Cztery lata minęły jak jeden dzień.
Niedawno zakończono oficjalnie emisję serialu Banshee, który był kontrowersyjnym show. Moja historia na temat tego serialu jest dosyć prosta ale zarazem przypadkowa. Pewnego dnia, gdy nie miałem, co oglądać postanowiłem sprawdzić pilotażowy odcinek nowego serialu, w którym ponoć miało być sporo akcji. Tamten seans rozpoczął moją przygodę z serialem, której nie żałuję, a wręcz przeciwnie - będę pamiętał na bardzo długo.
Serial premierę miał w styczniu 2013 roku, a oficjalny finał w maju 2016. Składał się na 4 sezony, każdy po 10 odcinków z wyjątkiem ostatniego sezonu, który zawierał ich 8. Serial swoją emisję miał zawsze w midseason. Twórcy tego show to Alan Ball, Greg Yaitanes oraz Peter Macdissi. Stacja, w której produkowano Banshee to Cinemax.
O czym jest ów serial? Fabuła początkowo nie jest zbytnio skomplikowana. Cała akcja dzieje się w małym miasteczku Banshee. Pewien skazaniec odwiedza bar, w którym jest czynnym świadkiem awantury podczas której ginie nowy szeryf Banshee. Przestępca, który nie jest w stanie uratować szeryfa postanawia ukraść jego tożsamość i tak staje się Lucasem Hood'em, nowy szeryfem.
Okazuje się, że w małym miasteczku nie jest spokojnie. Zamieszkałe jest przez różne grupy między innymi przez amiszów, nazistów, indian, którzy toczą między sobą wojnę. Hood odwiedza Banshee w celu spotkania swojej miłości życia - Any, która również żyje pod innym nazwiskiem - Carrie Hopewell. Zaczęła ona nowe życie, ma dwójkę dzieci i męża, choć po spotkaniu z dawnym ukochanym nie może o nim zapomnieć. W pierwszym, a także drugim sezonie bohaterowie zmagają się z ukraińską mafią przewodzoną przez Rabbita, ojca Carrie, dla którego niegdyś pracowali główni bohaterowie. Najeżdża on Banshee i niszczy wszystko, co staje mu na drodze. Innymi ważnymi przeciwnikami Lucasa są między innymi: przywódca Indian Chayton, niezrównoważony półkownik Douglas Stowe, zbuntowany agent FBI Jim Racine czy chociażby Calvin Bunker przywódca nazistów w Banshee oraz satanista-seryjny morderca znani z finałowego sezonu. Ponad nimi wszystkimi pierwszoplanowym rywalem Lucasa jest były amisz - Kai Proctor, który rozkręca kolejne to nielegalne interesy i trzęsie całym miasteczkiem. Niejednokrotnie wdaje się on w starcie z Hoodem bądź też innymi grupami, a pomaga mu jego wierny ochroniarz - Clay Burton.
Lucas oczywiście nie jest sam i oprócz ukochanej Carrie ma u swego boku przyjaciół w komisariatu, dawnego znajomego, hakera Joba oraz osobę, którą jako pierwszą poznał w mieście - Sugar Bates, właściciel baru w Banshee.
Banshee wznosi się na wyżyny serialowego kina akcji. Jest w nim tak duża ilość walk, brutalności, krwi, scen seksu, czego nie można ujrzeć gdzie indziej. Każdy odcinek to kolejna dawka emocji, co powoduje, iż mamy wrażenie, że godzinny odcinek upływa nam w parę minut.
Serial zebrał już kilka nagród, szczególnie za efekty specjalne czy sceny walk.
Dla mnie Banshee jest jednym z najmocniejszych seriali jakie miałem okazję oglądać, może i nawet jednym z najlepszych.
Co prawda finałowy sezon jeszcze przede mną, ale zgodzić się trzeba, że Banshee to serial wyjątkowy. I mimo, że przesiąknięty jest przemocą, seksem to historia też jest ciekawa i jest w niej kilka naprawdę oryginalnych, barwnych postaci, które też potrafią przykuć do ekranu.
OdpowiedzUsuńJakoś trudno mi się zabrać za finałowy sezon, bo szkoda mi się żegnać z tym serialem.
Kocham <3 Szkoda że się skończył, ale z drugiej strony to może i dobrze bo nie będzie efektu znudzenia i wymyślania na siłę wątków.
OdpowiedzUsuńLubec, wiem co czujesz. Ja też oglądając finałowy sezon miałem jakieś takie wrażenie, że to za szybko mi leci. Szkoda się z tym tytułem żegnać.
OdpowiedzUsuńTak jak napisałeś Beth, z drugiej strony to może i dobrze, że to już koniec. Gdyby mieli przedłużać po 10 sezonów aby tylko zarobić na tym, to bez sensu, a tak mieliśmy godne pożegnanie z serialem.
Plan od początku zakładał 5 sezonów i na tyle rozpisana była historia, niestety Cinemax stwierdził, że czwarty ma być ostatnim i musieli historię rozpisaną na dwa sezony zmieścić w jednym (i to o dwa odcinki krótszym). Jeszcze nie oglądałem, więc nie wiem jak to wpłynęło na jakość finałowego sezonu, ale pewnie kiedyś się przekonam.
OdpowiedzUsuńAle są plotki (na razie nie potwierdzone), że może powstać spin-off.
A gdzieś słyszałem, że niby spin-off z Jobem. Ciekawe, oglądałbym tak czy siak. Fajnie jakby na pierwszy plan wysunęli Bunkera ;)
OdpowiedzUsuń