Batman & Robin
Przez
wielu film uważany za totalną porażkę. Widziałem więcej negatywnych opinii niż
tych dobrych. Mi osobiście ten film tak sobie podszedł. Nie było tak mega tragicznie, ale
również też bez rewelacji. Jeden z najsłabszych filmów o Batmanie.
Odnośnie
samego Batmana, aktora zmienionego po raz już kolejny to sam nie wiem. George
Clooney nie powala na łopatki, średnio pasuje do roli Bruce’a Wayne’a. Jako
Batman troszkę lepiej, kilka razy zarzucił jakimś sucharem, a jego strój był
według mnie słabszy niż w poprzedniej części. Patrząc jednak na Clooney’a, a
inne możliwe wybory aktora do tej roli, to nie ma co narzekać. David Duchovny jako Batman to byłaby raczej parodia.
Chris
O’Donnell jako Robin według mnie dał radę. Może nieco słabszy występ niż w
Batman Forever, ale oglądało się go dobrze. Podobał mi się jego kostium z
charakterystycznymi czerwonymi elementami.
Na
plus zasługuje Alicia Silverstone jako Batgirl. Urocza aktorka wcieliła w dosyć
ciekawą postać. Troszkę może w cieniu facetów ale fajnie, że w ogóle się
pojawiła. Odegrała swoją rolę, skopała tyłek Pameli i jest git.
Co do
ogólnego pomysłu z villainami to było okej. Sam pomysł zamrożenia Gotham jak i
całego świata, a następnie ożywienie roślin mutantów było według mnie
ciekawszym pomysłem niż wejście w umysły ludzi Riddlera w poprzedniej części. Uma
Thurman jako Poison Ivy nie do końca mi odpowiadała. Nie przepadam za urodą
aktorki, więc mnie nie uwiodła. Niemniej jednak jego kostium i charakteryzacja
była bardzo udana. Minusem wszystkiego było wmieszanie (jakby na siłę) Bane’a.
Nie pasował on mi tam kompletnie. Zrobili z niego komiczną popierdółkę. Nie ma,
co porównywać z występem tej postaci w trylogii Nolana – inne klimaty, inne koncepcje,
inne wyglądy i zachowanie. Dwa różne światy.
Minusem
był dla mnie niewykorzystany potencjał doktora Wodrue. Glover jest świetnym
aktorem, a zniknął dosyć szybko, za szybko. Według mnie, zamiast wpychania Bane’a
mogli połączyć doktorka do pary z Isley.
Drugim
głównym villainem był Mr. Freeze i tutaj również mam mieszane uczucia. Sama
postać była fajna, geneza i historia pokazane okej, lecz nie do końca
odpowiadał mi Schwarzenegger. Połączenie wątku choroby Alfreda z tą samą, na
którą cierpiała żona Victora też tak trochę naciągane.
Było
kilka pozytywnych smaczków dla fanów DC, trochę humoru, ogólnie jakoś bardzo
nie narzekam. Żałuję trochę, że nie doszło do skutku powstanie kolejnego
sequela. Scarecrow, Man-Bat i Harley Quin – ciekawe jakby ich połączyli oraz
kto byłby kolejnym Batmanem. Chociaż może to i dobrze.
Ode
mnie ocena końcowa to: 6/10.
Chętnych do przeczytania streszczenia, biografii postaci, ciekawostek i wielu innych materiałów związanych z tym filmem zapraszam do odwiedzenia:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz