. Niestety ich gra nie była przekonywująca i pomimo, iż dotarli do półfinału, to jednak tam zostali zmiażdżeni przez Niemców. Mecz o 3 miejsce był dla nich meczem o honor. Kibice i tak nie byli zadowoleni z ewentualnego brązu, no ale lepsze to niż nic. Ostatecznie jednak gospodarze nie zdołali nawet zdobyć tego brązowego medalu. Zostali zdecydowanie ograni przez Holendrów, którzy wbili rywalom 3 bramki. Oranje już przed meczem zapowiadali, że ten jest dla nich bez sensu, że gra się o złoto, a nie o brąz itd. Jakby nie patrzeć zaangażowali się to spotkanie i pewnie je wygrali. 
Już na samym początku sędzia z Algierii podyktował rzut karny dla Europejczyków. Van Persie pewnie pokonał Cesara i wynik po raz pierwszy uległ zmianie. Winowajcą był T. Silva, który według mnie powinien obejrzeć nawet i czerwoną kartkę. Pomimo, iż chwilę później świetną okazję miał Ramires, to jednak na prowadzeniu nadal byli Oranje. 
Na drugą bramkę nie musieliśmy długo czekać. Już w 17 minucie błąd drugiego ze stoperów - D. Luiza wykorzystał Blind, który odnalazł piłkę i pewnie pokonał brazylijskiego bramkarza.
Od tego czasu obie ekipy miały dosyć dużo okazji bramkowych. Kilka błędów sędziego, nie podyktowany rzut karny dla gospodarzy, świetne rajdy Robbena, lecz wynik nadal był ten sam. Dopiero w doliczonym czasie drugiej połowy Brazylię dobił Wijnaldum. Wynik końcowy to 3:0 dla Holandii, Holandii, która co prawda liczyła na większy sukces, nie mniej jednak uważam, że zagrali świetny turniej i mogą być z siebie zadowoleni. Brazylię aż przykro skomentować. Dali ciała na całej linii - szczególnie w dwóch ostatnich meczach, w których stracili aż 10 bramek.

piątek, 11 lipca 2014

Nowe stroje Arsenalu na sezon 2014/15 by Puma

Pomimo, iż mundial w Brazylii jeszcze trwa, to jednak dosyć sporo dzieje się w szeregach Kanonierów. Do drużyny dołączył Alexis Sanchez z Barcelony (więcej o tym napiszę podczas podsumowania transferów).
Bardzo istotną nowością jest jednak zmiana sponsora na koszulkach.

Od jakiegoś już czasu wiemy, że Arsenal zakończył współpracę z firmą Nike, na rzecz Pumy. Kontrakt podpisany został na 5 lat. Projektanci podkreślili, iż nowe koszulki zostały stworzone w oparciu o hasło:

"Future, Forever i Victorious"

"Forever" (Wieczność) - czyli pierwsze, podstawowe barwy. Klasyczne, tradycyjne czerwone koszulki z białymi wstawkami i rękawkami. Do tego białe spodenki i czerwono białe getry.

"Victorious" (Zwycięstwo) - czyli pierwszy strój wyjazdowy. Podobny do kompletu z zeszłego sezonu. Żółte koszulki z granatowymi rękawami. Spodenki również są koloru granatowego, a getry w żółto-granatowe pasy. Barwy te nawiązują do wielkich, wygranych bojów między innymi na Anfield Road w 1979 roku, gdzie Kanonierzy zdobyli mistrzostwo kraju.

"Future" (Przyszłość) - drugi komplet wyjazdowy to połączenie dwóch kolorów - ciemny granat oraz błękit. Koszulki w poprzeczne pasy na przemian w owych barwach. Spodenki i getry ciemne. W tych kompletach Arsenal ma grać mecze wyjazdowe w pucharach (The FA Cup, Puchar Ligi, Champions League).

Ponadto głównym sponsorem, którego logo będzie widnieć na koszulkach jest Fly Emirates. Do tego tradycyjnie - po lewej stronie herb, po prawej logo Pumy.

Źródłem grafik jest strona Arsenal.com.

czwartek, 10 lipca 2014

Znamy już finalistów mundialu w Brazylii !


Brazylia 1 : 7 Niemcy
91' Oscar - 11' Müller, 23' Klose, 25', 26' Kroos, 29' Khedira, 69', 79' Schürrle
W pierwszym meczu półfinałowy drabinka zestawiła ze sobą ekipy gospodarzy - Brazylię oraz Niemców. Mecz ten zdecydowanie przejdzie do historii i to pod wieloma względami. Zanim zegar odliczył 30 minut tego spotkania, Niemcy prowadzili z Brazylią aż 5:0 ! Ale to nie koniec, bo po zmianie stron Niemcy dobili gospodarzy strzelając kolejne dwie bramki. Pod koniec spotkania bramkę na otarcie łez strzelił Oscar, lecz nie znaczyła ona nic, ponieważ na tablicy widniał wynik - 7:1. Brazylijczycy nigdy nie stracili jeszcze tyle bramek. Nie dość, że są gospodarzami tego turnieju to zostali z niego wyrzuceni i to dosyć boleśnie. Co prawda tym razem katem nie był ani Urugwaj, ani Argentyna lecz reprezentacja Niemiec. Drużyna z Europy, która zameldowała się w finale grała kapitalny mecz. Każdy z zawodników był niesamowity, a bohater został Toni Kroos, który zdobył w tym meczu dwie bramki w odstępie dwóch minut. Brazylia może pocieszyć się jedynie meczem o trzecie miejsce...

Składy:
Brazylia: J. Cesar, Marcelo, D. Luiz, Dante, Maicon, Fernandinho (46' Paulinho), L. Gustavo, Oscar, Fred (70' Wilian), Bernard, Hulk (46' Ramires).
Niemcy: M. Neuer, Lahm, Hummels (46' Mertesacker), Hoewedes, Boateng, Schweinsteiger, Kroos, Ozil, Khedira (77' Draxler), Müller , Klose (58' Schürrle ).

Argentyna 0 : 0 Holandia
karne 4:2
Messi, Garay, Aguero, Maxi Rodriguez - Vlaar, Robben, Sneijder, Kuyt  
Drugi mecz półfinałowy nie zachwycił. Nie wiele było sytuacji podbramkowych, a jak już były to były one nie skuteczne. Argentyna, która jest dla mnie wielkim rozczarowaniem i gra najnudniejszą piłkę utrzymała remis do końca regulaminowego czasu gry. Dogrywki również nie przyniosły rozstrzygnięcia, a dopiero rzuty karne. Argentyńczycy wykonywali je wzorowo, a Holendrzy dwukrotnie spudłowali. Najpierw Vlaar, a później Sneijder. Tym o to sposobem drużyna z Ameryki Południowej zajęła miejsce w wielkim finale i zmierzy się z Niemcami. Holendrzy natomiast staną do gry z Brazylią, a stawką będzie 3 miejsce.

Składy:
Argentyna: Romero, Zabaleta, Rojo, Demichelis, Garay, Biglia, E. Perez (81' Palacio), Mascherano, Higuain (81' Aguero), Lavezzi (100' Maxi Rodriguez), Messi.
Holandia: Cillesssen, de Vrij, Blind, Indi (46' Janmaat), Vlaar, Sneijder, Vijnaldum, de Jong (61' Clasie), Kuyt, Van Persie (96' Huntelaar), Robben.

niedziela, 6 lipca 2014

Niemcy, Brazylia, Argentyna i Holandia w półfinale

Mecze ćwierćfinałowe już za nami. Widać było, że żadna z drużyn nie była w tej fazie przypadkowo. Po rozegraniu 4 meczy odpadły 4 ekipy, a 4 zagrają w fazie medalowej turnieju w Brazylii.

Niemcy pierwszym półfinalistą mundialu
Niemcy 1 : 0 Francja
Prawdziwy klasyk. Obie ekipy grali dotychczas bardzo fajnie i były stawiane jako faworyci turnieju. Ten mecz był bardzo zmienny. W różnych okresach czasu dominowały w tym spotkaniu - raz Niemcy, raz Francuzi itd. Pierwsza i jedyna bramka tego meczu padła już na początku meczu, a zdobył ją stoper M. Hummels, który zmagając się z przeziębieniem ostatecznie pojawił na boisku. Po za tą bramką Niemcy mieli inne świetne okazje na podwyższenie wyniku, lecz żadna z tych okazji nie skończyła się w siatce bramki Llorisa. Podobnie było z Francuzami. Trójkolorowi mieli nawet więcej sytuacji, a nie potrafili nawet choćby wyrównać. Kilka sytuacji zmarnował Benzema, który mnie ostatecznie rozczarował w tym meczu. Niemcy wygrywają, skromnie, ale dzięki temu zagrają w półfinale.

Mecz stoperów
Brazylia 2 : 1 Kolumbia
Prześwietny mecz. Jeden z najfajniejszych według mnie na tym mundialu. Brazylia rozegrała najlepszy mecz dotychczas. Dużo ataków, akcji na bramkę rywala, widać było, że po ostatniej krytyce drużyna postanowiła wygrać ten mecz w pięknym stylu. I tak też się stało. Pierwszą bramkę zdobył T. Silva po uderzeniu głową, a drugą po pięknym strzale z rzutu wolnego drugi ze stoperów - D. Luiz. Kolumbia pomimo, iż grała dosyć dobry mecz nie potrafiła wyrównać. Bramkę kontaktową zdobył J. Rodriguez, który pewnie wykorzystał rzut karny. To była już jego 6 bramka i zdecydowanie prowadzi on w klasyfikacji strzelców. Brazylia pomimo, iż wygrała i awansowała do półfinału ma dwa poważne problemy. Pierwszy z nich to absencja T. Silvy, który za kartki będzie musiał spędzić przyszły mecz na ławce. Drugi, poważniejszy to brak Neymara, który doznał poważnej kontuzji (złamanie kręgu lędźwiowego) i turniej w Brazylii się już dla niego skończył...

Argentyńczycy w problemami ale szczęśliwie
Argentyna 1 : 0 Belgia
Argentyna, która od początku gra dla mnie najmniej przekonywująco zmierzyła się z Belgią, drużyną, która mnie rozczarowuje swoją grą. Dosyć dziwny mecz, po którym nie spodziewałem się niczego niesamowitego, raczej dogrywek i rzutów karnych. Jak się okazało przebieg meczu mógł być taki jak zakładałem. Moje przypuszczenia już na samym początku rozwiał Higuain, który szczęśliwie oddał precyzyjny strzał na bramkę Europejczyków, a Courtois nie miał nic do powiedzenia. Od tej pory spotkanie nieco przygasło. Belgowie jakby nie chcieli wygrać tego meczu. Co prawda mieli dużo szans na zwycięstwo, ale nie stworzyli sobie praktycznie żadnej stuprocentowej okazji. Argentyna natomiast mogła wynik podwyższyć ale wyglądało to jakby zawodników zadowalał taki wynik. Higuain oddał strzał w poprzeczkę, a mógł zdobyć bramkę, Messi miał kilka świetnych rajdów lecz żaden nie zakończył się w siatce Belgów. Całkiem dobry mecz rozegrał Di Maria, lecz był on dla niego mocno pechowy. Zawodnik Realu odniósł kontuzję, która wyeliminowała go z tego meczu, ale i również całego turnieju.

Czarny koń turnieju żegna się z mundialem
Holandia 0 : 0 Kostaryka
karne 4:3
Holendrzy, jeden z głównych faworytów do zwycięstwa całego turnieju mierzył się w ostatnim meczu ćwierćfinałowym przeciwko rewelacji tego mundialu - ekipie Kostaryki. Od pierwszego meczu byłem pod wielkim wrażeniem gry Oranje ale i również Kostaryki, której kibicowałem by zaszła jak najdalej. Te spotkanie to jednak zdecydowana dominacja Holandii. O wiele większe posiadanie piłki, liczba wymienionych podań i strzałów, lecz żaden z nich nie znalazł drogi do siatki. Poprzeczki, słupki, szczęście było po stronie Navasa. Pomimo wyraźnej przewagi wynik utrzymał się bezbramkowy. To samo było w dogrywkach. Robben dysponujący niespożytymi siłami nie zdołał przesądzić o awansie. Zrobiły to dopiero rzuty karne. Van Gaal wykorzystał ostatnią zmianę na wprowadzenie do gry bramkarza Newcastle - Krula. Jak się okazało miał on przeczucie co do niego. Bramkarz Holandii wybronił dwa strzały i dzięki temu (oraz pewnym bramkom liderów) Holandia wygrała i awansowało do półfinału.

sobota, 5 lipca 2014

Uub

Uub jest reinkarnacją złego Buu. Jego imię jest nawet anagramem złego demona. Jest ziemianinem, zamieszkującym biedną wioskę. Jest niezwykle utalentowanym wojownikiem, który w bardzo szybkim tempie uczy nowych technik walk. Jego przyjacielem i mistrzem jest Son Goku.

Dragon Ball Z
W ostatniej chwili, gdy Son Goku rzucił w złego Buu wielką kulę energii wypowiedział po cichu życzenie, by potwór w przyszłym przybrał inną formę i przybył na Ziemię, by mógł się z nim ponownie zmierzyć. Jak się okazało życzenie te zostało spełnione (nie wiadomo jak, czy za sprawą boskiego smoka, któregoś z potężnych Kaio czy może w jeszcze jakiś inny sposób).

Uub – reinkarnacja złego Buu, pojawił się po raz pierwszy podczas turnieju sztuk walk. Niski, szczupły ciemnoskóry chłopiec bez problemu przeszedł przez eliminacje. Od razu Son Goku wyczuł w nim coś niesamowitego. Wiedział, że jego życzenie się spełniło i Uub jest kimś, kogo się nikt nie spodziewa. Poprosił Buu by ten zaangażował się w wyniki losowania i rozstawił młodego chłopca w walce z Son Goku już w pierwszej rundzie. Gdy doszło do walki, Uub nie był w stanie zagrozić w żaden sposób bohaterowi. Jego siła była dosyć niska, więc sayian postanowił go rozłościć i naubliżać jego bliskim. W końcu złość Uuba przerosła wszystkich widzów. Jego moc wzrosła, a pojedynek z rywalem stał się dosyć wyrównany. Son Goku postanowił przerwać tą walkę i by nie zniszczyć maty zabrał chłopca do boskiego pałacu by tam poddać go treningowi. Chciał by ten w przyszłym stał się obrońcą Ziemi.

Dragon Ball GT
Trening w pałacu Dendego trwał w najlepsze. W końcu musiał się on zakończyć, ponieważ konstrukcja pałacu mogłaby tego nie przetrwać. Uub w podziękowaniu swojemu mistrzowi wrócił do swojej wioski.

Następnie Uub pojawił się na planecie stworzonej przez Bebi. Uniknął on zarażenia komórką mutanta i przetransportował się na Tsuful wśród innych ludzi. Gdy sytuacja tam się zmieniła, a Pan była w wielkim niebezpieczeństwie do akcji wkroczył Uub. Stanął on oko w oko z Bebi Vegetą. Niestety przegrał. Spotkał on jednak Buu, który postanowił się z nim na stałe połączyć. Po fuzji Uub zyskał wielką moc i ponownie stanął przed wrogiem. Walka była już o wiele lepsza w wykonaniu młodego wojownika, lecz ostatecznie został on pokonany przez wroga, zamieniony w słodycze i zjedzony.
Gdy Bebi Vegeta przybrał formę wielkiej małpy i toczył walkę z Son Goku, ponownie w zamieszaniu pojawił się Uub. Tym razem po zjedzeniu, odezwał się on z wewnątrz wielkiej bestii. Dał ekipie Z trochę czasu na odzyskanie mocy i przyczynił do ostatecznego zwycięstwa nad wrogiem.

Po pokonaniu mutanta na Ziemi pojawili się dawni wrogowie. Uub w towarzystwie Trunksa, Son Gohana i Son Gotena stanął do walki z wrogiem. Uległ jednak w starciu z super #17.
Uub pojawił się jeszcze w czasie kryzysu związanego ze złymi smokami. Podczas finałowego starcia z Li-Shenronem przyglądał się tylko walce.

środa, 2 lipca 2014

1/8 finału MŚ w Brazylii za nami

Faza grupowa za nami, odpadła połowa ekip turnieju, czas na kolejną połowę drużyn w 1/8. Kolejne świetne mecze, w których nie zabrakło emocji i dramaturgi.
W ćwierćfinale zamelduje się 8 ekip, które wygrały swoje mecze. Oto one:

Poprzeczka i słupek ratują gospodarzy
Brazylia 1 : 1 Chile
karne 3 : 2
Prześwietny mecz obu świetnie spisujących się ekip. Szczególnie Chilijczycy, którzy wyszli z bardzo trudnej grupy i wyeliminowali m.in. Hiszpanów. Starcie obu ekip z Ameryki Południowej zaczęło się od ataków Brazylijczyków, którzy na prowadzenie wyszli dosyć szybko, bo już w 18 minucie po sytuacji wykorzystanej przez D. Luiza, choć wyglądało to też na bramkę samobójczą to jednak bramka została przypisana nowemu stoperowi drużyny z Paryża. Na wyrównanie nie musieliśmy długo czekać. Świetną okazję wykorzystał A. Sánchez doprowadzając do remisu. Od tej pory mecz zmienił się i już nie tylko Brazylia napierała na swojego rywala. Teraz także Chile groźnie atakowało i miało wiele okazji do wygrania tego meczu. Szczególnie w doliczonym czasie gry, gdy Pinilla mocnym strzałem uderzył w poprzeczkę bramki Cesara. To mogło wyeliminować gospodarzy z ich turnieju.
Przy rezultacie 1:1 sędzia Webb podyktował dogrywkę, która również nie wyłoniła zwycięzcy. O wszystkim zadecydować miały rzuty karne. Jako pierwszy do piłki podszedł D. Luiz i pewnie pokonał bramkarza Chile. Dla Canarinhos bramki z rzutów karnych zdobyli również Marcelo oraz Neymar, a przestrzelili Wilian i Hulk. Te trzy bramki dały im jednak awans, ponieważ w ekipie "gości" bramek nie zdobyli Pinilla, A. Sánchez i Jara. Pierwsze dwa strzały w kapitalny sposób wyciągnął J. Cesar, a ostatni strzał zatrzymał się na słupku bramki. Brazylia w ćwierćfinale !

Fenomenalny James Rodríguez daje Kolumbii awans
Kolumbia 2 : 0 Urugwaj
Kolejny mecz obu ekip z Ameryki Południowej. W tym spotkaniu mierzyły się ze sobą ekipy Kolumbii i Urugwaju. Ci drudzy bez Suareza, który opuścił już kadrę i udał się do domu. Jak się okazało jego brak był bardzo odczuwalny na boisku. Urusi nie potrafili stworzyć akcji, która dałaby im zwycięską bramkę. Ani Cavani, ani Forlan nie zdobyli bramki. Zawiódł nawet Godin. Najlepiej spisującym się zawodnikiem był chyba C. Rodriguez. Kolumbia natomiast spisała się w tym meczu idealnie. Świetne rajdy Cuadrado, świetna wymiana pozycji w środku pola i na skrzydłach, włączanie się obrońców do akcji ofensywnych dały Kolumbijczykom sporą przewagę. Wysoki pressing, dokładne podania sprawiły, że Urugwaj przez większość czasu nie istniał. Wielkim bohaterem tego spotkania został jednak James Rodríguez, który zdobył dwie bramki i dał awans kolegom. Został dzięki tym golom najskuteczniejszym zawodnikiem na tym mundialu z dorobkiem 5 bramek. Powalczy o koronę króla strzelców ale i także o miano zawodnika, który zdobył najpiękniejszą bramkę na turnieju. Jego pierwszy gol zrobił na mnie niesamowite wrażenie...
Źródło grafiki: abc

Holandia rzutem na taśmę eliminuje Meksyk
Holandia 2 : 1 Meksyk
Świetnie zapowiadający się mecz obu ekip. Holendrzy pewnie wyszli z grupy i trafili na Meksyk, drużynę, która radziła sobie bardzo dobrze od początku tego turnieju. Ten mecz od początku był niezwykle wyrównany. Można powiedzieć nawet, że to Meksyk pewnymi momentami przewodził w tym meczu. Holendrzy nie byli w stanie wykonać akcji, która dałaby im zwycięską bramkę. Jako pierwsi gola zdobyli Meksykanie, a dokładniej Dos Santos. Ta bramka dała duże nadzieje drużynie Meksyku. Niestety do czasu. Pod koniec spotkania gola wyrównującego zdobył Sneijder, który huknął z potężną siłą na bramkę, a Ochoa tylko mógł odprowadzić piłkę wzrokiem. Gdy już wydawało się, że czekają na dogrywki sędzia podyktował rzut karny na faulu na Robbenie. Do piłki podszedł zmiennik - Klass Jan Huntelaar i pewnie wyegzekwował "jedenastkę" i odesłał tym samym Meksyk do domu.

Historyczny sukces Kostaryki
Kostaryka 1 : 1 Grecja
karne: 5 : 3
Mecz 1/8 finału, który nie miał zdecydowanego faworyta. Co ciekawe obie drużyny zaszły daleko i to już był dla nich sukces, a wiadome było, że któraś z tych ekip (która potentatem wielkim nie jest) zajdzie do ćwierćfinału. Mecz nie należał do najciekawszych spotkań na tym turnieju. Grecy postawili się niezwykłej Kostaryce i po 90 minutach spotkaniach utrzymywał się remis 1:1. Ale to Grecy musieli odrabiać straty i zrobili to dosyć późno, bo w doliczonym czasie gry. Dogrywki nie przyniosły bramki więc ćwierćfinalistę trzeba było wyłonić poprzez serię rzutów karnych. Kostarykańczycy nie pomylili się ani razu. Cała piątka zawodników podeszła do piłki i pewnie umieściła je siatce rywala. Grecy również, aż do momentu, gdy przed piłką stanął Gekas. Jego, bądź co bądź świetny strzał wybronić Navas, który dał swojej drużynie awans oraz ponownie udowodnił jak świetnym jest bramkarzem. Zdecydowanie został bohaterem tego spotkania.

Zjednoczeni Francuzi wyrzucają za burtę Nigerię
Francja 2 : 0 Nigeria
Mecz, który po fazie grupowej stawiał Francuzów jako pewnego faworyta. Boisko jednak pokazało coś innego. Mecz momentami był zwariowany. Szalone tempo obu ekip, atak za atak. Nigeryjczycy pokazali klasę i kilka razy stanęli przed niesamowitą okazję na zdobycie prowadzenia. Strzelili nawet jedną bramkę, lecz sędzia podyktował spalonego. Francja jednak powoli udowadniała, że to właśnie im należy się awans. Pierwszą bramkę zdobył Pogba, po błędzie Enyeamy, który przez większość czasu wykazywał fenomenalnymi interwencjami. Oprócz młodej gwiazdy Juve, świetny mecz zanotowali Valbuena oraz zmiennik Giroud - Griezmann. W końcówce spotkania, to właśnie dzięki niemu padła ostatnia bramka. Na pierwszy rzut oka, można było stwierdzić, że to on pakuje piłkę do siatki, lecz po obejrzeniu powtórki okazało się, że była to bramka samobójcza. Francja udowodniła, że jest jednym z kandydatów do końcowego triumfu.

Niemcy z problemami lecz w ćwierćfinale
Niemcy 2 : 1 Algieria
Niemcy przez wielu uważani są za jedną z najlepszych, jak i nie najlepszą drużyną na tych mistrzostwach. Ten mecz jednak pokazał coś innego. Albo to Niemcy byli zbyt mało przekonujący, albo Algieria pokazała na co ich stać. Wydaje mi się, że bardziej prawdopodobna jest ta druga opcja. Algierczycy mają bardzo mocną ofensywę i już nie jednokrotnie udowodnili to w meczach grupowych. Tutaj spotkanie w regulaminowym czasie stało pod znakiem bezbramkowego remisu. Ani jedna, ani druga drużyna nie potrafiła przechylić szali na swoją korzyść. Dopiero w dogrywkach posypały się bramki. Niemcy od razu dołożyli najpierw jedną (Schurrle), a później drugą (Ozil). Algieria dała radę odpowiedzieć tylko raz, a to niestety było za mało. Szkoda mi wielu drużyn, które już odpadły i właśnie Algieria była jedną z takich ekip. Afrykanie na dobre pożegnali z mistrzostwami w Brazylii.

Argentyna nie przekonująco ale w nadal w grze
Argentyna 1 : 0 Szwajcaria
Był to dla mnie najnudniejszy mecz podczas 1/8 finału. Pomimo, iż Argentyna przeważała to ich skuteczność była fatalna. Bardzo dużo podań, strzałów lecz po bramce ani śladu. Taka gra trzymała się przez cały czas. Szwajcarzy nie dużo gorsi ale nie potrafili zdobyć chociażby jednej bramki. Argentyńczycy grali bez kontuzjowanego Aguero i to było widać na boisku. Zastępujący go Lavezzi był niewidoczny. Gdy wynik utrzymał się bezbramkowy sędzia nakazał rozpoczęcie dogrywki. To właśnie wtedy rozstrzygnęły się losy tego spotkania. Pod koniec drugiej części po asyście Messiego (którego można pochwalić za ten mecz) bramkę zdobył Di Maria. Szwajcarzy starali się w ostatnich minutach wyrównać i doprowadzić do karnych lecz ta sztuka się im nie powiodła. Piłkarze z Ameryki Południowej wygrali w ostatnich chwilach i awansowali do ćwierćfinału. 

Belgia vs Howard
Belgia 2 : 1 USA
Miejsce USA w 1/8 finału to dla mnie zaskoczenie, takie mało pozytywne. Bardzo trzymałem kciuki za awans Ghany, lecz to jednak Amerykanie awansowali między innymi ich kosztem. Belgia była w tym meczu faworytem lecz jej skuteczność (a raczej jej brak) przypominała Argentynę. Ogrom strzałów ze strony Europejczyków (prawie 40!) lecz na bramce rywala stał T. Howard. Amerykanin zaliczył kapitalny mecz i śmiało mogę powiedzieć, że gdyby nie on to USA zostałaby pogrążona jeszcze przed jakimikolwiek dogrywkami. W końcu z bardzo dobrej strony pokazał się Hazard, a jedną ze zwycięskich bramek strzelił Lukaku, który dotychczas był dla mnie jednym z rozczarowań tego turnieju. Bramki padły dopiero w dogrywce. Najpierw na listę strzelców zapisał De Bruyne (świetne spotkanie), a następnie ten, o którym pisałem wcześniej - Lukaku. Bramkę kontaktową zdobył Green lecz to nie pomogło Amerykanom w doprowadzeniu choćby do rzutów karnych. Belgowie w ćwierćfinale !

A tak według mnie wygląda najlepsza jedenastka tych ośmiu meczy:

Navas (Kostaryka)

Medel (Chile) -- Mertesacker (Niemcy) -- Koscielny (Francja) -- Debuchy (Francja)

Cuadrado (Kolumbia) -- Pogba (Francja) -- J. Rodriguez (Kolumbia) -- Valbuena (Francja)

Hulk (Brazylia) -- Messi (Argentyna)