niedziela, 4 maja 2014

The Incredible Hulk

The Incredible Hulk (2008)

Nigdy nie przepadałem za postacią Hulka, zarówno w komiksach, kreskówkach jak i filmach. Sam do końca nie wiem dlaczego, ale nie urzekła mnie ta postać, chociaż nigdy jej nie skreśliłem. Zawsze po prostu wolałem innych bohaterów Marvela.
Wczoraj przypomniałem sobie ten film i jestem zdania, że było to udane kino akcji. Faktycznie, może i bardziej podobały mi się Iron Man, Thor czy chociażby trylogia Spider-mana, to jednak ten film uważam za całkiem fajny, szczególnie po kilkukrotnym obejrzeniu i przeanalizowaniu go, rozłożeniu na czynniki pierwsze.
Podobał mi się sam Hulk. Było go sporo, zarówno Bruce’a jak i zielonego niszczyciela. Edward Norton wypadł całkiem dobrze, choć w niektórych scenach przypominał mi taką ciapatą wersję Wolverine’a. Nie mniej jednak nie czepiam się odnośnie tego castingu.
To czego mi zabrakło w tym filmie to konkretnej kobiety. Nie wiem, mnie osobiście Liv Tyler nie urzekła.

Tim Roth, który wcielił się w Emila Blonsky’ego, który ostatecznie stał się Abominationem to dla mnie bardzo mocny punkt filmu. Cały pomysł na fabułę dosyć oklepany ale jednak miło się to oglądało. Blonsky początkowo jako super żołnierz, z mocnym charakterkiem już podobał mi się jako przeciwnik Bannera, bo raczej nie Hulka, wiadomo. Dopiero jego przeobrażenie się w Abominationa zapowiadało epicką walkę i według mnie, taki był ten finałowy pojedynek. Abomination bardzo przypominał mi Goro – postać z Mortal Kombat.
Generał Thunderbolt był taki jaki być powinien. Scena końcowa, w której odwiedza go Tony Stark i informuje o stworzeniu nowej drużyny (oczywiście mowa o Avengers) była dla mnie świetnym podsumowaniem tego filmu.

Widzieliśmy Stana Lee, Tony’ego Starka oraz mieliśmy okazje wyłapać wiele smaczków takich jak nawiązania do postaci Captaina America, do Stark Industries, widzieliśmy także Dr Samuela Sterna, który zaczął przybierać postać Leadera, fioletowe spodnie, które Betty chciała wręczyć Bruce’owi, akta, na których widnieje nazwisko Nicka Fury.
Według mnie film wart obejrzenia, nawet nie jednokrotnie. Sporo efektów specjalnych, dużo się dzieje, uważam, że film w mojej ocenie zasługuje na mocną 8/10, nawet pomimo tego, że nie przepadam za postacią Hulka.

2 komentarze:

  1. W smaczkach powinieneś wymienić jeszcze Dr Samsona który był tym chłopakiem(?) Betty.

    Ja uwielbiam Hulka co zapewne doskonale wiesz i mi się ten film bardzo podobał (zresztą wymieniłem go chyba w TOP 10 u siebie)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wymieniłem, bo mi to umknęło, z resztą do wielkich znawców Hulka nie należę. :D

    Ze mną jest tak, że muszę się do czegoś sam na spokojnie przekonać. Tak samo miałem kiedyś z X-men. ;)

    OdpowiedzUsuń