piątek, 27 czerwca 2014

Najlepsza 16-stka wyłoniona !

Faza grupowa mundialu w Brazylii dobiegła końca. Wyłonione zostały 16 drużyn, które zmierzą się w następnej rundzie - 1/8 finału.
Mundial w Brazylii jest niezwykle dynamiczny i ciekawy. Pada bardzo dużo bramek i miejmy nadzieję, że zobaczymy ich dużo w kolejnych fazach turnieju.

Grupa A - Brazylia i Meksyk
W pierwszej grupie pewny awans zapewnili sobie Brazylijczycy, którzy ograli w ostatnim meczu Kamerun 4:1. Brazylia awansuje z pierwszego miejsca. O drugie miejsce walczyły dwie drużyny - Meksyk i Chorwacja. W bezpośrednim starciu wygrali Ci pierwsi i dzięki temu zajęli drugie miejsce promowane awansem. Chorwacja zajęła 3 miejsce i jest mi z tego powodu żal, bo grali naprawdę pięknie, ofensywnie no ale cóż, nie aby ktoś wygrał, ktoś musi przegrać. Ostatnie miejsce przypadło Kamerunowi, bardzo słabemu Kamerunowi trzeba podkreślić. Afrykanie bardzo zawiedli i nie zdobyli nawet punktu.

1. Brazylia         7 pkt.     bramki: 7-2
2. Meksyk        7 pkt.      bramki: 4-1
3. Chorwacja    3 pkt.      bramki: 6-6
4. Kamerun       0 pkt.      bramki: 1-9

Grupa B - Holandia i Chile
W ostatnich meczach grupowych Holandia pokazała, że jest głównym kandydatem do końcowego triumfu. Grała o pierwsze miejsce z rewelacją turnieju - Chile i pokonała drużynę z Ameryki Południowej 2:0. Dzięki temu Holendrzy wyszli z grupy na pierwszym miejscu, przez co nie trafią w 1/8 na gospodarzy turnieju. 
Drugie miejsce przypadło dla Chile, drużyny fantastycznie spisującej w dwóch pierwszych meczach.
Na trzeciej pozycji obecni mistrzowie świata Hiszpanie. Piłkarze z półwyspu Iberyjskiego zawiedli na całej linii. Pogrom w meczu z Holandią, a później kolejne upokorzenie ze strony Chile. Niemniej jednak udało się Hiszpanom wygrać mecz o honor i pokonali 3:0 Australię, która zajęła w tej grupie ostatnie miejsce z dorobkiem 0 punktów.
 1. Holandia      9 pkt.   bramki: 10-3
2. Chile            6 pkt.   bramki: 5-3
3. Hiszpania     3 pkt    bramki: 4-7
4. Australia      0 pkt.   bramki: 3-9

Grupa C - Kolumbia i Grecja
W trzeciej grupie główny faworyt do wyjścia nie zawiódł. Mowa o Kolumbii, która pewnie ograła swoich rywali. Pomimo braku Falcao, Kolumbijczycy strzelili sporo bramek, a z drugiej strony bardzo mało stracili. Pewny awans. 
Pozostałe trzy drużyny biły się do końca i ostatecznie w kolejnej rundzie zobaczymy Greków. Jestem nieco zawiedziony, ponieważ trzymałem kciuki za piłkarzy Wybrzeża Kości Słoniowej, no ale cóż. Grecja w ostatnim meczu pokonał Afrykanów i to dało im awans z 4 punktami na koncie.

1. Kolumbia     9 pkt.     bramki: 9-2
2. Grecja          4 pkt.     bramki: 2-4
3. WKS           3 pkt.     bramki: 4-5
4. Japonia        1 pkt.      bramki: 2-6

Grupa D - Kostaryka i Urugwaj
Stało się ! Sensacja w grupie D się dokonała. Kostaryka utrzymała pierwszą pozycję w grupie po bezbramkowym remisie z Anglią w ostatnim meczu i przechodzi do 1/8 finału. Dwa zwycięstwa i remis i trójką byłych mistrzów świata to wielkie osiągnięcie dla drużyny, która przed mundialem była teoretycznie skazana na pożarcie. Drugie miejsce w tabeli zanotowali Urugwajczycy po wygranej z Włochami 1:0. W tym spotkaniu mogliśmy ujrzeć niesławne oblicze Suareza (po raz trzeci!). Zawodnik Liverpoolu ugryzł Chielliniego i pomimo, iż sędzia nie zareagował, piłkarz został srogo ukarany dyskwalifikacją na 4 miesiące + kara grzywny.
Z turniejem żegnają się dwie świetne, europejskie drużyny - Anglia i Włochy.

1. Kostaryka     7 pkt.      bramki: 4-1
2. Urugwaj        6 pkt.      bramki: 4-4
3. Włochy         3 pkt.      bramki: 2-3
4. Anglia           1 pkt.       bramki: 2-4

Grupa E - Francja i Szwajcaria
W grupie E pewnie awansowali Francuzi, choć ostatni ich mecz był dosyć rozczarowujący i tylko zremisowany z Ekwadorem, gdzie nie padła nawet bramka. Do Francji dołączyła również młoda i utalentowana drużyna Szwajcarii, która pewnie pokonała Honduras, a hatrickiem popisał się Shaquiri.
Do domu wracają drużyny Ekwadoru oraz Hondurasu.

1. Francja       7 pkt.     bramki: 8-2
2. Szwajcaria  6 pkt.     bramki: 7-6
3. Ekwador     4 pkt.     bramki: 3-3
4. Honduras    0 pkt.     bramki:1-8

Grupa F - Argentyna i Nigeria
W grupie F, która według mnie była dotychczas najnudniejsza, ostatnie oba mecze były dosyć ciekawe. Argentyńczycy pokonali Nigerię 3:2, przy czym świetnym występem popisał Messi oraz Musa po stronie Nigerii. Ten wynik był jednak korzystny dla obu ekip. Bośnia i Hercegowina oraz Iran nie mieli już tyle szczęścia. W ich ostatnim spotkaniu to Ci pierwsi pokonali Azjatów i zajęli 3 miejsce.

1. Argentyna     9 pkt.     bramki: 6-3
2. Nigeria          4 pkt.     bramki: 3-3
3. BIH              3 pkt.     bramki: 4-4
4. Iran              1 pkt.      bramki: 1-4

Grupa G - Niemcy i USA
W przedostatniej grupie na tym mundialu awansem pochwalić się mogą ekipy Niemiec i Stanów Zjednoczonych. Ci pierwsi awansowali do kolejnej rundy dosyć pewnie pokonując w ostatnim meczu USA. Amerykanie pomimo, iż ten mecz przegrali to jednak zdołali awansować, dzięki korzystnej liczbie punktów i wyniku drugiego spotkania. W równoległym meczu Portugalia pokonała Ghanę 2:1 i zajęła 3 miejsce. Osobiście jest mi bardzo szkoda Afrykanów, ponieważ zagrali świetne mecze i naprawdę mało im brakowało do ostatecznego awansu.

1. Niemcy     7 pkt.     bramki: 7-2
2. USA         4 pkt.     bramki: 4-4
3. Portugalia  4 pkt.     bramki: 4-7
4. Ghana       1 pkt.     bramki: 4-6

Grupa H - Belgia i Algieria
W grupie H pewnym faworytem była Belgia, która uważana była również przez wielu jako czarny koń turnieju. Belgowie wygrali trzy mecze grupowe i bez problemu awansowali dalej, choć ich gra nie powaliła na łopatki. W ostatnim spotkaniu pokonali słabiutką Koreę tylko 1:0.
Do grona Belgii rzutem na taśmę dołączyła drużyna z Algierii. W ostatnim spotkaniu zremisowali z Rosją 1:1 i ten wynik dał im awans z drugiego miejsca.Algieria pokazała się na tym turnieju z bardzo dobrej strony i uważam, że zasłużenie awansowała do kolejnej rundy.

1. Belgia        9 pkt.     bramki: 4-1
2. Algieria      4 pkt.     bramki: 6-5
3. Rosja         2 pkt      bramki: 2-3
3. Korea Płd. 1 pkt      bramki: 3-6

Tak według mnie wygląda najlepsza jedenastka ostatniej kolejki fazy grupowej:

Buffon (Włochy)

Mertesacker (Niemcy) --- Godin (Urugwaj) --- Marquez (Meksyk)

Musa (Nigeria) --- Depay (Holandia) --- Pjanić (BIH) --- J. Rodriguez (Kolumbia) --- Shaqiri (Szwajcaria)

Messi (Argentyna) --- Neymar (Brazylia)

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Druga kolejka meczy grupowych za nami

Każda z drużyn na mundialu zagrała już po swoim drugim meczu. Dzięki temu znamy już kilka ekip, które jadą do domu, oraz te które grają dalej. W niektórych przypadkach rywalizacja trwa nadal - do ostatniego meczu.

Brazylia w opałach
W grupie A ciekawe wyniki. Chorwaci rozgromili Kamerun 4:0 i jest już pewne, iż Afrykanie żegnają się z turniejem. Brazylia natomiast remisuje bezbramkowo z Meksykiem. Sytuacja się komplikuje, a walka o awans będzie trwała do końca. Gospodarze zawiedli w tym meczu, pomimo, iż mieli wiele świetnych okazji, to żadnej z nich nie potrafili zamienić na gola. Świetny występ zaliczył bramkarz Meksyku Ochoa, który kilkukrotnie zatrzymał piłkarzy z kraju samby. Brazylia ma przed sobą teoretycznie prosty mecz z Kamerun, a Meksyk będzie bił się (oby nie dosłownie) z Chorwacją o awans do kolejnej rundy.

Hiszpania upokorzona
No i stało się. Hiszpanie przegrywają swój drugi mecz, tym razem z wielką niespodzianką turnieju, bardzo mocną ekipą Chile. Casillas bezradny wpuszcza dwie bramki i żaden z jego rodaków nie potrafił na żadnego z tych goli odpowiedzieć. Tyle gwiazd - zero bramek - powrót do domu. Obecny mistrz świata, mistrz europy, teoretycznie najlepsza drużyna na świecie musi pożegnać się z turniejem już po drugim meczu. Wielkie upokorzenie, najpierw 1:5 z Holendrami, teraz 0:2 z Chile. We wczorajszym spotkaniu podobali mi się jedynie zmiennicy - Koke i Cazorla. Przed Hiszpanami mecz o honor z Australią, lecz i oni pokazali, że potrafią grać w piłkę...
W drugim spotkaniu znowu mnóstwo bramek. Po wygranej "Oranje" z Hiszpanią, tym razem pokonali oni Australię po niezwykle zaciętym i ciekawym pojedynku. Po swojej trzeciej bramce dołożyli Van Persie i Robben doganiając Mullera w klasyfikacji strzelców. Co ciekawe ten pierwszy nie zagra z Chile z powodu kartek. Australia z dwiema porażkami żegna się z turniejem lecz w wielkim stylu. Bramka Cahilla na 1:1 była niezwykłej urody i przebiła nawet bramkę Robina z pierwszego meczu.
Holendrzy i Chile awansują dalej. Z którego miejsca? Okaże się w ostatnim, bezpośrednim starciu obu ekip.

Kolumbia o krok od awansu
W grupie C najmocniejszą drużyną miała być ekipa Kolumbii. Jak dotąd wszystko się sprawdza. Kolumbijczycy w swoim drugim meczu pokonują WKS po niezwykle ciekawym i dosyć zaciętym widowisku. Klasę po raz kolejny pokazał James Rodriguez, który błyszczał w tym spotkaniu. Piłkarze Wybrzeża Kości Słoniowej odpowiedzieli tylko jedną bramką lecz zagrali dosyć dobrze i mam nadzieję, że ostatecznie i oni awansują z tej grupy.
W drugim spotkaniu nudy. Grecja w meczu z Japonią zremisowała bezbramkowo. Obie ekipy podzieliły się punktem i ich los staje się coraz bardziej skomplikowany. Rozstrzygnięcia w tej grupie dopiero w ostatnich meczach fazy grupowej.

Kostaryka z awansem, Anglia do domu
W grupie D kolejne niespodzianki. W pierwszym arcyciekawym meczu Anglicy po dosyć wyrównanym spotkaniu przegrywają ostatecznie z Urugwajem. Świetny występ zaliczył Suarez zdobywając dwie bramki i pogrążając tym samym Anglię wraz ze swoimi kolegami z Liverpoolu. Honorową bramkę dla Anglii zdobył Rooney, lecz było to za mało by wywieść korzystny rezultat. Pomimo porażki Anglicy nadzieję na awans mieli, lecz wszystko zostało rozwiane w drugim spotkaniu tej grupy.
Na drugi dzień po meczu Anglików, Kostaryka podejmowała Włochy. Pomimo naporu Włochów, to jednak pierwszą bramkę zdobyli Kostarykańczycy, a dokładniej Ruiz. Fenomenalna gra rewelacji tej grupy (a kto wie, może i całego turnieju) pokazała, że wynik meczu z Urugwajem jak i ten z Włochami to nie przypadek. Świetnie zorganizowana drużyna po zdobyciu pierwszej bramki potrafiła postawić się byłym mistrzom i utrzymała ten korzystny wynik do samego końca.
Kostaryka sensacyjnie awansuje do kolejnej rundy mundialu, wyprawiając tym samym Anglię do domu. O awans do następnej rundy w ostatnim, bezpośrednim starciu powalczą Włosi z Urusami.

Pogrom Francuzów
W grupie E Francuzi po raz kolejny pokazali klasę. Tym razem nawet wyżej niż z Hondurasem uporali się z drużyną Szwajcarów, która miała być rewelacją tego turnieju. Deschamps zmienił taktykę i wystawił od pierwszych minut napastnik Arsenalu - Giroud, który już po ponad kwadransie pokazał swoją klasę i zdobył pierwszą bramkę. Następne bramki padły dosyć szybko i "Trójkolorowi" prowadzili już 5:0. Zmarnowani, pogodzeni z porażką Helweci pod koniec spotkania doszli do głosu i zdobyli dwie honorowe bramki. Ostatecznie wynik tego spotkania to 5:2 lecz mógł być on zdecydowanie wyższy. Kilka sekund po ostatnim gwizdku sędziego fenomenalną bramkę zdobył Benzema, lecz została ona anulowana. Ten sam zawodnik nie strzelił również karnego lecz dzięki zdobyciu jednej z bramek uplasowuje się na czele klasyfikacji strzelców z dorobkiem 3 bramek (a mogłoby ich być już co najmniej 5).
W drugim meczu tej grupy Ekwador pokonał, z problemami Honduras 2:1, a dwie bramki zdobył E. Valencia. Świetny mecz Ekwadorczyka dzięki czemu jego reprezentacja nadal liczy się w walce o awans.

Rywalizacji w najnudniejszej z grup ciąg dalszy
W swoim drugim spotkaniu reprezentacja Argentyny ponownie zawiodła. Pomimo wielkiej mocy w ataku nie potrafiła strzelić bramki aż do 91 minuty. Dopiero wtedy to, po raz kolejny już na tym turnieju sprawy w swoje ręce wziął Messi i strzelił zwycięską bramkę, która pogrążyła całkiem dobrze spisujący się Iran. Nie przekonuje mnie kompletnie drużyna z Ameryki Południowej. Gdyby trafili do mocniejszej grupy to możliwe, że nie awansowaliby dalej.
W drugim spotkaniu skandal. Nigeria pokonała Bośnię i Hercegowinę 1:0 lecz wynik powinien być zupełnie inny. Dlaczego? A to dlatego, iż sędzia nie uznał prawidłowo strzelonej bramki Bośniaków. Niesprawiedliwość i błąd sędziego pogrążyło Bośnię, która straciła już szansę na awans do 1/8 finałów.

Kapitalny mecz Niemcy vs Ghana
W przedostatniej grupie doszło do arcyciekawego pojedynku Niemców z Ghańczykami. Mecz stał na bardzo wysokim poziomie, a ciągłe akcje z obu stron cieszyły oko każdego widza. Śmiem twierdzić, że był to jeden z najlepszych meczy na tym turnieju (chociaż było ich kilka). Atak za atak, strzał za strzał, przejęcie za przejęcie, coś niesamowitego. Finalnie mecz zakończył się remisem 2:2, co daje jeszcze szansę na awans reprezentacji z Afryki. Liczę, że uda im się wyeliminować Portugalczyków i zameldować w kolejnej fazie turnieju. Co ciekawe drugą bramkę dla Niemców zdobył Klose, który wyrównał rekord największej ilości bramek na mundialu. Razem z Ronaldo (tym z Brazylii oczywiście) mają po 15 trafień.
W drugim spotkaniu tej grupy Portugalia szczęśliwie zremisowała z Amerykanami 2:2. Bramkę na wagę jednego punktu w doliczonym czasie gry strzelił Varela. Bezbarwny Ronaldo może już pożegnać z mundialem oraz jak na razie zerowym stanem zdobytych bramek.

Belgia awansuje choć nie przekonuje swoją grą
Belgowie w drugim meczu podejmowali Rosjan. Mecz był dosyć nudny i bez przytłaczających przewag bramkowych. Po dosyć wymęczonym meczu to w końcu zmiennik (znowu!) Origi zdobył zwycięską bramkę, dzięki której "Czerwone Diabły" mogą cieszyć z awansu do kolejnej rundy. Ich gra jednak nie powalała jak dotąd na łopatki.
Algieria tymczasem rozgromiła najsłabszą drużynę na tym turnieju - Koreę Płd 4:2 i ma dosyć spore szanse na awans do 1/8 finału.

Według mnie najlepsza jedenastka drugiej kolejki meczy grupowych:

Ochoa (Meksyk)

Aurier (WKS) --- Afful (Ghana) --- Duarte (Kostaryka)

Valbuena (Francja) --- Vidal (Chile) -- Atsu (Ghana) -- E. Valencia (Ekwador)

Suarez (Urugwaj) --- Mandžukić (Chorwacja) --- Benzema (Francja)

środa, 18 czerwca 2014

Pierwsza część meczy grupowych za nami

Za nami 16 pierwszych meczy tego mundialu. Każda z ekip rozegrała już swój pierwszy mecz.
Było kilka niespodzianek, kilka niezwykle wyróżniających się zawodników, kilka ładnych bramek.

Jak łatwo było zauważyć ten mundial już od samego początku jest niezwykle interesujący, dużo akcji, świetne tempo większości meczy, niesamowite rajdy zawodników, na nudę nie można było narzekać po za wyjątkiem (według mnie) 3 meczy.

Postaram się podsumować tą pierwszą grupową kolejkę.

Brazylia wygrywa na otwarcie
Mecz otwarcia między Brazylią, a Chorwacją był naprawdę interesujący. Chorwaci pokazali, że są świetną drużyną i nie można ich skreślać. Postraszyli nieco gospodarzy kilkoma świetnymi akcjami. Pierwszą bramką okazała się być bramka samobójcza Marcelo. Świetny mecz zanotował Neymar, który strzelił dwie bramki i od razu uplasował na podium najlepszych strzelców. W Chorwacji wyróżniali się Olić i Modrić. Karny podyktowany na faulu na Fredzie był niesłuszny. Był to poważny błąd arbitra.
W drugim spotkaniu Meksyk został nieco oszukany...
Antybohaterem drugiego meczu był zdecydowanie sędzia, który nie uznał dwóch bramek strzelonych przez Meksyk. Odgwizdane zostały spalone, choć ich ewidentnie nie było. Na szczęście obyło się bez większego skandalu, bo Meksyk i tak dopiął swego i pokonał Kamerun, skromnie, bo 1:0.

Hiszpanie upokorzeni
W grupie B doszło do czegoś nieprawdopodobnego. Hiszpania, która przez wielu uznawana była za jednego z faworytów turnieju poległa w pierwszym meczu przeciwko Holendrom i to aż 1:5 ! Zawodnicy z Pólwyspu Iberyjskiego zagrali fatalnie. Słaba obrona z Ramosem i Pique, atak nie potrafiący nic strzelić - nie pomógł Costa, a zmieniony pod koniec Torres nie wykorzystał "setki" oraz największy według mnie winowajca - Casillas. Bramkarz Realu zawalił mecz na całej linii. Popełnił kilka karygodnych błędów, które wykorzystali Oranje.
Holandia natomiast zrobiła coś niesamowitego. Świetny mecz Robbena, który strzelił dwie bramki. Dwie kolejne dołożył Robin Van Persie, który pierwszym golem zamknął usta wielu kibicom. Po za tym, de Vrij zagrał kapitalny mecz i dostał bardzo wysokie noty.
W drugim spotkaniu tej grupy Chile pokonało pewnie Australię i pokazało, że będzie się liczyć w walce o awans. Kto wie, może wyeliminują Hiszpanów i okażą się czarnym koniem ?
Kolumbia udowadnia, że daje sobie radę bez Falcao
W grupie C wyniki raczej dosyć przewidywalne. Kolumbijczycy pomimo, iż bez Falcao, a nawet w pierwszym składzie bez J. Martineza, A. Ramosa i C. Bacci pokazali swoją wyższość i pewnie pokonali Greków wbijając im 3 bramki. Świetny mecz zanotował między innymi J. Rodriguez przypieczętowując wynik w doliczonym czasie gry. Warty pochwał był również Guardrado.
W drugim spotkaniu rozgrywanym o godzinie 3.00 Wybrzeże Kości Słoniowej pokonuje Japonię po dosyć wyrównanym spotkaniu. Najpierw to Japończycy wyszli na prowadzenie, lecz w drugiej połowie, rzutem na taśmę do głosu doszli Afrykanie i pokonali Azjatów. Świetny mecz zanotował S. Aurier popisując się dwiema fajnymi asystami.
Niesamowity Campbell przyczynia się do niespodzianki
Pierwsze mecze w grupie śmierci. Na początek spotkanie Urugwaju z Kostaryką. Już od losowania większość kibiców i ekspertów skreśliło Kostarykę. Ten mecz Urugwaju miał być formalnością. W spotkaniu nie zagrał Suarez, by nie ryzykować jego występu w dwóch pozostałych meczach. Jak się okazało, napastnik Liverpoolu mógłby się przydać swojej kadrze. Kostaryka dosyć sensacyjnie pokonała Urugwaj i to dosyć wysoko, bo aż 3:1. Najbardziej wyróżniającym się graczem był J. Campbell, który strzelił bramkę, zanotował asystę i popisał kilkoma świetnymi rajdami i potężnymi strzałami z dystansu. Zawodnik Arsenalu wypożyczany ostatnio do kilku klubów jak na razie jest największym objawieniem tego turnieju. Zobaczymy jak będzie dalej.
W drugim spotkaniu istny klasyk. Włosi po dosyć wyrównanym i interesującym spotkaniu pokonali Anglię i zrobili duży krok do awansu. Bramki dla Azzuri zdobyli Marchisio i Balotelli. Anglikom natomiast udało się zdobyć jedną bramkę, a strzelił ją nie kto inny jak Sturridge. Pod koniec spotkania fenomenalnym strzałem z rzutu wolnego popisał Pirlo, lecz piłka zatrzymała się jedynie na poprzeczce bramki Harta. Co ciekawe w tym meczu kontuzji doznał... Gary Lewin, fizjoterapeuta pracujący na codzień z Arsenalem. Tak cieszył się ze zdobytej bramki Sturridge, że w pewnym momencie zwichnął kostkę. Został zniesiony na noszach.

Francuzi bez lidera ale w formie
W grupie E mecze raczej bez niespodzianek. Szwajcaria ledwo, bo w doliczonym czasie gry uporała się z Ekwadorem. Francja natomiast przystąpiła do meczu ze słabiutkim Hondurasem. Jakby nie patrzeć, to jednak na początku "trójkolorowi" się sporo namęczyli by wyjść na prowadzenie. Kilka bramek jak na pierwszy mecz całkiem dobrze wróży choć szczerze powiedziawszy mogłoby być lepiej patrząc na wyniki i mecze innych świetnych ekip na tym mundialu. Miejmy nadzieję, że Francja się dopiero rozkręca.
Co ciekawe w przypadku meczu trójkolorowych nie usłyszeliśmy na początku żadnego z hymnów obu drużyn...
Najnudniejsze spotkania w grupie E
Według mnie oba pierwsze mecze w tej grupie były niezwykle nudne. To wyjątek na tym turnieju. Iran bezbramkowo zremisował z Nigerią, co było pierwszym remisem na mundialu w Brazylii. Argentyna natomiast, uznawana przez wielu za jednego z kandydatów do zwycięstwa stanęła do walki z Bośnią i Hercegowiną. W końcu pokazał się światu Messi, który strzelił jedną bramkę, a przy drugiej miał bardzo znaczący udział. To właśnie dzięki jego dośrodkowaniu padła bramka samobójcza. Pomimo wszystko Argentyna nie rzuciła na łopatki. Mecz był dosyć nużącym, tym bardziej, iż rozgrywany był o północy. Nie mniej jednak trzy punkty to trzy punkty.
Portugalia na kolanach
Portugalia vs Niemcy - jeden z najciekawszych meczy grupowych na tych rozgrywkach. Spotkanie jednak było jednostronne, ponieważ Niemcy wygrali pewnie 4:0 i nie dali szansy na choćby bramkę honorową dla Portugalczyków. Ze złej strony pokazała się cała drużyna, szczególnie Pepe, który bezmyślnie uderzył głową Mullera za co otrzymał czerwoną kartkę. Niezrównoważony Portugalczyk zszedł z murawy, a niedługo po nim jego kolega z Madrytu Coentrao, lecz już na noszach z powodu odniesionej kontuzji. Niemcy zachwycili, pokazali, że należą do ścisłej, światowej czołówki. Pierwszy hattrick na tym mundialu zdobył Muller, który natychmiast wysunął się na sam szczyt w klasyfikacji strzelców.
W drugim spotkaniu Ghana nie sprostała Amerykanom i przegrała 1:2, pomimo, iż cały mecz grała lepiej.

Genialne zmiany Wilmotsa i wymęczony triumf
W grupie H, gdzie głównym z kandydatów do sprawienia niespodzianki przymierzana była Belgia obyło się bez większych niespodzianek. "Czerwone Diabły" niesamowicie męczyły się z Algierią, ba, przegrywali z nimi przez dosyć dłuższy czas spotkania. Wilmots przeprowadził jednak trzy zmiany, bardzo istotne, które przyczyniły się do finalnego zwycięstwa. Bramki zmienników - Mertensa i Fellainiego dały zwycięstwo Belgii. Pomimo, iż zawodnicy w barwach, których występuje Hazard, Lukaku czy Courtois pokazali, że są dosyć mocną ekipą nie potrafili jednak okazać tego w bardziej okazały sposób. Czyżby młoda, niedoświadczona drużyna nie sprawiła niespodzianki i nie stanie się czarnym koniem turnieju ? Zobaczymy w kolejnych spotkaniach.
W drugim meczu Rosja zremisowała z Koreą 1:1.

Według mnie tak prezentuje się najlepsza jedenastka pierwszych meczy tego turnieju:

Navas (Kostaryka)

  S. Aurier (WKS) --- T. Silva (Brazylia) --- Blind (Holandia) 

  Muller (Niemcy) --- De Vrij (Holandia) --- Ozil (Niemcy) --- Oscar (Brazylia)

Neymar (Brazylia) --- Van Persie (Holandia) ---  Campbell (Kostaryka) 

sobota, 14 czerwca 2014

Polecam - Blog Szmaragdowego Łucznika

Mój kolega Smolek stworzył niedawno swojego bloga, który zatytułował jako: 


Bardzo interesująca tematyka, która mi jak najbardziej podchodzi. Sport, muzyka, seriale, to to, co lubię. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba. Zapraszam do odwiedzania, czytania i komentowania. Link w poście niżej oraz na stałe po prawej stronie fabryki. Gorąco polecam !

Oto parę słów od autora:
Jest mi niezmiernie miło powitać Was na moim blogu. Czemu nazwałem go jako "Szmaragdowy Łucznik" i kim jest on w ogóle? Wyjaśniam, Szmaragdowy Łucznik (ang. Emerald Archer), to jeden ze znanych aliasów Green Arrowa (alter-ego Oliver Queena), który jest fikcyjnym superbohaterem, znanym z serii komiksów wydawanych przez DC Comics (do którego należą, m.in. Superman, Batman, Wonder Woman, Flash czy Green Lantern). Wybrałem taką nazwę ze względu na moją wielką sympatię do tej postaci, która nasiliła się po powstaniu serialu Arrow. Z postacią po raz pierwszy spotkałem się w serialu Smallville, którego polubiłem, choć opinie o odwzorowaniu i wyglądzie są różne. W międzyczasie, a także w później zapoznałem się z historią i uniwersum Zielonej Strzały, poprzez różne skróty komiksowe, opisy postaci, i inne rzeczy, a także przeczytałem nawet kilka komiksów. Postać Green Arrowa widziałem także w kilku serialach animowanych, m.in. w Justice League Unlimited i Young Justice. Obecnie jestem wielkim fanem serialu Arrow, którego poziom drugiego sezonu przeszedł moje wszelkie oczekiwania, i już nie mogę się doczekać kolejnego sezonu o Oliverze Queenie.

czwartek, 12 czerwca 2014

Mistrzostwa Świata w Brazylii czas zacząć !

Już dziś o godzinie 20:15 uroczysta ceremonia otwarcia mundialu, a zaraz po tym o 21:15 pierwszy mecz.
Gospodarz turnieju - Brazylia stanie do walki z Chorwacją. To spotkanie na dobre otworzy to piłkarskie święto jakim są mistrzostwa świata w piłce nożnej.

Wyniki spotkań, strzelców bramek i inne materiały można odnaleźć pod tym linkiem. Zapraszam !

niedziela, 8 czerwca 2014

Wielcy nieobecni Mundialu w Brazylii 2014 - cz. 2

Oprócz zawodników takich jak Ibrahimovic, Ramsey czy Bale, którzy nie pojadą na mundial z powodu braku awansu ich reprezentacji, co pokazałem TUTAJ, istnieje także dosyć duża grupa zawodników, którzy będą nieobecni na mundialu z innych powodów: brak powołania, czy też bardziej dramatyczna sprawa, jaką są kontuzje złapane tuż przed rozgrywkami.


Oto kilkanaście gwiazd, którzy Mundial będą mogli obejrzeć najwyżej z trybun:

Grupa A
Kaka, Ronaldinho, Robinho, Pato, L. Filipe, Miranda, L. Moura, Marquinhos (Brazylia), C. Vela (Meksyk), N, Kranjcar (Chorwacja)

Grupa B
V. Valdes, J. Navas, A. Negredo, Soldado, T. Alcantara, A. Arbeloa, Isco (Hiszpania), Stekelenburg, R. Van Der Vaart, K. Strootman (Holandia), D. Pizarro (Chile)

Grupa C
R. Falcao (Kolumbia)

Grupa D
Walcott, A. Cole, M. Carrick (Anglia), R. Montolivo, F. Totti, L. Toni, A. Gilardino, El Shaarawy (Włochy)

Grupa E
F. Ribery, S. Nasri, E. Abidal (Francja)

Grupa F
C. Tevez, L. Lopez, E. Cambiasso, N. Gaitan (Argentyna)

Grupa G
M. Reus, I. Gundogan, Ter Stegen, M. Gomez, S. Bender (Niemcy)

Grupa H
C. Benteke (Belgia), Szirokow, Zhirkov (Rosja)

Jedni nie zdobyli uznania w oczach selekcjonera, inni zostali odstawieni od składu z powodu odmłodzenia drużyny bądź słabej dyspozycji, ale większość zawodników straciło swoje miejsce z powodu urazu.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Tenshinhan i Chaoz

Tenshinhan i Chaoz
Tenshinhan I Chaoz to przyjaciele od bardzo dawna i występujący prawie zawsze razem. Obaj są najlepszymi uczniami dawnego rywala Genialnego Żółwia – Genialnego Kruka (czasem także można było spotkać z wersją Genialny Żuraw). Tenshinhan, ziemianin, nieustannie łysy z charakterystyczną blizną na klatce piersiową jest dosyć potężną postacią, przynajmniej w Dragon Ball i początkowej fazie Dragon Ball Z. Jest najbardziej charakterystyczną cechą jest trzecie oko, umieszczone na czole. 

Chaoz jest niskiego wzrostu i występuje w pomalowanej na biało twarzy. Mało kiedy stąpa po lądzie nogami, zazwyczaj unosi się w powietrzu. Jest traktowany przez swojego przyjaciela jak młodszy brat. W przeciwieństwie do Tenshinhana, Choaz specjalizuje się w energii kinetycznej i telepatycznej.

Pierwszym mistrzem obu wojowników był Genialny Kruk oraz jego brat Tao Pai Pai czyli najemnik zwany jako Kryminator. Wtedy to obaj byli po stronie zła, z czasem jednak przeszli na stronę wojowników Z i ich mistrzem stał się Genialny Żółw, a z czasem także inni wielcy mistrzowie, którzy trenowali także i Son Goku.
Tenshinhan i Chaoz to taka alternatywa na duet Son Goku i Krilan. Cała czwórka, szczególnie para Ten-Son rywalizowali ze sobą przez dłuższy czas. Z czasem jednak największym rywalem trzyokiego wojownika stał się Yamcha, z którym po za rywalizacją łączyła także wielka przyjaźń.

Dragon Ball
Obaj wojownicy po raz pierwszy pojawili się w serii Dragon Ball. Było to w momencie gdy Son Goku przemierzając świat napotkał wioskę, którą terroryzował szalony dzik. Niszczył wszystko i zagrażał mieszkańcom wsi. Jak się okazało była to sprytna zagrywka ze strony Tenshinhana, który wraz z małym przyjacielem wyłudzali od ludzi pieniądze. Nasyłali na wioskę dzika, a potem wkraczali do akcji udając, że zabijają potwora, w zamian za co dostawali pieniądze. Tak naprawdę owy dzik był ich maskotką, z którą podróżowali i odwiedzali kolejne to miejsca. Całą sprawę rozwiązał Son Goku, który zdradził oszukanym mieszkańcom całą prawdę.

Po raz drugi, już bardziej ważniejszy był występ obu wojowników w turnieju sztuk walk. Obaj pod skrzydłami Genialnego Kruka stanęli do walk by pokonać uczni Genialnego Żółwia. Wszyscy przeszli bez problemu przez eliminacje i w końcu doszło do konfrontacji obu szkół mistrzów. Chaoz trafiła na Krilana. Walkę ostatecznie przegrał, ponieważ buddyjski wojownik załatwił go sprytem. Kazał mu rozwiązywać matematyczne rachunki, przez co malec musiał używać swoich palców do rachowania.

W drugiej walce obu szkół, a było to w finale, Son Goku stanął do walki z Tenshinhanem. Pojedynek by niezwykle wyrównany i zakończył nokautem obu stron. Ostatecznie jednak zwycięzcą został uznany Tenshinhan, który to jako drugi upadł na ziemię. To właśnie po tym turnieju obaj wojownicy odeszli ze szkoły Genialnego Kruka i dołączyli do drużyny Z.

Dwójka bohaterów stanęła także do walki przeciwko Piccolo Daimao. Wtedy to życie stracił Chaoz, a Tenshinhan w ramach zemsty omal sam nie przypłacił tego życiem. Gdy sytuacja z czasem się rozwiązała, a Piccolo Daimao został ostatecznie pokonany przez Son Goku minęło kilka lat. Chaoz został wskrzeszony przez boskiego smoka i wszyscy bohaterowie wystąpili w kolejnym turnieju sztuk walk, na którym obecny był potomek Daimao – Piccolo Jr. Wtedy to ani Chaoz, ani Tenshinhan nie liczyli się w finałowej walce, do której doszedł Son Goku oraz Piccolo.

Dragon Ball Z
Tenshinhan i Chaoz w serii Dragon Ball Z pojawili się po śmierci Son Goku i Raditza. Gdy dowiedzieli się o nieuchronnej inwazji kosmicznych wojowników postanowili poddać treningowi w boskim pałacu. Gdy w końcu na Ziemi wylądowały dwie kapsuły w najeźdźcami, cała ekipa Z była gotowa do starcia.
Niestety w walce z Nappą, Chaoz targnął się na dramatyczny krok. Uczepił się pleców wielkoluda i postanowił dokonać samozniszczenia, dzięki czemu miał nadzieję, na pokonanie wroga. Jak się okazało przypłacił życie na marne. Tenshinhan świetnie wyszkolony na ten turniej z łatwością pokonał swojego pierwszego rywala, jakim był Saibaiman. Gdy w końcu śmierć ponieśli jego dwaj najwięksi przyjaciele – Yamcha i Chaoz postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Stanął do walki na śmierć i życie z Nappą. W tym starciu stracił rękę, a następnie musiał uznać wyższość najeźdźcy. Zginął tracąc całą energię.

Po śmierci Tenshinhan i Chaoz (oraz Yamcha i Piccolo) zjawili się na planecie Kaio. Tam poddali się niezwykłemu treningowi. Stanęli do walki nawet z armią Ginyu Force, którą przepędzili z planety Kaio. Wskrzeszeni zostali dopiero, gdy Son Goku pokonał Freezera, a na Ziemi zapanował pokój. Po odzyskaniu życia, obaj wojownicy postanowili odejść i wspólnie trenować w górach.
Nie pojawili się podczas przybycia na Ziemię Garlica Jr., więc nie wiadomo, co się wtedy z nimi działo. Najprawdopodobniej zostali przez jakiś czas zamienieni w demony, lecz po wylaniu na Ziemię świętej wody wrócili do dawnych postaci.
Tenshinhan i Chaoz ponownie dali o sobie znać w momencie, gdy na Ziemię przybył Freezer w towarzystwie swojego ojca. Dwójka wojowników stanęła u boku pozostałych wojowników Z. Jak się okazało, nie mieli oni okazji walczyć z powodu przybycia tajemniczego wojownika, który bez problemu uporał z wrogiem. W końcu dowiedzieli się o nieuchronnym przybyciu Cyborgów Doktora Gero. Wtedy to Tenshinhan postanowił odejść i poddać ciężkiemu treningowi by móc odeprzeć atak wroga. Obiecał stawić się w umówione miejsce w czasie przybycia androidów.

Gdy czas minął, a na wysepce niedaleko oddalonej od stolicy zjawiły Cyborgi, Tenshinhan przybył na miejsce jak obiecał. Zostawił jednak Choaza na wysepce Genialnego Żółwia wiedząc, iż jego mały przyjaciel nie będzie w stanie mierzyć się siłą z wrogiem i mógłby się niepotrzebnie narażać.

Gdy sytuacja zmieniła się diametralnie, a na polu walki zjawiły prawdziwe cyborgi, Tenshinhan u boku reszty wojowników stanął z nimi do walki. Został jednak pokonany jednym ciosem, a od śmierci uratował go Krilan, który wręczył mu senzu bean.
Następnie Tenshinhan wiedząc, iż jest zbyt słaby by walczyć z wrogiem udał się na wysepkę Genialnego Żółwia i zabrał Chaoza by wznowić trening w górach. Od tamtej pory nie pojawiał się w ogóle, aż do momentu, gdy Cell osiągnąwszy drugi poziom odnalazł #18. Wtedy to Tenshinhan stanął oko w oko z potężnym przeciwnikiem i zrobił wszystko by go powstrzymać. Przez chwilę szło mu całkiem nieźle, lecz ostatecznie został nokautowany i od śmierci uratował go Son Goku, który teleportował się bezpośrednio z boskiego pałacu.

Gdy Cell osiągnął swój ostateczny poziom rozwoju, Tenshinhan w towarzystwie reszty wojowników udał się na zorganizowany przez wroga turniej. Czynny udział w walce miał dopiero, gdy zasady igrzysk zostały obalone, a on sam musiał bronić się przed atakiem Cella Jr. Wtedy to, życie uratował mu Son Gohan pokonując małe kreatury, a następnie ich stwórcę.
Wtedy to, Tenshinhan po raz ostatni zaliczył ważniejszy dla siebie występ. W historii związanej z Buu pojawił się tylko trzy razy. Najpierw gdy wraz z Chaozem unikał ostrzału Buu z wieży boskiego pałacu, później trójoki wojownik stanął do krótkiej walki z wrogiem lecz ją przegrał, a następnie, gdy oddawał swoją energię by stworzyć wielką kulę energii, która to przyczyniła się do zniszczenia demona.
Dragon Ball GT
W tej serii ani Tenshinhan ani Chaoz nie odegrali żadnej znaczącej roli.

Co ciekawe, autor - Akira Toriyama zdradził, co działo się z dwójką bohaterów przez ich nieobecność w serii GT oraz po jej zakończeniu. Okazuje się, że Ten nigdy nie zaprzestał treningów. Wraz z małym przyjacielem ulokowali się na wsi i postanowili prowadzić własne gospodarstwo. Praca na wsi szła im bardzo lekko i pasowała do ich stylu życia. Odwiedzała ich wtedy nawet Lunch, dziewczyna, która od serii Dragon Ball podkochiwała w umięśnionym wojowniku.


Genialny Kruk

Genialny Kruk był mistrzem Tenshinhana i Chaoza. Jego bratem był najemnik Kryminator, który został wynajęty przez Armię Czerwonej Wstęgi i mierzył się z Son Goku. Największym rywalem senseia był jego odwieczny przeciwnik – Genialny Żółw. Od wieków wspólnie sobie dogryzali.
Kruk i Żółw byli uczniami wielkiego Mutaito – wojownika, który zdołał ujarzmić Piccolo Daimao. Początkowo Kruk przyjaźnił się ze swoim rywalem. Z czasem jednak doszło między nimi do kłótni, której powodem była piękna fioletowo włosa niewiasta. Od tamtej pory obaj stali się swoim wrogami.
Gdy wielki Mega Piccolo rozdzielił się na dwie osobowości, a Piccolo Daimao zstąpił na Ziemię i zaczął terroryzować mieszkańców, Kruk i Żółw wspólnie stanęli do walki z demonem. Szybko jednak przegrali, a ich życie uratował im Mutaito, który lada chwila również przegrał. Ostatnimi siłami wielki mistrz nakazał swoim uczniom udanie się w góry i poddanie treningowi, dzięki któremu będą wstanie pokonać czyhające na nich niebezpieczeństwa. Kruk uznał te rady jako szaleństwo i okazał nieposłuszeństwo odchodząc ze szkoły wielkiego mistrza i wyruszając w nową, zła drogę…