niedziela, 15 grudnia 2013

Klęska na Etihad z pogromcą na własnej ziemi

14.12.2013 - Etihad Stadium, 16 kolejka Barclays Premier League.

 Manchester City 6 : 3 Arsenal 

(14' Aguero, 39' Negredo, 50', 88' Fernandinho, 66' D. Silva, 90' Yaya Toure - 31', 63' Walcott, 90' Mertesacker)

Składy:
Arsenal: Szczęsny - Sagna, Mertesacker, Koscielny (41' Vermaelen), Monreal - Flamini (72' Gnabry), Ramsey - Walcott, Özil, Wilshere - Giroud (76' Bendtner).
Manchester City: Pantilimon - Zabaleta, Kompany, Demichelis, Clichy - Nasri (90' Javi Garcia), Fernandinho, Yaya Toure, David Silva (71' Milner) - Aguero (49' Jesus Navas), Negredo.

Już przed rozpoczęciem spotkania wiadome było, że mecz ten będzie niezwykle ciekawy i emocjonujący. Arsenal pomimo ostatniej porażki w Champions League prowadzi w lidze i spisuje całkiem dobrze, a The Citizens pokonali ostatnio Bayern.
Mecz ten zaczął się od zmasowanych ataków przeważnie ze strony Manchesteru City. To nie znaczy jednak, że Kanonierzy zamknęli autobus we własnym polu karnym. Atak za atak, strzał za strzał. Nie musieliśmy długo czekać na gole. Już w 14 minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego zgrał głową Demichelis i pewnym strzałem wykończył Aguero. Co ciekawe, kilkanaście sekund wcześniej identyczna akcja rozgrywana była po drugiej stronie boiska. Tam jednak w piłkę nie trafił Wilshere.
Arsenal wyrównał w 31 minucie. Ozil wycofał piłkę zza pole karne, a tam bezbłędny Walcott posłał piłkę prosto do siatki.
Kanonady ciąg dalszy. Obie ekipy nastawione były bardzo ofensywnie. w 39 minucie mieliśmy okazję zobaczyć kolejną bramkę, niestety dla City. Yaya Toure przeniósł piłkę na lewą stronę prosto pod nogi wbiegającego Zabalety, a ten pewnie dośrodkował ją w pole karne, gdzie piłkę do siatki posłał Negredo. Niestety w tej samej akcji poważnie ucierpiał Koscielny i musiał opuścić boisko na noszach.
Druga połowa zaczęła się w podobnym tonie jak pierwsza. 
W 50 minucie, po błędzie defensywy Londyńczyków piłkę do bramki posłał Fernandinho.
W 63 minucie nadzieję dla Arsenalu przywrócił ponownie Walcott. Po ładnym przerzuceniu piłki przez Ramsey, Anglik pięknym, technicznym strzałem pokonał bezradnego Pantilimona. Była to jedna z najładniejszych bramek w tym meczu.
Ta bramka chyba rozjuszyła The Citizens, ponieważ zaledwie parę minut później podwyższyli oni wynik spotkania. Jesus Navas dośrodkował piłkę w pole karne, a tam jego rodak - D. Silva dokładając nogę pokonał Polskiego bramkarza.
Swoje stuprocentowe okazje mieli również Giroud, Wilshere lecz żaden z nich nie wykorzystał stuprocentowych okazji. 
W 88 minucie drugą bramkę zdobył Fernandinho i został on uznany za zawodnika meczu.
W doliczonym czasie gry, bramkę na otarcie łez zdobył po uderzeniu głową stoper Arsenalu - Mertesacker.
Zaraz po tej bramce, Milner wyszedł oko w oko ze Szczęsnym, który ostatecznie go faulował, a rzut karny, który wyegzekwował Yaya Toure przypieczętował wynik spotkania.
Bardzo psującym widowisko był główny sędzia jak i jego partnerzy na liniach. Popełnili co najmniej 2 kategoryczne błędy. Nie dostrzegli ewidentnego zagrania ręki w polu karnym przez Zabaletę oraz odgwizdali spalonego Giroud, choć ten nawet nie zbliżył się do linii spalonego.

Po arcyciekawym spotkaniu, Arsenal musiał uznać wyższość Manchesteru City. Pomimo przegranej nadal jednak utrzymał się na pozycji lidera. Niestety stracił 3 punkty i przewaga nad drugą Chelsea to już tylko 2 punkty. A następny mecz ligowy rozgrywany jest na Emirates właśnie z Chelsea.
Pocieszeniem może być fakt, iż jak dotąd nikt nie strzelił Manchesterowi aż 3 bramek na ich stadionie, gdzie są niepokonani i gromią każdego. Pokonali już ManU oraz Tottenham i wynikiem 6:0.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz