środa, 7 stycznia 2015

Grand Theft Auto: San Andreas


Grand Theft Auto: San Andreas
Jedna z najpopularniejszych serii gier na świecie. Grand Theft Auto: San Andreas jest ostatnią częścią serii, w którą miałem okazję grać na swoim podstarzałym sprzęcie. Spędziłem przy tym tytule naprawdę sporo czasu, a całość ukończyłem niejednokrotnie.

W grze wcielamy się w postać Carla Johnsona, czarnoskórego gangstera, który wraca do swojego rodzinnego miasta Los Santos za sprawą tajemniczej śmierci matki. No i to tyle jeśli chodzi o wstęp, bo gdybym miał pisać dalej na temat fabuły i tego, co go spotka, to owe streszczenie zajęło by dziesiątki stron…

Co możemy robić w tej grze? Wszystko, prawie w dosłownym znaczeniu tego słowa - to, co mogliśmy w poprzednich częściach GTA plus wiele nowych rzeczy. Na przykład dostajemy możliwość pływania, jazdy rowerem, rekrutacji członków gangu, możliwość gry na automatach (przy czym można wygrać gotówkę), uczyć technik walk i umacniać swoje muskuły na siłowniach. Ponadto możemy (a nawet musimy) zdobyć licencję na prowadzenie auta, samolotu czy motocyklu. Mamy okazję wykonywać przeróżne zawody, misje małego kalibru, dzięki którym wzrasta nasz budżet. Możemy rozwozić przesyłki, ratować ludzi w karetce, gasić pożary, łapać przestępców czy chociażby pracować jako alfons.

Ponadto mamy do dyspozycji ogromne pole manewru. Nasze Los Santos to tylko ułamek tego, co możemy zwiedzić w grze. Cały stan San Andreas to trzy wielkie miasta. Wspomniane wcześniej Los Santos (odwzorowane Los Angeles, miejsce, w którym walki gangów to chleb powszedni), San Fierro (czyli San Francisco, z kultowymi ulicami i niebezpiecznymi triadami) oraz Los Venturas (Las Vegas, czyli jedno wielkie kasyno). Oprócz tych metropolii mamy również wiele mniejszych miasteczek na ich obrzeżach, które charakteryzują różnymi rzeczami. Wielkie jeziora, lasy, pustynie, pustkowia, wszędzie jest wiele opcji do sprawdzenia, co jak najbardziej polecam.

Arsenał jakim dysponujemy w grze również jest dosyć szeroki. Używać możemy kije baseballowe, golfowe, szpadle, katany, kastety, noże, pałki policyjne, bukiety kwiatów, wibratory, pistolety, obrzyny, strzelby, uzi, AK-47, M4A1, wyrzutnie rakiet, granaty, koktajle Mołotowa, karabiny snajperskie. Jest tego naprawdę sporo. Co ciekawe większość broni możemy wytrenować. Co to znaczy? W ramach używania danej z broni rośnie nam pasek umiejętności. Gdy osiągnie on konkretni poziom zdobywamy nową umiejętność względem danej broni np. możemy strzelać biegnąc, albo używać dwóch pistoletów maszynowych na raz.
Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze inne opcje. Możemy zmienić wygląd swoich (bądź skradzionych) aut w warsztatach. Już nie chodzi tu tylko o naprawę, lecz o tuning rodem z Need For Speeda. Możemy rozkochać w sobie dziewczynę i zapraszać ją na randki. Zmieniać swój wygląd robiąc sobie tatuaże, nowe fryzury, czy kupować ciuszki.

Różnorodność misji, które musimy ukończyć jest naprawdę spora. Oprócz zwykłych opcji wyeliminowania wroga, mamy za zadanie ukończyć na przykład wyścigi samochodowe, ukraść tajnych plecak odrzutowy, pobawić miniaturowymi samolocikami czy przejąć kontrolę nad poszczególnymi dzielnicami w Los Santos. Tego jest naprawdę wiele. A nawet po zakończeniu głównej fabuły nie mamy ukończonej gry w 100%. Musimy zamalować tagi w mieście, znaleźć wszystkie muszle, podkowy…
Sama fabuła gry jest niesamowicie fajna i od daty premiery, czyli 2004 roku w dalszym ciągu czekam z wielką nadzieją, iż ktoś zekranizuje tą grę.

Kapitalna w tej grze jest również muzyka. Świetny soundtrack, od klasycznego rocku, muzyki popowej po niesamowicie klimatyczny rap rodem z lat ’90.

Jeśli tego będzie komuś mało są jeszcze inne opcje. Jedną z nich jest gra online. Tutaj gama rozrywki jest jeszcze większa. Jeśli jednak ktoś woli pozostać w trybie jednego gracza, w sieci znaleźć można olbrzymią (naprawdę olbrzymią!) ilość modów do tego tytułu. Wystarczy trochę wolnego czasu, a możemy swojego bohatera zmienić w Supermana, a zamiast starych oldschoolowych aut, ulicami śmigać będą bugatti veyron, porsche 911 czy toyota Supra.

O tej grze można pisać i pisać, i pisać bez końca. Polecam San Andreas każdemu fanowi tytułu (to bez wątpienia) ale również każdemu fanowi gier akcji, klimatu lat ’90 z akcentem gangsterki na ulicach USA, czy zwykłej jatki jak w Painkillerze. Oceniać chyba nie ma potrzeby.

2 komentarze:

  1. JA się zatrzymałem na GTA 2 w nowsze już nie grałem. Jakoś mnie nie ciągnęło do nich.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja do SA ale gta jest jedną z nielicznych serii gier, w które mógłbym pykać do najnowszych części..

    OdpowiedzUsuń