środa, 5 listopada 2014

Przywiędłe "Fiołki" rozkwitły w Londynie

04.11.2014 - Emirates Stadium, Champions League, faza grupowa.

 Arsenal 3 : 3 Anderlecht 

(25' Arteta, 29' Alexis, 58' Oxlade-Chamberlain - 61', 73' Vanden Borre, 90' Mitrović)

Składy:
Arsenal: Szczesny - Chambers, Mertesacker, Monreal, Gibbs - Arteta (62' Flamini) - Oxlade-Chamberlain (81' Rosicky), Ramsey, Alexis, Cazorla - Welbeck (81' Podolski).
Anderlecht: Proto - Vanden Borre, Deschacht, Mbemba (54' Dendoncker), Acheampong - Kljestan, Tielemans, Najar, Conte (46' Kawaya), Praet - Cyriac (62' Mitrović).

Jak to się mogło stać ? Pamięta ktoś mecz rozgrywany kilka sezonów wstecz, gdy Kanonierzy prowadzili z Newcastle w lidze 4:0, by po wykartkowaniu Diaby'ego stracili cztery bramki i mecz zakończył fatalnym remisem? Tutaj wydarzyło się coś nieco podobnego. Według mnie ten mecz powinno traktować jako przegrany. Co prawda jeden punkty dopisany do konta, ale to mocno oddala Arsenal przed zdobyciem pierwszego miejsca w grupie.
Pierwsza połowa była rozegrana wręcz koncertowo. Po 15 minutach podopieczni Wengera mieli wymienionych 105 podań, przy czym Belgowie zaledwie 20. Arsenal rządził i dzielił na boisku. Po ponad 20 minutach faulowany w polu karnym został Welbeck, a pewny strzał z rzutu karnego zamienił na bramkę Arteta. Parę minut później wynik podwyższył Alexis, który po oddaniu strzału z rzutu wolnego dobił piłkę z powietrza i zdobył tym samym piękną bramkę dającą dwubramkowe prowadzenie. Jakby tego było mało w drugiej połowie, a dokładniej w 58 minucie kolejną bramkę dołożył Oxlade-Chamberlain, który popisał się kapitalnym sprintem lewą stroną boiska i pokonał bezradnego bramkarza niczym Henry za dawnych lat. 
Gdy wszystko wydawało się już pewne, iż Arsenal może dopisać do swojej puli trzy punkty stało się coś o czym nie myślał wtedy chyba nikt. Kontuzji nabawił się Arteta i został zmieniony przez Flaminiego. Od tego momentu wszystko się w szeregach Arsenalu posypało. Najpierw bramka kontaktowa Vanden Borre, następnie ten sam zawodnik zdobył bramkę z rzutu karnego (zawinił Monreal), a w końcówce usta kibiców Arsenalu zamknął Mitrović, popisując się świetnym uderzeniem głową. W taki oto sposób ze zwycięskiego spotkania Arsenal traci 2 punkty i musi zadowolić jedynie remisem. Szkoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz