czwartek, 18 września 2014

True Blood


True Blood
Niedawno skończyłem seans finałowego odcinka serialu True Blood. To dobry moment na ten post.
Serial stworzony przez Alana Balla na podstawie powieści Charlaine Harris. Na cały serial składa się 7 sezonów (80 odcinków). Premierowy odcinek wyemitowany został 7 września 2008, a finał 22 sierpnia 2014.

Serial opowiada o głównej bohaterce jaką jest Sookie Stackhouse (Anna Paquin), która zamieszkując miasteczko Bon Temps spotyka i zakochuje się w wampirze Billu Comptonie (Stephen Moyer). Wspólnie oraz z przyjaciółmi stawiają czoła nowym to wydarzeniom jakie spotykają małe miasteczko.
W serialu mamy do czynienia w głównej mierze z wampirami ale także i z wilkołakami, wróżkami i innymi dziwnymi stworzeniami jak zmiennokształtni.

Według mnie sezony od 1 do 4 to kwintesencja tego serialu. Historie przedstawione w tych odcinkach to majstersztyk i pomimo wielu słabszych momentów uważam, że warto to zobaczyć. Niestety sytuacja zmienia się diametralnie z premierą 5 sezonu. Serial wtedy mocno przystopowuje i zaniża swój poziom. Strasznie ciężko mi się go oglądało w sumie aż do końca. Wydawało mi się jakby twórcy nie mieli już pomysłów i ciągnęli wszystko po to by nieco zarobić na marce True Blood. Finał serialu również mnie zbytnio nie przekonał. Finałowy sezon był dosyć słaby i oglądałem go już z przyzwyczajenia.

To, co mogę pochwalić ten serial i czym się bardzo wyróżnia na tle innych to kapitalna czołówka. Przez te 80 odcinków, chyba ani razu jej nie przewinąłem. Prześwietna muzyka w połączeniu z fajnymi obrazkami dało niebywały efekt. Opening True Blood.

W True Blood mamy do czynienia z olbrzymią ilością seksu. Ciężko nawet policzyć ile razy Jason przeleciał daną bohaterkę, nie mówiąc już o wszystkich sytuacjach tego typu odnoszących się do pozostałych bohaterów. W serialu nie czają się i niejednokrotnie widzimy sytuacje wyciągnięte jak z filmu dla dorosłych. Po za dużo ilością scen erotycznych jest w tym serialu olbrzymie nasilenie brutalności i krwi. Przykładem jest np. scena pobicia Sookie, wyrwanie genitalii przez Erica jednemu z bohaterów czy notoryczne odrąbywanie głów czy przebijanie wampirów kołkami.

Serial ten wyróżnia się dla mnie czymś jeszcze. Mianowicie nie znam drugiego takiego, w którym tak bardzo znienawidziłbym dwójkę głównych bohaterów. Sookie i Bill to dla mnie największy minus tego serialu. Wieczne problemy, uganianie za sobą i takie romansidła tych dwojga były niesamowicie męczące. Wiele razy mnie to przynudzało i miałem dość widząc ich nieogarnięcie na ekranie. Nie licząc tej dwójki (no może i Tary) reszta postaci była niesamowicie ciekawa.

Do czołówki postaci, które obdarzyłem sympatią były na pewno:

- Lafayette czarnoskóry gej, który niejednokrotnie rozbawił mnie do łez swoimi tekstami.
- Jason Stackhouse – brat Sookie, pomimo jego wieku, intelektualnie jakby zatrzymał daleko w tyle. Obraca każdą panienkę jaką spotka na swej drodze, a jego zachowanie na co dzień i teksty, którymi rzuca są epickie. Zdecydowanie jest to moja ulubiona męska postać w serialu.
- Jessica Hanby – rudowłosa dziewczyna przemieniona w wampira przez Billa. Niezwykle seksowna i fajna postać, którą polubiłem od samego początku i moją sympatię zyskała aż do samego końca. Moja ulubiona żeńska postać.
Po za tą trójką warto wspomnieć o takich bohaterach jak Andy Bellefleur, Hoyt Fortenberry, Eric Northman, Terry Bellefleur, Godric czy Sophie-Anne Leclerq.

Niezwykle ciężko ocenić mi ten serial. Z jednej strony początek miał naprawdę świetny i oglądało mi się go bardzo dobrze. Druga połowa była jednak niezmiernie nudząca. W takiej sytuacji powinienem wystawić 5. Z racji jednak na fenomenalny opening oraz niezwykle fajne postacie dam temu serialowi 6/10, co będzie nieco zawyżoną ocenką.

2 komentarze: