Arsenal 1 : 2 ManU
(90' Giroud - 56' Gibbs (sam.), 85' Rooney)
Składy:
Arsenal: Szczęsny (59' D. Martínez) - Chambers, Mertesacker, Monreal, Gibbs - Arteta, Wilshere (55' Cazorla) - Oxlade-Chamberlain, Ramsey (77' Giroud), Alexis - Welbeck.
Manchester United: De Gea - Smalling, McNair, Blackett, Shaw (16' A. Young) - Valencia (89' D. Fletcher), Carrick, Fellaini, Di Maria - Rooney, van Persie (75' J. Wilson).
Manchester United: De Gea - Smalling, McNair, Blackett, Shaw (16' A. Young) - Valencia (89' D. Fletcher), Carrick, Fellaini, Di Maria - Rooney, van Persie (75' J. Wilson).
Passa bez porażki Arsenalu na własnym boisku stłamszona. Trwała ona bardzo długo, bo ostatni raz Kanonierzy na Emirates przegrali na inaugurację poprzedniego sezonu z Aston Villą.
Niestety ten mecz nie można zaliczyć do udanych. Jakim cudem Arsenal nie strzelił chociaż jednej bramki w pierwszej połowie wie chyba tylko De Gea. Hiszpański bramkarz bronił fenomenalnie. Stuprocentowe okazje Wilshere'a, Alexisa czy Welbecka parował bądź wyłapywał. Wychowanek Atletico zdecydowanie był bohaterem tego spotkania. Gdyby nie on, rezultat spotkania byłby zupełnie inny, a Kanonierzy już w pierwszej połowie mogli prowadzić co najmniej 3-4 bramkami.
Niestety wykorzystane sytuację jednak mszczą o czym dosyć boleśnie przekonali Gibbs ze Szczęsnym. W 56 minucie spotkania pierwszą okazję tego meczu stworzyli Czerwone Diabły. Zakotłowało się w polu karnym i to dosłownie. Polski bramkarz zderzył się z Gibbsem przez co ten pierwszy doznał urazu. Piłka spadła pod nogi Valencii, który skiksował lecz ku jego szczęściu piłka leciała wprost na leżącego Gibbsa, który wbił piłkę do własnej siatki. Kontuzjowany Polak musiał opuścić boisko, a chwilę wcześniej urazu doznał wyróżniający się na boisku Wilshere.
Po straceniu tej bramki Arsenal ponownie ruszył do ataku, lecz w bramce kapitalnie bronił De Gea. Ilość podań, oddanych strzałów na bramkę i posiadanie piłki były zdecydowanie na korzyść gospodarzy. Niestety, pięć minut przed końcem podstawowego czasu, zawodnicy ManU przeprowadzili druzgocącą kontrę. Di Maria wypuścił Rooney'a na wolne polne, a ten pomknął na bramkę zmiennika Szczęsnego i zdobył drugiego gola.
Kanonierom udało się odpowiedź tylko raz, ale za to była to zdecydowanie najpiękniejsza bramka meczu, a i pewnie całej kolejki. Na boisku zameldował się Giroud, który po wyleczeniu złamanej stopy powrócił na boisko szybciej niż się spodziewano. W doliczonym czasie gry huknął w piłkę z powietrza, a ta nabrawszy niesamowitej rotacji wpadła w samo okienko bramki. Tego nie mógł już wybronić nawet De Gea.
Arsenal boleśnie odczuł tę porażkę, ponieważ spadł na 8 lokatę. ManU zaś wyprzedziło nas w tabeli wbijając do TheTopFour...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz