Arsenal 0 : 2 Bayern
(54' Kroos, 88' Muller)
Składy:
Arsenal: Szczęsny - Sagna, Mertesacker, Koscielny, Gibbs (31' Monreal) - Flamini, Wilshere - Chamberlain (74' Rosicky), Özil, Cazorla (38' Fabiański) - Sanogo.
Bayern: Neuer - Lahm, Boateng (46' Rafinha), Dante, Alaba - Martinez - Robben, Kroos, Alcantara (79' Pizarro), Götze - Mandżukić (64' Muller).
Dokładnie rok temu odbył się pierwszy mecz 1/8 Champions League, w którym Arsenal podejmował dzisiejszego rywala Bayern Monachium. Wtedy to Kanonierzy przegrali 1:3.
Dziś drużyna dorosła, nabrała więcej doświadczenia i przede wszystkim poprawiła swoją grę. Los chciał, że wylosowali akurat potencjalnie najmocniejszego z możliwych rywali, najlepszą drużynę na świecie - Bayern.
Już od pierwszych minut tego spotkania Arsenal dał się mocno we znaki Bawarczykom. Kilka świetnych rajdów i niesamowita okazja do otwarcia wyniku. Niestety debiutujący w Champions League Yaya Sanogo nie zdołał pokonać bramkarza gości. Parę minut później, a dokładniej w 8' świetnym wejściem w pole karne popisał się Ozil, lecz został sfaulowany przez Boatenga. Sędzia tego spotkania - Nicola Rizzoli podyktował rzut karny. Do piłki podszedł sam poszkodowany, lecz piłkę po jego strzale fantastycznie wyciągnął Neuer.
Pierwsze minuty tego spotkania zdecydowanie należały do Arsenalu. Niestety wszystko się sypać zaczęło od 31 minuty, w której to urazu nabawił się, spisujący znakomicie Gibbs.
7 minut po zmianie Anglika na Monreala do świetnej okazji doszli Niemcy, a szczególnie Robben, który wybiegał sam na sam z bramkarzem. Szczęsny zaczepił go jednak nogą, co nie umknęło sędziemu, który nie dość, że podyktował rzut karny, to w dodatku wyrzucił z boiska polskiego bramkarza. Między słupkami stanął Łukasz Fabiański, a do piłki na jedenastym metrze podszedł Alabama. Jak się okazało trafił on jedynie w słupek. Pierwsza połowa to bezbramkowy remis.
Druga połowa to już zupełna dominacja Bayernu. Arsenal grając w osłabieniu miał jedynie za cel utrzymanie korzystnego wyniku, ewentualnie przeprowadzenie jakiejś kontry.
W 54 minucie meczu padła pierwsza bramka. idealne wyłożenie Lahma zamienił na bramkę Toni Kross, który pięknym strzałem zza pola karnego pokonał polskiego bramkarza.
Arsenal bronił się praktycznie całą drużyną. Pod koniec spotkania ruszyli jednak do ataku, a akcję wyprowadzał... Kościelny. Niestety nie zagrozili rywalowi, a co gorsza Francuz nie zdążył wrócić na swoją nominalną pozycję, co zemściło się na Kanonierach utratą drugiej bramki. Celne dośrodkowanie Lahma wykorzystał Muller, który z najbliższej odległości przypieczętował zwycięstwo.
Niestety bliżej ćwierćfinału jest Bayern, który na Emirates pokonuje 2:0 Arsenal. Kanonierzy jednak zagrali obiecująco, gdyby nie ta czerwona kartka, kontuzja Gibbsa i karny Ozila wynik spotkania mógłby być zupełnie inny. Warty pochwalenia jest cała linia obrony Arsenalu z Mertesackerem na czele. Z dobrej strony pokazał się Oxlade-Chamberlain i Wilshere.
Nic nie jest przesądzone w tym dwumeczu. Co prawda jest źle, ale nie najgorzej.
Przepiękna oprawa wczorajszego spotkania. Źródło grafiki - http://www.arsenal.com/
Bayern: Neuer - Lahm, Boateng (46' Rafinha), Dante, Alaba - Martinez - Robben, Kroos, Alcantara (79' Pizarro), Götze - Mandżukić (64' Muller).
Dokładnie rok temu odbył się pierwszy mecz 1/8 Champions League, w którym Arsenal podejmował dzisiejszego rywala Bayern Monachium. Wtedy to Kanonierzy przegrali 1:3.
Dziś drużyna dorosła, nabrała więcej doświadczenia i przede wszystkim poprawiła swoją grę. Los chciał, że wylosowali akurat potencjalnie najmocniejszego z możliwych rywali, najlepszą drużynę na świecie - Bayern.
Już od pierwszych minut tego spotkania Arsenal dał się mocno we znaki Bawarczykom. Kilka świetnych rajdów i niesamowita okazja do otwarcia wyniku. Niestety debiutujący w Champions League Yaya Sanogo nie zdołał pokonać bramkarza gości. Parę minut później, a dokładniej w 8' świetnym wejściem w pole karne popisał się Ozil, lecz został sfaulowany przez Boatenga. Sędzia tego spotkania - Nicola Rizzoli podyktował rzut karny. Do piłki podszedł sam poszkodowany, lecz piłkę po jego strzale fantastycznie wyciągnął Neuer.
Pierwsze minuty tego spotkania zdecydowanie należały do Arsenalu. Niestety wszystko się sypać zaczęło od 31 minuty, w której to urazu nabawił się, spisujący znakomicie Gibbs.
7 minut po zmianie Anglika na Monreala do świetnej okazji doszli Niemcy, a szczególnie Robben, który wybiegał sam na sam z bramkarzem. Szczęsny zaczepił go jednak nogą, co nie umknęło sędziemu, który nie dość, że podyktował rzut karny, to w dodatku wyrzucił z boiska polskiego bramkarza. Między słupkami stanął Łukasz Fabiański, a do piłki na jedenastym metrze podszedł Alabama. Jak się okazało trafił on jedynie w słupek. Pierwsza połowa to bezbramkowy remis.
Druga połowa to już zupełna dominacja Bayernu. Arsenal grając w osłabieniu miał jedynie za cel utrzymanie korzystnego wyniku, ewentualnie przeprowadzenie jakiejś kontry.
W 54 minucie meczu padła pierwsza bramka. idealne wyłożenie Lahma zamienił na bramkę Toni Kross, który pięknym strzałem zza pola karnego pokonał polskiego bramkarza.
Arsenal bronił się praktycznie całą drużyną. Pod koniec spotkania ruszyli jednak do ataku, a akcję wyprowadzał... Kościelny. Niestety nie zagrozili rywalowi, a co gorsza Francuz nie zdążył wrócić na swoją nominalną pozycję, co zemściło się na Kanonierach utratą drugiej bramki. Celne dośrodkowanie Lahma wykorzystał Muller, który z najbliższej odległości przypieczętował zwycięstwo.
Niestety bliżej ćwierćfinału jest Bayern, który na Emirates pokonuje 2:0 Arsenal. Kanonierzy jednak zagrali obiecująco, gdyby nie ta czerwona kartka, kontuzja Gibbsa i karny Ozila wynik spotkania mógłby być zupełnie inny. Warty pochwalenia jest cała linia obrony Arsenalu z Mertesackerem na czele. Z dobrej strony pokazał się Oxlade-Chamberlain i Wilshere.
Nic nie jest przesądzone w tym dwumeczu. Co prawda jest źle, ale nie najgorzej.
Przepiękna oprawa wczorajszego spotkania. Źródło grafiki - http://www.arsenal.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz