Gdy posiadałem starego peceta mój wachlarz gier był dosyć wąski, a zarazem szeroki biorąc pod uwagę ile świetnych gier wydano we wcześniejszych latach. Wymagania nowszych gier nakazywały posiadanie lepszego sprzętu, więc zatrzymałem się gdzieś między San Andreas, a Tonym Hawk American Westland... Nie mniej jednak kilka miesięcy temu kupiłem sobie nowy sprzęt, a co za tym idzie mam możliwość zagrania w nowsze tytuły.
Pierwszą z gier, w które miałem okazję popykać w swojej nowej erze jest właśnie Tom Clancy's Splinter Cell: Blacklist wydana w 2013 roku. Co ciekawe grę nabyłem wraz z miesięcznikiem CD Action, który to kupiłem początkowo jedynie dla full wypas Herosów ale to, co zobaczyłem po zainstalowaniu Splinter Cella...
Przechodząc do rzeczy jestem pod wielkim wrażeniem tej gry. Graficznie odpicowana jest na medal. Scenki niemalże kinowe, animacje, ruchy postaci, cienie i dynamika są czymś wielkim i dla mnie wyjątkowym, czego wcześniej osobiście w grach komputerowych nie znalazłem.
Fabuła gry jest niezwykle wciągająca. Ugrupowanie terrorystyczne nazywające siebie Inżynierami grozi Ameryce jak i jej sojusznikom serią zamachów na wielką skalę. Grożą, iż jeśli nie zostaną wycofane wojska z różnych zakątków na Ziemi, dokonają drastycznych zniszczeń. Prezydent powołuje tajną jednostkę o kryptonimie Czwarty Eszelon, która ma za zadanie rozpracowanie wroga. W skład tej jednostki wchodzi nasz główny bohater czyli Sam Fisher.
Oczywiście nasz Sam ponownie przywdziewa charakterystyczny kostium wyposażony w gogle termowizyjne oraz arsenał i staje do walki z wrogiem. Jest to typowa skradanka, lecz możliwości do ukończenia gry mamy trzy. Możemy grać używając stylu ducha (przechodzenie misji bez jakiegokolwiek zabijania), stylu pantery (przechodzeniu i zabijaniu po cichu), bądź stylu szturmowca (przechodzeniu misji i zabijaniu wchodząc w bezpośrednie konfrontacji z wrogiem). Każdy ze styli ma swój specyficzny arsenał i wyposażenie, którego w grze jest naprawdę co nie miara. Możemy ogłuszać przeciwników poprzez podduszenie ale również dzięki granatom usypiającym. Możemy likwidować wrogów poprzez egzekucje ale również poprzez ciche poderżnięcie gardła. Ilość dostępnych broni jest ogromna od pistoletów z tłumikiem, przez mp5, a na ak47 i różnego rodzaju snajperkach kończąc. Mamy także możliwość sterowania dronami wyposażonymi w ładunki wybuchowe, kamery oraz innego typu ciekawe rozwiązania, które pomagają nam ukończyć poszczególne misje.
Nasz bohater zostaje wysyłany do misji w różne strony świata. Dla przykładu napiszę, że zaczynamy w Bengazi, gdzie oddano niesamowicie klimat prowincji Libijskich i komórek terrorystycznych bliskiego wschodu. Następnie dostajemy do wykonania misje między innymi w Iraku, Iranie, Paragwaju, Anglii czy rzecz jasna w USA. Jedne zadanie to np. odbicie jeńca, inne to zhakowanie terminali wroga, a jeszcze inne to na przykład wydostanie z więzienia w Guantanamo. Urozmaicenie jest ogromne. Po ukończeniu każdej z misji jesteśmy rozliczani z efektywności i otrzymujemy punkty oraz pieniądze, za które możemy wyposażyć jeszcze lepiej swój arsenał, bądź też strój bojowy.
To wszystko, to jedynie misje kampanii, a dostępne mamy także inne misje, w których jesteśmy zdani jedynie na siebie i czeka nas jedynie ciężki survival, bądź też zadania pojedyncze, ale i mamy możliwość rozgrywki sieciowej, która jest mocnym punktem tej gry.
Gra jest przepiękna i niezwykle wciąga. Jedynym minusem jest jedynie fakt, iż nie jest zbyt długa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz