wtorek, 25 marca 2014

X-Men: First Class


X-Men: First Class
Według mnie jeden z najfajniejszych dotychczas filmów o mutantach. Reżyserem był Matthew Vaughn, a film swoją premierę miał w 2011 roku.

Na samym początku widzimy genezę kilku postaci. Między innymi niemiecki obóz koncentracyjny znajdujący się w Polsce, a w nim znęcanie się nad młodym wówczas Erikiem (Magneto). Antagonistą jest faszysta, główny czarny charakter tego filmu - Sebastian Shaw. Mutant, w którego rolę wcielił się Kevin Bacon, był niesamowicie fajny. Był bezwzględny i jego celem było zniszczenie rasy ludzkiej poprzez wywołanie konfliktu nuklearnego między Rosją, a Stanami Zjednoczonymi. Jak się okazuje do niczego poważnego nie doszło, ale to wszystko to zasługa mutantów stojących po stronie dobra. Widzimy również postać małego chłopca Xaviera, który spotyka Raven i od razu nawiązuje z nią bliższy kontakt.
Geneza i początek filmu to okres lat 40 XX wieku. Cała akcja filmu zaś ma miejsce w 1961 roku. Eric dysponując mocą władania metalem postanawia zemścić się na Sebastianie za przeszłość, jaką mu wyrządził. W końcu jednak łączy swoje siły z Charlesem i wspólnie zbierają ekipę młodych mutantów, których postanawiają wyszkolić. Wspólnie stawiają czoła Sebastianowi i jego armii mutantów.

To, co zrobiło na mnie wielkie wrażenie to pomysł z pokazaniem Pierwszej Klasy. Dużo nawiązań oraz genezy postaci.
Charles Xavier – wypadł bardzo fajnie jako dorosły, młody mężczyzna. Ciekawa docinka ze strony Hanka, który zażartował mu odnośnie jego fryzury, podczas gdy ten miał skorzystać z Cerebro. Trochę humoru, ale również sporo powagi, między innymi podczas treningu czy finału filmu, gdzie Xavier zmuszony zostaje do poruszania się na wózku i zakłada pierwszą linię obrony, drużynę X-men.
Magneto – bardzo mocny punkt tego filmu. Świetnie pokazana geneza, to, co spotkało go w obozie koncentracyjnym, później z wiekiem chęć zemsty. Ostatecznie dołączył do ekipy Charlesa, ale widać było niejednokrotnie, iż nie pasuje do tej drużyny. W finałowej części filmu widzimy, że Erik jednak przechodzi na ciemną stronę mocy i werbuje kolejne to postaci do swojej drużyny.
W filmie tym pojawił się nawet Wolverine, choć zaledwie na parę sekund ale od razu przyprawił widza o kupę śmiechu.

Drużyna młodych mutantów, która została zwerbowana przez Xaviera to Hank McCoy (który w końcu przeobraża się w Beast), przyjaciółka, którą znał już od dawna Reven (Mistique), Banshee, Havok, Darwin (który w obronie przyjaciół ginie) oraz Angel, dziewczyna, która ostatecznie przechodzi na stronę wroga.
W drużynie antagonisty jakim był Sebastian Shaw mogliśmy ujrzeć zmysłową Emmę Frost, która była niesamowita w tej roli. Kipiała seksem, ale również i swoją bezwzględnością. Po za nią byli również Riptide oraz Azazel.
Pomimo, iż film uważam za bardzo udany, to jednak trochę nie wykorzystano potencjału poszczególnych mutantów. Rozumiem, że jest to film X-men, gdzie twórcy nie mogli się skupić na jednej konkretnej postaci, no ale mogli się troszkę bardziej postarać przy zakreśleniu niektórych postaci. Przykładem jest Darwin, który pojawił się tylko po to by umrzeć. Podobnie jak Wolverine, choć uważam to jednak za smaczki i odfajkowanie poszczególnych mutantów w filmie. Nie jest to jednak jakimś wielkim minusem.

Fajny pomysł na wątek między Hankiem i Reven, gdzie oboje chcieli zmienić swój wygląd. Reven zrezygnowała z pomysłu przyjaciela, a ten po wstrzyknięciu serum przeobraził się w wielkiego, niebieskiego Beast’a.

Wielkim plusem był również główny wątek, czyli okres zimnej wojny, wzbierającego konfliktu, który podsycał Sebastian.

Dla fanów przygód o mutantach jest to pozycja obowiązkowa. Dla zwykłego laika, który nie wie z czym to się je – nie koniecznie. Osobiście polecam ten film tej pierwszej grupie i uważam go, za bardzo udany. Od siebie dam mu z czystym sumieniem bardzo mocną 9/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz