True Blood
Niedawno skończyłem seans finałowego odcinka serialu True
Blood. To dobry moment na ten post.
Serial stworzony przez Alana Balla na podstawie powieści Charlaine
Harris. Na cały serial składa się 7 sezonów (80 odcinków). Premierowy odcinek
wyemitowany został 7 września 2008, a finał 22 sierpnia 2014.
Serial opowiada o głównej bohaterce jaką jest Sookie
Stackhouse (Anna Paquin), która zamieszkując miasteczko Bon Temps spotyka i
zakochuje się w wampirze Billu Comptonie (Stephen Moyer). Wspólnie oraz z
przyjaciółmi stawiają czoła nowym to wydarzeniom jakie spotykają małe
miasteczko.
W serialu mamy do czynienia w głównej mierze z wampirami
ale także i z wilkołakami, wróżkami i innymi dziwnymi stworzeniami jak
zmiennokształtni.
Według mnie sezony od 1 do 4 to kwintesencja tego serialu.
Historie przedstawione w tych odcinkach to majstersztyk i pomimo wielu
słabszych momentów uważam, że warto to zobaczyć. Niestety sytuacja zmienia się
diametralnie z premierą 5 sezonu. Serial wtedy mocno przystopowuje i zaniża
swój poziom. Strasznie ciężko mi się go oglądało w sumie aż do końca. Wydawało
mi się jakby twórcy nie mieli już pomysłów i ciągnęli wszystko po to by nieco
zarobić na marce True Blood. Finał serialu również mnie zbytnio nie przekonał.
Finałowy sezon był dosyć słaby i oglądałem go już z przyzwyczajenia.
To, co mogę pochwalić ten serial i czym się bardzo
wyróżnia na tle innych to kapitalna czołówka. Przez te 80 odcinków, chyba ani
razu jej nie przewinąłem. Prześwietna muzyka w połączeniu z fajnymi obrazkami
dało niebywały efekt. Opening True Blood.
W True Blood mamy do czynienia z olbrzymią ilością seksu.
Ciężko nawet policzyć ile razy Jason przeleciał daną bohaterkę, nie mówiąc już
o wszystkich sytuacjach tego typu odnoszących się do pozostałych bohaterów. W
serialu nie czają się i niejednokrotnie widzimy sytuacje wyciągnięte jak z
filmu dla dorosłych. Po za dużo ilością scen erotycznych jest w tym serialu
olbrzymie nasilenie brutalności i krwi. Przykładem jest np. scena pobicia
Sookie, wyrwanie genitalii przez Erica jednemu z bohaterów czy notoryczne
odrąbywanie głów czy przebijanie wampirów kołkami.
Serial ten wyróżnia się dla mnie czymś jeszcze. Mianowicie
nie znam drugiego takiego, w którym tak bardzo znienawidziłbym dwójkę głównych
bohaterów. Sookie i Bill to dla mnie największy minus tego serialu. Wieczne
problemy, uganianie za sobą i takie romansidła tych dwojga były niesamowicie
męczące. Wiele razy mnie to przynudzało i miałem dość widząc ich nieogarnięcie
na ekranie. Nie licząc tej dwójki (no może i Tary) reszta postaci była
niesamowicie ciekawa.
Do czołówki postaci, które obdarzyłem sympatią były na
pewno:
- Lafayette czarnoskóry gej, który niejednokrotnie
rozbawił mnie do łez swoimi tekstami.
- Jason Stackhouse – brat Sookie, pomimo jego wieku,
intelektualnie jakby zatrzymał daleko w tyle. Obraca każdą panienkę jaką spotka
na swej drodze, a jego zachowanie na co dzień i teksty, którymi rzuca są
epickie. Zdecydowanie jest to moja ulubiona męska postać w serialu.
- Jessica Hanby – rudowłosa dziewczyna przemieniona w
wampira przez Billa. Niezwykle seksowna i fajna postać, którą polubiłem od
samego początku i moją sympatię zyskała aż do samego końca. Moja ulubiona
żeńska postać.
Po za tą trójką warto wspomnieć o takich bohaterach jak Andy
Bellefleur, Hoyt Fortenberry, Eric Northman, Terry Bellefleur, Godric czy Sophie-Anne
Leclerq.
Niezwykle ciężko ocenić mi ten serial. Z jednej strony
początek miał naprawdę świetny i oglądało mi się go bardzo dobrze. Druga połowa
była jednak niezmiernie nudząca. W takiej sytuacji powinienem wystawić 5. Z
racji jednak na fenomenalny opening oraz niezwykle fajne postacie dam temu
serialowi 6/10, co będzie nieco zawyżoną ocenką.
Ja tam ledwo przetrwałem pierwszy sezon i pożegnałem się z nim.
OdpowiedzUsuńNic ciekawego nie straciłeś ;)
OdpowiedzUsuń